No dobra, w skrócie.
"jak wyglądała wasza pierwsza wizyta w Hiszpanii - jak to wszystko się zaczęło."
Kumpel pojechał na Erazmusa do Danii i narobił mi smaka na przygodę. W grę wchodziła Słowacja, wtedy jechałabym z przyjeciółką, ale tak naprawdę chcialam jechać do Hiszpanii. Problem był taki, że jako wieczny student nie chciałam rodzicom dokładać dodatkowych wydatków, na szczęście okazało się, że rodziców mam najlepszych na świecie :)
"Czy pojechaliście tam przypadkiem, do pracy, czy zbieraliście na tę podróż bardzo długo, a może macie tam rodzinę?"
Na Erazmusa. A zbierałam się odkąd mi ta myśl zaświtala w głowie.
"Ile mieliście wtedy lat, jak było na początku z waszym językiem, czy uczyliście się tu w Polsce czy juz tam na miejscu, jakie były wasze problemy,"
25, język znałam tak, że nie bałam się, że się nie dogadam, Ukłon w stronę Pana Perlina, uczylam się sama z jego książki.
Problemy - w podróży - spóźniająca się taksówka na lotnisko, taksówkarz nie odbierający telefonu (4 rano, super uczucie, wokół żywej duszy nie ma, 25 kilo walizki w ręku, czas leci a taksówki nie ma), nadbagaż. Po 14 godzinach zmęczona postawiłam w końcu swoją nogę na lotnisku w Zaragozie i postanowiłam twardo, ze spędzę tam noc, i nagle - niespodzianka - w Zaragozie odbywały się jakieś targi, i w hostelu usłyszalam, że nie mam co liczyć na wolne miejsca w całym mieście. No więc w taksówkę, i dawaj gonić na ostatni autobus do miejsca docelowego :) Zdążyłam.
"czy pokochaliście to miejsce.."
Pamplonę? Wracam tam jak tylko się obronię!!! Chyba niedługo powieszę centymetr na ścianie i zacznę odcinać każdego dnia, jak żołnierz przed wyjściem do rezerwy :)
Pozdrawiam.