Calconts to rodzaj niewielkiej cebulki ze szczypiorem, przypominającej nieco naszego pora. Czy coś takiego ma swoje święto? Właściwie można je określić czasem świątecznego spożywania. Calconts to typowo kataloński przysmak, pochodzący z okolic Tarragony. Pojawia się na przełomie stycznia i lutego i zbliża do siebie ludzi. Cebulowa fiesta nazywa się calzonada.
Calconts, co najważniejsze, nie spożywa się samotnie, ale w gronie rodziny i przyjaciół. Cała ta ceremonia przypomina amerykańskie barbecue lub szwajcarskie fondue, które oprócz rozkoszy dla podniebienia , mają dostarczyć okazji do rozmowy i zabawy.
A jak go przyrządzić? Można na grillu, nad ogniskiem albo na ruszcie w kominku. Jeśli nie mamy takiej możliwości, to po prostu w piekarniku, ale... to już zdecydowanie nie będzie to!
Żywy ogień dodaje atmosfery, dym piecze i podwędza smakowite cebulki i gdy już pierwsza ich warstwa staje się czarna od przypalenia ,danie gotowe jest do spożycia. Calconts zdejmuje się z rusztu, zawija w papier, może być gazetowy, aby zatrzymać ciepło. Tak doniesiony do stołu, wykłada się hurtowo na półmisek. Jeden dla wszystkich. Biesiadnicy zaopatrzeni wcześniej w papierowe ręczniki (to bardzo brudzący rytuał) zabierają się do dzieła. W restauracjach, gdzie serwują calcots, każdy gość dostaje specjalny śliniaczek.
Trzeba ściągnąć wierzchnią przypaloną warstwę i wydobyć ze środka małą, jasną cebulkę, którą macza się w specjalnym sosie. Sos romesco sporządzony jest według starej receptury z utartych orzeszków laskowych, migdałów, pomidorów, chleba, czosnku, vinegreta, przypraw i oczywiście oliwy. Podłużną cebulką „zawija się” z talerza jak najwięcej sosu i prosto do buzi, a to... niebo właśnie!
Katalońskie cebulki spożywa się w sposób szczególny, tak jak szczególny jest ich smak. Kto raz biesiadował na calzonadzie, na pewno będzie chciał ją powtarzać nie tylko dla smaku potrawy, ale przede wszystkim atmosfery, która jej towarzyszy. Rozmowy, czerwone wino, śmiech, a więc zdrowie, a do tego twarze umorusane w sosie albo spieczonych resztkach – to właśnie katalońska calzonada!
Pogodny to kraj, gdzie nawet z jedzenia cebulek można uczynić święto!
Kinga Jankowska dla polonia.wp.pl