Ja też obstawałbym przy Twoim :)
Często jest tak, że wiem dobrze o co chodzi, ale nijak nie potrafię tego po polsku złożyć w sensowną i ładną całość. Gorzej, zawsze ironizowałem na temat ludzi, którzy wracają z "Niu Jorku" i zapominają ojczystego języka, a tymczasem sam widzę, ze po dwóch miesiącach w Hiszpanii mi samemu brakuje słów i prostego zdania nie mogę sklecić. Gadam sobie z kimś po polsku i nagle odruchowo zaczynam zdanie od "es que.." albo czegoś w tym rodzaju.
A może to po prostu tymczasowe przemęczenie się tak objawia...
Pozdrawiam :)