Już nie maluję sobie nowego uśmiechu na twoje powitanie
Już nie umieram z ochoty całowania twoich ust
i rozpalania twojej skóry
już nie rozbijam mojej nadziei o twoje sumienie
umarła moja cierpliwość i jestem przebudzona
i nie mam już ochoty widzieć cię więcej
już nie pamiętam co spowodowało któregoś dnia
ze zostałam z tobą
Choćbym nie wiem jak chciała, nie mogę sobie przypomnieć
Co zobaczyła w tobie
Byłam za długo zaślepiona
I teraz jestem już zmęczona dotrzymywaniem ci kroku w twojej grze
Kiedy będzie świtać, będę daleko, bardzo daleko od ciebie
Nie mogę ci wierzyć
Ani nie chce wierzyć
Zapomniałeś o mnie
A miałeś mnie przed sobą
Ta idiotka odchodzi
Musze odmienić moje szczęście
Już nie boje się twojego głosu
Ty uczyniłeś mnie silną
Zmarnowałam przy tobie marzenia o nowym życiu
Nie zdając sobie sprawy, że dla ciebie
Jestem tylko jeszcze jednym kaprysem
Uwiodłeś mnie fałszywi obietnicami
I fantazjami o wiecznej namiętności
Ty sam nie wierzyłes w te kłamstwa
Ale ja tak
Już nie budzę się każdego ranka mokra od łez
Czuje się silna, aby stworzyć sobie nowy świt
Nie jestem już złamana bólem i wściekłością
I patrząc na twoja twarz, nie czuje już nic
Nie jestem już ta głupią , która ciągle ci wybaczała
Nie mogę ci wierzyć
Ani nie chce wierzyć
Zapomniałeś o mnie
A miałeś mnie przed sobą
Ta idiotka odchodzi
Musze odmienić moje szczęście
Już nie boje się twojego głosu
Ty uczyniłeś mnie silną
Nie działa już na mnie twój ból
Twoje fałszywe wytłumaczenia przegranego
Nie poruszasz mnie, nie ranisz
Twoje serce już mnie nie przygniecie
Martwe i skorumpowane takim żalem
Nie pozostawiasz niczego miedzy nami
Wszystko skończone