Porozmawiajmy o tej nocy. O tej, w której nie chce spać, w której jesteś tak daleko ode mnie i wspomnienia zamieniają się w krzyk za tobą.
Porozmawiajmy o dzisiaj, kiedy cię potrzebują, nie o wczoraj, kiedy płakałam przez ciebie albo o jutrze, kiedy będę się śmiała przy tobie.
Porozmawiajmy o tym momencie, kiedy jestem sama i naprawdę nie mogę rozmawiać z tobą.
Porozmawiajmy o tym, że nic nie czuję, o nieistniejących uczuciach, które teraz mnie nie zajmują.
Radość, smutek, zmęczenie, złość, nic; tylko pustka, którą pozostawiła twoja nieobecność i ciągłe oczekiwanie, które pragnę zignorować, aby nie obudzić jakiejś reakcji w tym ciele, które walczy dzień po dniu, aby się nie załamać bez twojego towarzystwa.
Porozmawiajmy o delikatności mojego łóżka, świeżości wilgotnych włosów po prysznicu, porozmawiajmy o dźwięku pióra w kontakcie z papierem kiedy piszę.
Porozmawiajmy o wszystkim i o niczym. O sprawach błahych, o których za chwilę zapomnimy. Porozmawiajmy, chociaż nie ma cię przy mnie aby odpowiadać, tak jak wskazują konwenanse.
Nie rozmawiajmy o nas, ani o naszej miłości ani o tęsknocie, dzisiaj nie. Zapomnijmy o naszym sąsiedzie, panu Przeznaczenie.
Pomińmy to, co jest jasne pomiędzy nami, to co już wiemy.
Porozmawiajmy o bzdurach życia codziennego, które nas rozdziela, o której się obudziłeś? Co jadłeś na śniadanie? Z kim się zetknąłeś?
Porozmawiajmy o nocy...