Ja o swoim, Ty o swoim. Guzik mnie obchodzi jak Hiszpanie odbierają Latynosów i dlaczego. Ja staram się mysleć indywidualnie, a nie ślepo podążać za tłumem, Ty rób co chcesz. Mówienie, że dla wszystkich Hiszpanów reszta świata hiszpańskojęzycznego to panchitos to jakby powiedzieć że wszyscy Polacy to kombinatorzy, złodzieje i pijacy. Mnie tam uszy od castellano nie bolą, powoduje to u mnie lekki uśmiech na twarzy, ot tak na poprawę humoru, ale nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy że ta osoba jest gorsza z powodu języka którego używa, a tak właśnie odbieram Twoja postawę wobec Latynosów.
Dyskusja nie jest o wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem. Ja nie kłócę się, że latynoski (czy jakikolwiek inny) jest lepszy, jest po prostu inny i tyle, dla mnie te róznice językowe między poszczególnymi krajami są wręcz fascynujące. Twoje argumey, ton i sposób wypowiedzi sugerują natomiast, że castellano to jedyna poprawna forma hiszpańskiego, a ludzie którzy mówią inaczej to prostaki, czyli to Ty krytykujesz, ja tylko zwracam na to uwagę.
To co mówie to nie są jakieś górnolotne frazesy, tylko moje podejście do świata. Staram się być otwarta na wszelakie zachowania czy sposoby myślenia, o ile nie ranią one innych. Dlatego jakim językiem mówi sąsiad, z kim sypia czy jaki ma kolor skóry jest dla mnie zupełnie obojętne. Drażni mnie natomiast jak ludzie nie potrafią tych inności, gdzie nic im do tego, zaakceptować, bo to właśnie rani ludzi i powoduje konflikty. Dlatego zawsze byłam przeciwna segregacji rasowej, pomimo że sama jestem biała, czyli taki podział teoretycznie był na moja korzyść. Wiesz ile osób homoseksualnych odbiera sobie życie, bo komuś tam się to nie podoba? I też psinco mnie to powinno obchodzić, bo sama jestem heteroseksualną, szczęśliwą mężatką, a jednak boli mnie, że ludzie takich nikomu nie szkodzących inności nie potrafią zaakceptować. To są oczywiście przykłady ekstremalne, ale mam nadzieję, że udało mi się zobrazować dlaczego się w ogóle w tym temacie o róznych odmianach hiszpańskiego wypowiadam. Nie mówię, że wszyscy muszą się uczyć jakiegoś tam hiszpańskiego, tylko żeby nie piętnować tych którzy mowią inaczej, właściwie tylko dlatego że mowią inaczej.
Tak BeaI, nazywanie kogoś małą dziewczynką, Polaczkiem czy Panchito, to są dopiero rzeczowe argumenty! Ja się nie obrażam, po mnie to akurat spływa, ale są osoby które Twoje podziały bardzo bolą. O to Ci chodziło, nadal czujesz się lepsza?
edytowany przez sha: 16 paź 2010