Generalnie "y" czyta się jak polskie "j". Tyle tylko, że Hiszpanie mają ten dźwięk bardzo miękki. Na końcu słowa nie widać specjalnej różnicy, ale w środku często różnice są łatwe do wychwycenia, bowiem wymowa zbliża się do polskiego "dź", np. w słowie "mayo".
Z przypadkami jest tak, że owszem, w hiszpańskim są przypadki, tylko powstają nie poprzez zmianę końcówki, a przez użycie przed rzeczownikiem przyimka. To takie dodatkowe znaczenie przyimków, co na początku może stanowić kłopot, trzeba bowiem rozróżnić, kiedy przyimek jest przyimkiem, a kiedy użyty jest w celu zmiany przypadku rzeczownika. Do biernika włącznie jest jeszcze w miarę łatwo.
Mianownik normalnie, bez przyimka.
Dopełniacz - z przyimkiem "de", który normalnie znaczy "od".
Celownik - z przyimkiem "a", który normalnie znaczy "do".
Biernik - tutaj zaczynają się schody, bo z przyimkiem "a", dodawanym do rzeczowników żywotnych, natomiast bez żadnego dodatku przy nieżywotnych.
W ten sposób biernik żywotnych jest równy celownikowi, a nieżywotnych mianownikowi.
W polskim narzędniku mamy zarówno odpowiedzi na pytania "z kim, z czym", jak też "kim, czym". W hiszpańskim dodajemy przyimek "con" - z. Ale czasem powstają śmieszne rzeczy, bo jeśli chcesz powiedzieć, że ktoś wbija gwóźdź głową, to po hiszpańsku będzie, że wbija go z głową.
Miejscownik - tutaj jest największy zamęt, bo czasem dodaje się "de", czasem "sobre", a pewnie i inne by się znalazły.
Akurat podane przez Ciebie przykłady są dość proste.
idę do fryzjera - zastosujemy "a"
W pozostałych przypadkach - zastosujemy "en", czyli "w"
To raczej nie odmiany przez przypadki są problemem, tylko inne niż w języku polskim użycie przyimków.
Jak się tak dobrze zastanowić, to u nas często jest to nielogiczne, tylko nie zwracamy na to uwagi, jesteśmy przyzwyczajeni. Oto przykłady:
- obraz wisi na ścianie - "na" ma tutaj inne znaczenie niż zwykle, nie oznacza "na wierzchu".
- idę po zakupy po chodniku - każde "po" co innego znaczy
- wracam z kina i śmieję się z koleżanką z kolegi - każde "z" ma inne znaczenie