BAARCELONA 2007

Temat przeniesiony do archwium.
Ludzie jest ktos chetny wyjechac do barcelony od wakacji 2007, tak w czerwcu, a do kiedy to kto jak woli. szukamy wszystkich ktorzy chcieliby pracowac w barcie na wakacjach i mieszkac razem. moje gadu 3114425
a masz cos pewnego? bo ja bym chetnie pojechala, ale nie w ciemno.
pewnego nie. w tym roku pojechalem wlasciwie w ciemno ze znajomymi do Alicante, tylko mieszkanie przez neta zalatwilismy. takze mieszkanie mielismy, kotre i tak po 2 tygoanich zmienilismy, a prace to sie na problemu znajduje, bez wiekszego problemu, jak nie odrazu to po 2 tygodniach. nie ma co sie martwic na miejscu wszystko jest jasne. ogloszenia o mieszkanie w gazecie i juz.
guibon - troche mnie zaskakuje, ze tak komus wkrecasz, ze o prace w Hiszpanii jest tak latwo. Jestem tu od 3 miesiecy, a wzglednie niezla prace (w hotelu 5 - gwiazdk., co jest zgodne z moim wyksztalceniem turystycznym) mam dopiero od 2 tygodni. Wczesniej za marne grosze moglam pracowac - robic kebaby. 5 godz dziennie, do polnocy, 6 dni w tyg, 300 euro miesiecznie. Po tyg. zrezygnowalam. Mialam tez mozliwosc siedziec w kwiaciarni (teoretycznie super) 4 godz dziennie za 100 euro miesiecznie. Moglam tez zmywac gary w restauracji, w ktorej zamiast 8 godz musialam siedziec 11, a placone bylo oczywiscie za 8. Ale.... to zmywanie garow to takie hurtowe, maszynowe, wiec dzwigalam tony talerzy, sztuccow, ktorymi poparzylam rece! Moj chlopak wiecej mnie tam nie puscil. Mialam tez i inne 'ciekawe' doswiadczenia. Wiec nie pisz prosze, ze o prace latwo. Jest ciezko, bardzo ciezko, tym bardziej jesli ktos slabo mowi (albo co gorsza wcale) po hiszpansku. Dodam, ze przyjezdzajac do Walencji (swiezo po egzaminie magisterskim w zakresie turystyki, ze znajomoscia dwoch innych niz hiszpanski jezykow obcych) bylam po rocznym kursie hiszpanskiego, jednak to Hiszpania zweryfikowala moja znajomosc tego jezyka. Pamietaj, ze w Barcelonie jeszcze trudniej zrozumiec cokolwiek, wiec piszac ze jest latwo o prace, to zaznacz tez prosze, ze jest latwo tylko wtedy gdy mowisz DOBRZE po hiszpansku, pamietajac jednak o tym, ze hiszpanski w Barcelonie to nie jest ten sam jezyk, co np. w Walencji czy Alicante.
czolem, jestem tu bo szukam pracy , w ogóle to jestem pierwszy raz na jakims forum internetowym...
Nie mówie po hiszpansku, znam moze 10 slów.Przyjechalem w ciemno a Londynu dwa tygodnie temu do Barcelony, chce zmienic otoczenie i zostac conajmniej rok, bo to minimum aby znac jezyk na pozimie wystarczjacym do luznej rozmowy na ogolne tematy.
Jestem zdesperowany za praca,..
Jestem doswadczony w wielu tematach, dobrze mówie po angielsku, inteligencja, pozytywne podejscie itd.. ale po dwoch tygodniach zauwazylem ze jest ciezko.Myslalem ze w centrum Barcelony nawet z samym angirlskim bedzie letwiej, nie stety...
Jak ktos ma ciekawe pmysly lub namiary na prace to zapraszam. W zamian udziele lekcji angielskiego lub lekcji na gitere( gram 20lat)albo pomoge w inny sposób.
pozdrawiam
Milena, nie mow ze wkrecam, napisalem po prostu jaka mialem przygode z hiszpania. wszystko uwazam za jak najbardizje pozytywnie. mowisz ze ciezko z praca - jasne jak ktos nie zna jezyka to ma problemy (2 kumpli co z nimi bylem nie znali w ogole hiszpanskiego, jeden wrocicl po 2 tygodniach do polski a drugi znalazl pierwszego dnia porzadna prace kelnera). ja prace znalazlem pierwszego dnia, jako kelner, oczywiscie 10 godzin dziennie i slabo platna (chcial dawac 650euro). ale po 2 dniach mnie koles wywalil, bo mowi ze nei ufa polakom jednak, bo pracowaly u niego juz dwie polki, ktore go w konia zrobily i jedna nawet okradla, wolal zatrudnic latynoske z peru. potem odrazu nastepnego dnia znalazlem prace jako barman w porzadnym klubie. 7 godzin pracy w nocy i placili 70euro, ale to bylo tylko weekendami (ciagle mi mowili, ze neidlugo pewnie bede pracowal codziennie, ale klientow nie przybywalo, bo malo turystow bylo, bo mundial wtedy trwal i niemcy woleli zostac jeszcze w niemczech a nie do hhiszpani jechac), ale miesiac tam pracowalem. wreszcie znudzony tym ze pracuje tlyko w weekendy zaczale mszuakc inne pracy i po 3 dniach znalazlem jako pomocnik kucharza: legalna, mowilem ze nie mam doswiadczenia w kuchni w ogole, a facet przemily mowi ze to nei warzne, ze sie naucze i spoko bylo. 6 dni w tygodniu po 10 godzin ale swietna atmosfeta, mozna sie najezsc na caly dzien ze jedzenia prawie kupowac nie musialem. bardzo dobrze wspominam to. mowisz ze w barcelonie jakis trudniejszy hiszpanski jest? niesadze, wrecz przeciwnie powiem. bylem w barcie i wyjatkowo czysto po hiszpansku tam mowia, to to dla nich jezyk wyuczony w szkole. sam bardoz dobrze umiem jezyk, a podstaw katalonskiego sie cos sam zaczynam uczyc na wszelki wypadek. czy barcelona taka strasza? nie sadze, jak sie chce i jest upartym to nie ma problemow.
Z tego wynika Ze to duza loteria z praca, nawet w sezonie.
mowisz o pracy na czarno ?
w Barnie - miescie czy na wybrzeZu?
> "czy barcelona taka strasza? nie sadze, jak sie chce i jest upartym to nie
ma problemow."
ja dodam tez chLodne spojrzenie :
jak sie jest upartym - tzn jesli szukasz pracy i pieniadze wydajesz a nie zarabiasz (pLacisz za mieszkanie, jedzenie, transport, telefony itd) ...
w 2007 oprocz Latynosow i Maghrebis i in. beda teZ liczni BuLgarzy i Rumuni (w Unii)
oczywiscie Zycze Ci powodzenia,
ale pokaZmy dwie strony medalu

pozdr.
Wszystko zależy jakiej pracy szukamy.Sa osoby ktore szukaja w swoim zawodzie , i szukaja czasami bardzo bardzo dlugo a sa osoby ktorym odpowiada zwykl praca bo chca zarobic po prostu zarobic. Jeden bedzie szukal dwa dni a ktos miesiacami.Ja zaczynalam przy zbieraniu truskawek ciezka wyczerpujaca praca malo platna mimo ze mialam mgr nie mialam szans na prace w andaluzji zwlaszcza ze zaczynalam jak Polska nie byla w unii nie bylo szans a juz nie pisze ze moj hiszpanski byl zerowy.
W czerwcu tego roku pojawila sie okazja dostania bardzo dobrej pracy w moim zawodzie i teraz pracuja robie to co lubie i za dobra kase.
Tak wiec szukajcie a znajdziecie , tylko nie mozna sie nastawiac ze od razu znajdziemy cos super bo trzeba miec sporo szczescia i odwagi
powodzenia zycze
jasne fresowka, masz racje. przeciez praca w kuchni to nie jest (przynajmniej dla mnie) praca na cale zycie, tylko na wakacje, zeby sobie zarobic. a pracy powaznej, na dluzsza mete lub cale zycie to przeciez nie znajdziemy w 2 dni
guibon - tak naprawde dopiero teraz opisales swoja historie z Hiszpanii. Mysle, ze gdybys zaczal od tego juz wczesniej, wcale bym sie nie czepiala, ze wkrecasz cos komus. Opisujac swoje perypetie zawodowe w Hiszpanii dopiero teraz pokazujesz komus komu proponujesz wspolny wyjazd, ze nie musi byc tak rozowo jak to przedstawiles nieco wczesniej. Trzeba bylo po prostu zaczac od tego (dla tych, ktorzy nie znaja hiszpanskich realiow), ze bez jezyka moze byc bardzo ciezko, chyba ze ma sie duuuuuuuuze szczescie. Mimo wszystko ja je chyba mialam, bo wiem, ze mogloby byc gorzej. Mam legalna prace, w ktorej jak tylko podszkole jezyk moge awansowac (recepcja 5-gwiazdkowego Grand Lux hotelu, co w moim zawodzie i w obcym kraju ze slaba na poczatku znajomoscia jego jezyka jest chyba calkiem niezla perspektywa...). Mimo, ze przed wyjazdem zdawalam sobie sprawe, ze moze byc ciezko, stawialam na poszukiwanie pracy w zawodzie (swiezo upieczona pani magister z ambicjami jeszcze :). Gdybym miala noz na gardle pewnie pracowalabym gdzies w kuchni - jak robot. Walczylam jednak i sie udalo. Na szczescie mialam odlozone nieco pieniedzy, wynajmuje bardzo tanio mieszkanie, a poza tym moj chlopak mial juz wczesniej dobra prace, wiec nie musialam martwic sie ze bede musiala wrocic (chociaz tez byl taki moment, ze bylo to prawdopodobne).
Tak wiec Tobie i wszystkim innym chetnym zycze powodzenia w poszukiwaniu pracy w Hiszpanii! Pamietajcie tylko, ze w Hiszpanii na palcach mozna znalezc mowiacych po angielsku albo w innych obcych jezykach...
faktem jest ze jezyk jest niemal niezbedny, ale przynajmniej dla mnie wyjazd w obecgo krajo w poszukiwaniu pracy bez wczesniejszego nauczeniu sie chociaz podstaw jezyka jest conajmniej nierozwazny; chyba ze kto chce liczyc na szczescie, czasem sie powodzi
czesc tu iwona mieszkalam w okolicach barcelony (vilafrnka de penedes) przez 2 miesiace teraz jestem w domu ale 27.10.06 wracam spowrotem, jesli chodzi o prace to ja szukalalbym w jakies fabryce (jezeli szukasz jakiej kolwiek pracy ) no a tak wogle to najszybciej znajdziesz prace u gospodarza np. przy winogronach, nie stety nie w samej barcelonie ale ja nie narzekam do barcelony mam 40mnim pociagiem.jak chcesz odpisac do mnie to [email]
Temat przeniesiony do archwium.