Proponuje nowy temat.Poniewaz stare porzekadlo mowi smiech to zdrowie to SMIEJMY SIE!!! z innych i sami z siebie.Dlatego proponuje zebyscie opisali swoje wpadki jezykowe.Na dobry poczatek zaczne ja.
Za dawnych dobrych czasow w Polsce spirytus salicylowy byl zlotym srodkiem na wszystko.A wiec po przyjezdzie do Hiszpani(wiele lat temu)Pewnego dnia wybralam sie do apteki w poszukiwaniu spirytusu.Glupio myslac ze spirytus to takie znane slowo i na pewno w hiszpani mowi sie tak samo.Bylam jednak na tyle cwana ze zapamietalam ze hiszpanie wymawiajac slowa rozpoczynajace sie od "h" dodaja "e". A wiec wchodze do apteki, ladnie sie witam i na odpowiedz co chcesz mowie "Espirytu".Taaaak, dziwnie sie na mnie patrzyli.Jeszcze raz pytanie i ta sama odpowiedz.Do zdiwienia aptekarki i innych kupujacych doszedl ironiczny usmieszek.Wyszlam z pustymi rekami,po dojsciu do domu i mojej opowiesci dowiedzialam sie ze chcialam kupic "DUSZE".Tak mieli ubaw co nie miara.