czy przeprowadzic sie do hiszpani

Temat przeniesiony do archwium.
Prosze waso pomoc nie wiem co mam zrobic. Moj maz pracuje w Hiszpani ostatnio zaproponiwal zeby tam sie przeprowadzic. Natomiast ja sie bardzo boje - o wszystko czy dam rade nauczyc sie jezyka czy dzieci dadza sobie rade w szkole, czy sie zaaklimatyzuja - moje obawy dotycza przewaznie dzieci (syn ma 13 corka 10 lat) Jesli chodzi o inne rzeczy to jestem spokojna - wiem ze bedzie nam lepiej niz w Polsce chociazby pod wzgledem finansowym poniewaz maz dobrze zarabia i jak na razie nie bierze pod uwage powrotu do domu. Bardzo was prosze o jakies odpowiedzi. Moze ktos byl w takiej sytuacji jak ja - jak sobie dal rade. Prosze napiszcie cokolwiek - z gory dziekuje
Jechac !!!!. Na pewno tesknicie za soba , co to za malzenstwo bez siebie.Nie obawiaj sie hiszpanii, dzieci szybko naucza sie jezyka, moja corcia jest mlodsza ale po roku pobytu tutaj umie juz bardzo dobrze, w przeciwienstwie do mnie , bo mi jakos ciezko to idzie.Mimo ze pracuje z Hiszpanami, mimo ze mam znajomych ... ba moj maz jest hiszpanem.
fresowka bardzo ci dziekuje za cieple slowa mam do cie bie pytanie ile twoja corcia ma lat, w ktorym rejonie mieszkasz bo moj maz pracuje dokladnie na majorce.
Mieszkamy na poludniu Hiszpanii w Andaluzji , moja corcia miala 6,5 lat jak przyjechala na stale do Hiszpanii teraz ma juz prawie 8 lat , radzi sobie doskonale z jezykiem , ma dobry kontakt z rowiesnikami. Tesknimy troszke za Polska zwlaszcza mala za dziadkami ktorzy ja prawie wychowywali , ja jako samotna matka musialam zarabiac na jakies normalne zycie. Jak mala ma tylko okazje to leci do dziadkow , albo oni do nas :)))
Jak masz gg to zapraszam na moje 3589011 pogadamy :)
chyba nie ma sie co martwic, my wyjechalismy 5 osobowa rodzina, w czym 3 z nas chodzi do szkoly i nie ma problemow tylko teskni sie za rozmowa po polsku, za znajomymi. Jedyni polacy w miescie to wlasnie my. Pozdraiwam i nie ma sie czego bac.
Wszystko zalezy czy sie zamieszka w duzym mieście czy na zadupiu. Bo wtedy dramat- niby tanio wszystko, mieszkanie najbardziej, ale pełno problemów typowo zyciowych i nuuuuda.
Więc jesli bedziecie w Palmie lub blisko to i szkoła dla dzieci i inne sprawy będą łatwe.
argazedonie a skad wiesz ze w palmie wszystko bedzie latwiejsze - pytam z ciekawosci poniewaz moj maz mieszka wlasnie w palmie czy wiesz cos na temat szkol bo bardzo mnie interesuje wlasciwie najbardziej bo to jest jedyna przeszkoda ktora wciaz mnie powstrzymuje a wiadomo im szybciej tym lepiej dziekuje wam wszystkim bardzo sie ciesze ze mi odpisaliscie i prawde mowiac coraz bardziej jestem nastawiona na szybki wyjazd
napisałem o duzym mieście bo wtedy ani z twoją nauka hiszpańskiego nie będzie kłopotu ani ze szkołą dla dzieci. Nie wiem jak w Palmie ale prawie w kazdym duzym miescie w Hiszpanii jest państwowa Escuela Oficial de Idiomas , która prowadzi równiez kursy hiszpanskiego dla obcokrajowców i co wazne - bardzo tanio.
ja mieszkam w miescie 20 000 tys i jest bardzo fajnie, wedlug mnie lepszego znalezc nie moglem. A jesli chodzi o szkoly to jaki to problem, zaden. Gorzej oczywiscie z nauka jezyka w malych miastach i z mozliwoscia pracy, ale kazdy medal ma dwie strony.
Cześć freskówka jesteśmy małżeństwem,które mieszka w benalmadenie,mieszkamy tu 2 lata i mamy dziecko,które chodzi tu do szkoły.Może napiszesz parę słów o sobie
Mi zaraz przychodzi do glowy temat rozłąk, zdrad, nałogów i wszystkich złych rzeczy, które są następstwami życia na odległość. Nie myśl przypadkiem "nas to nie dotyczy" - to dotyczy wszystkich. Znam różnych ludzi i najróżniejsze sytuacje na myśl o których przysłowiowy nóż w kieszeni się otwiera.

Dzieci dają sobie rade wyjątkowo dobrze w nowym życiu, a z językiem dzieciakom idzie 1000 razy lepiej niż dorosłym. Znam sytuacje gdzie dziewczynka 8 letnia po dwóch latach w hiszpanii, tłumaczyła rozmowę, bo dorośli nie umieli się dogadać.
Są też problemy, jak wszędzie i zawsze. Znam historię gdzie bardzo wredna grupa hiszpańskich uczniów nie akceptowala nowego kolegi obcokrajowca, codzienne kłótnie kończyły się na rękoczynach i trwalo to dłuższy czas. Później interwencje rodziców itd.
Znam też z grubsza historię fresówki i cieszę się że Kasi dobrze się układa, bo każdy kto wczyta się w różne tematy na tym forum, dojdzie szybko do wniosku że jest to osoba która zasługuje by okazywane innym dobro było jej odwzajemnione.

Hiszpania ani nie daje powodów aby się bać tu mieszkać, ani żeby bezwzględnie było to najwspanialsze miejsce na świecie dla rodziny na dorobku. Decyzję trzeba podjąć wspólnie i kierując się także rozsądkiem.

"Chcieć to móc" , a nic nie daje większej satysfakcji niż kiedy bierzemy sprawy w swoje ręce, a później cieszymy się z efektów podjętych wczesniej decyzji.
Dzięki Marcin za ciepłe słowa :)))
Z tego co wiem autorka watku chyba jest w hiszpanii , mam nadzieje ze jest zadowolona z wyjazdu :)
moje [gg] odezwij sie to pogadamy
cześć Marcin, jestem tu nowy, czytam "stare" tematy. Jestem pod wrażeniem tego co napisałeś. Lubię takich ludzi, którzy potrafią dostrzec sedno i potrafią to precyzyjnie przedstawić. Wiele spraw, trudnych z pozoru sytuacji można bardzo trafnie zauważyć, trzeba stanąć choć tylko na chwilę z boku własnego siebie. Pozdrawiam.
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia