Hahaha, wrzeszczące bachorki? Kochana, nieodłącznym wyposażeniem mojego bagażu podręcznego jest ZAWSZE zestaw zatyczek do uszu :)
Przyciągam je. Raz nawet zdarzyło się, że nie było w autobusie żadnego. I nagle się pojawił, w momencie, w którym już odjeżdżaliśmy.
Przyciągam je, i w dodatku wyczuwają moją niechęć, bo od razu zaczynają ryczeć.
Te starsze natomiast z lubością grają w gierki wydające głośne dźwięki.
Ostatnio też w środku nocy trafił mi się Japończyk nawijający przez godzinę przez telefon. No tak, w Japonii inna strefa czasowa...
Tudzież jakiś Homo Catalán, który chyba pierwszy raz w życiu zobaczył jasne włosy u samicy swojego gatunku i postanawia zabić Cię wrokiem. Nawet jak śpisz to czujesz jego świdrujące spojrzenie :D
Co do Polaków - podoba mi się tradycja klaskania przy lądowaniu. Ostatnim razem rzeczywiście zasłużyli, bo takie piekiełko było nad Okęciem, że już się trzy zdrowaśki zmówiłam :(