Jak dla mnie z tych minusów to byłaby niemożność załatwienia niczego, wieczny bałagan wszędzie. Chociażby taka sytuacja - kilka dni temu myślałam, ze zgubiłam portfel w którym miałam karty debetowe, no więc wieczorem dzwonię do banku, żeby je zablokować na wszelki wypadek. Następnego dnia okazało się, że portfel zostawiłam w sklepie ^^' jednak skoro karty były już nieaktywne to poszłam do banku, żeby wyrobić nowe karty a kobieta mi mówi, że przecież nic nie jest zablokowane... Ja zdziwienie jak nie wiem co, no ale skoro nie jest, to jeszcze lepiej. Następnego dnia chcę wypłacić pieniądze na co bankomat się na mnie wypina i pisze 'karta zatrzymana'. Czyli jednak karta była zablokowana... W takim razie ja kolejnego dnia znów do banku, żeby się dowiedzieć co z tą kartą, skoro jednak była zablokowana, na co kobieta, że to zapewne jakaś awaria bo ich bankomaty 'czasem tak mają', że sobie wciągają karty, od tak ;) Najciekawsze jest to, że przede mną w kolejce do bankomatu było kilka osób i wszyscy normalnie pieniądze wypłacili, dlaczego wciągnęło akurat moją kartę, tego nie wie nikt ;)
Nikt nic nie wie, wszyscy odsyłają do kogoś innego, ciągle coś nie działa, zacina się itd. ;) I w wielu urzędowych kwestiach wymagają MNÓSTWA papierów. W Polsce sprawy urzędowe jednak nie są aż tak skomplikowane. No i dziwaczne godziny otwierania urzędów. Chociażby Caixa Catalunya od 9 do 14, rano nic nie załatwię bo nie zdążyłabym na pociąg na uczelnię a jak wracam to już jest dawno zamknięte ;) Trzeba się nakombinować.
Choć mimo wszystko ja zauważam więcej plusów, trzeba tylko wrzucić na luz.