DELE intermedio 2011

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 38
poprzednia |
hej :)
czy ktoś już zdecydowany zdawać intermedio w maju 2011? :)
jak długo już uczycie się hiszpańskiego? z czego macie zamiar się przygotowywać? Sami czy na kursie?:)
Ja planuję zdawać. Póki co uczyłam się 2 semestry języka hiszpańskiego na uczelni. Teraz uczę się sama w domu. Czyli uczę się dopiero rok, ale bardzo intensywnie. Śmieją się ze mnie że mam obsesję :) bo z książką z hiszpańskiego się nie rozstaję. Korzystam z de pe a pa, repetytorium z gramatyki i leksyki wydawnictwa Edgar. Poza tym La mar de palabras i przerabiam wszystkie testy DELE intermedio jakie znalazłam. Zastanawiam się, czy nie próbować na C1 już zdawać... ale raczej braki w słownictwie na to nie pozwolą. Testy intermedio robię na poziomie 80-90% bez pisania, ale z tym nigdy problemu nie miałam.
Cytat: beatkab87
Ja planuję zdawać. Póki co uczyłam się 2 semestry języka hiszpańskiego na uczelni. Teraz uczę się sama w domu. Czyli uczę się dopiero rok, ale bardzo intensywnie. Śmieją się ze mnie że mam obsesję :) bo z książką z hiszpańskiego się nie rozstaję. Korzystam z de pe a pa, repetytorium z gramatyki i leksyki wydawnictwa Edgar. Poza tym La mar de palabras i przerabiam wszystkie testy DELE intermedio jakie znalazłam. Zastanawiam się, czy nie próbować na C1 już zdawać... ale raczej braki w słownictwie na to nie pozwolą. Testy intermedio robię na poziomie 80-90% bez pisania, ale z tym nigdy problemu nie miałam.
Chyba jesteśmy w podobnej sytuacji, gdyż uczymy się samodzielnie. Samodzielna nauka jest zawsze szybsza i skuteczniejsza. Ucząc się samodzielnie od zera przez dwa lata DELE Intermedio zda się bez trudności (mam na myśli oczywiście codzienną, intensywną naukę), a może i po roku uda się zaliczyć ten test, ale z tym C1 po roku nauki to moim zdaniem zdecydowanie przesadziłaś. Ja mój hiszpański oceniam na C1, ale nie podejdę do tego egzaminu póki nie ocenię się na C2, bo jakby nie patrzeć trzeba być wyżej by sobie sprawnie poradzić z czymś prostszym..., a do tego mi jeszcze dużo brakuje... Jeśli znasz hiszpański na samiuśkiej końcówce C1 lub na C2 (tak, by zdać DELE C1), to podręczniki tego typu już na nic Ci się nie przydadzą... To jest poziom na którym sama byś te podręczniki napisała... Osobiście polecam Ci wykuć się do końca gramatyki z podręczników i materiałów w Internecie, tak, abyś już nie znalazła takiego zagadnienia gramatycznego, które byłoby Ci niejasne, a następnie zostawić te książki i rozwijać słownictwo samodzielnie w kontakcie z językiem. Wyłapuj słowa w nagraniach na youtube, w tekstach, w rozmowach z nativami. Mi osobiście się to sprawdza doskonale :). Uczę się przynajmniej kilkunastu słów dziennie, często więcej, a większość z tych słów wyłapuję w jakichś tekstach, w starej poezji odnajduję sporo obcych mi słówek, w nagraniach, no i wyłapuję co się tylko da od nativów i nieco ze słowników (np. rozglądam się dookoła po domu, ulicy lub lesie szukając czegoś, czego nie potrafiłbym jeszcze nazwać). Z materiałów podręcznikowych nie korzystam wcale. Jak przeglądałem przykładowy test na C1 nie miałem sproblemu ze słownictwem, jest i tak łatwiejsze niż w wielu "realnych tekstach", za to zauważyłem, że naprawdę sprawnie trzeba się posługiwać hiszpańskim, gdyż może być bardzo mało czasu na rozwiązanie tych zadań. Dlatego też jakkolwiek dużo znasz słów i jakkolwiek wspaniale znasz gramatykę, to nie wszystko, potrzeba też sporego doświadczenia i długoletniego kontaktu z językiem. Spędzając 1000 godzin z podręcznikiem, może i poznasz więcej słów niż spędzając 1000 godzin z nativem, ale tylko spędzając te godziny z nativem zaczniesz sprawnie tymi słowami władać...
Oczywiście masz rację:) ja planuję nawet wyjazd do Hiszpanii przed egzaminem by się jeszcze bardziej otworzyć na język. Nie tylko korzystam z książek. Prawdziwa przyjemność to słuchanie piosenek, oglądanie filmów. Piszę z wieloma osobami po hiszpańsku, staram się też z nimi rozmawiać jak się da:) byłam w tym roku w Barcelonie kilka dni. Pierwszy dzień to czyste oswojenie się i osłuchanie :) potem było już z górki. Z C1 myślę że przesadzam:) póki co obstawiam Intermedio:) zobaczę w trakcie jak się będę czuła. Może odłożę do listopada:) Wszystko się okaże. Ja hiszpański po prostu chłonę:) Transmisje siatkówki oglądam w internecie z komentarzem hiszpańskim.. Zdarza mi się nawet notować na zajęciach w języku hiszpańskim. Potem znajomi kserując notatki mnie pytają co to ma być:) Największy problem mam w sumie z mówieniem. Zawsze miałam barierę w mówieniu, nawet w języku angielskim którego się uczyłam pół życia. Dlatego chcę wyjechać na jakiś dłuższy czas bym była zmuszona do rozmawiania. Zwłaszcza, że jak już rozmawiam to wszyscy się dziwią że rok się dopiero uczę. Brakuje mi troszkę tej wiary w siebie :) Samodzielna nauka jest bardzo fajna, tylko trzeba być systematycznym:)
Za to nagrania na DELE Superior (C2) są śmiesznie proste. Jakbym nie wiedział, że to Superior, pomyślałbym, że Intermedio. Puście sobie jakieś radio z Ameryki Środkowej to usłyszycie jaki jest poziom w realu. Ja osobiście nigdy się nie osłuchiwałem ze sztucznymi nagraniami z płyt od podręczników lub z egzaminów, zawsze słuchałem prawdziweg hiszpańskiego. Z początku cieszyłem się jak zrozumiałm jakiekolwiek słowo, teraz już rozumiem realny hiszpański. Nagrania z DELE są dla mnie conajmniej dziwne.
Beatkab87, jak tak to ¡súper! =D O to właśnie mi chodzi. Do B2 może się i można z książki nauczyć, ale przy C1 i C2 trzeba ogromnej sprawności w posługiwaniu się językiem, problemu nie stanowi gramatyka (gramatyki można się szybko nauczyć), ani nawet słownictwo, tylko właśnie porzeba tej ogromnej sprawności... Nie mam pojęcia w jaki sposób ludzie z książką podobno przygotowują się do C1/C2 z hiszp. lub angielskiego, dla mnie to niewykonalne jest.
Ja Ci powiem tyle że nagranie na moim egzaminie na uczelni na poziomie A2 było istnym koszmarem.. Myślałam że to totalnie zawaliłam, jednak okazało się że nie. Zdecydowanie łatwiej było mi zrozumieć realny hiszpański niż to nagranie. Właśnie przesłuchałam to nagranie z Superiora. To naprawdę jest śmiechu warte. Co do realnego hiszpańskiego to jakoś łatwiej mi zrozumieć akcent osób z Ameryki Łacińskiej niż typowego Hiszpana. Może dlatego że jednak większy kontakt mam właśnie z Latynosami.
Mi też jest łatwiej zrozumieć akcenty z Ameryki, to jest z pewnością kwestia osłuchania. Co Ci powiem. Mam na dysku piosenki po kubańsku, śpiewane slangiem 50 słów na minutę i rozumiem z nich wszystko, a z drugiej strony miałem piosenki śpiewane znacznie wolniej po chilijsku, coś w stylu muzyki ludowej i nie wiedziałem nawet o czym są, póki nie zobaczyłem tekstów na piśmie, a nie chciało mi się do specjalistycznych słowników na Necie zaglądać, by przetłumaczyć te teksty do końca. Jeden hiszpański do drugiego naprawdę potrafi być niepodobny. Ze słuchu mam kontakt gł. z Kolumbijskim na którym się skupiam, jak również z muzyką z karaibów, której słucham. W mowie ustnej, dotychczas miałem kontakt gł. z różnymi dialektami północnej części Ameryki Południowej (Ekwador, Kolumbia, Wenezuela) oraz z Karaibów, choć nie tylko. Z tym jestem osłuchany najbardziej. Taka Wenezuelka pomaga mi z hiszpańskim w zamian za mój Polski, wyszukała mi jakąś piosenkę wenezuelską, Jej zdaniem najtrudniejszą do zrozumienia jaką tylko udało się Jej odnaleźć. Przyznam, że wymiękłem, wymowa słów, pozjadanie głoski "d" i inne cechy do których już dawno przywykłem i samo mi się tak mówi nie przeszkadzały. Przeszkadzał za to fakt, że jednej trzeciej tekstu w kilkusettysięcznym słowniku nie dało się znaleźć! A nawet jak jest w słowniku to co z tego, że rozumiem np. "cinco y seis" jako "pięć i sześć", jako to sensu nie ma, a Oni tak po prostu nazywają grę na wyscigach konnych... Z pewną pomocą przełożyłem sobie ten tekst, ale hardcore był, a niby mój własny region jejeje.

TELC B1, z tym ich wręcz przesadnie hiszpańskim akcentem jest jak dla mnie trudniejszy niż DELE C2, to jakaś paranoja. Wierzę Ci więc, że mogłaś mieć dziwną trudność z nagraniem na A2 na uczelni...

Muszę Ci polecić poezję José Martí, jest tam dużo pieknych, przepięknych słów! =D No i jedyna postać z historii Kuby, która kojarzy się pozytywnie =).
Pedro i Ty chcesz zdawać intermedio?

Widzę, że temat hiszpańskiego w świecie się rozwinął. Ja zdecydowanie wolę hiszpański w odmianach południowoamerykańskich, i w przeciwieństwie do Ciebie Pedro właśnie najbardziej lubię chilijską odmianę ;) Spędziłam tam 2.5 miesiąca i co by nie mówić to często hiszpański tam zdecydowanie różni się od hiszpańskiego w Hiszpanii ;)
Ojej ja dużo zawdzięczam koledze z Peru :) on mi podsyłał piosenki, dawał linki do seriali- los exitosos gomes :) super serial:P bardzo zabawny. W sumie to po miesiącu nauki na studiach zaczęłam pisać z innymi ludźmi po hiszpańsku. Do tej pory się dziwię jakim cudem mnie rozumieli. Mam nasze stare rozmowy w archiwum:D takie błędy, że aż wstyd:) w każdym razie poprawiali mnie i wciąż to robią. Jak mam problem to starają się wyjaśnić, chociaż czasami jest to trudne. Z kolegą z Peru kontakt się urwał, ale dzięki niemu nasłuchałam się wielu programów o Peru- pod względem turystycznym, ale także programy informacyjne itp. Ponieważ on nie lubi Chilijczyków podsyłał mi też linki to programów chilijskich, żebym sobie porównała akcenty.Osłuchana jestem też z wymową argentyńską, która chyba jakoś najbardziej mi leży. Będąc w Hiszpanii, nie wiem czy to ze stresu bo była to moja pierwsza samotna podróż, czy też zmęczenia, pierwszego dnia totalnie nie mogłam ich zrozumieć. Zdania zlewały mi się w jakiś niezidentyfikowany ciąg wyrazów:D na szczęście następnego dnia było już dużo lepiej. Na pewno wyjazd muszę powtórzyć, bo ja nie lubię zwiedzać wszystkiego w szybkim tempie. Lubię poznawać ludzi, kulturę, okolicę, a nie tylko szybko, szybko by zwiedzić co się da. Dlatego jakiś dłuższy wyjazd przed egzaminem;) póki co Hiszpania, bo Ameryka troszkę za daleko... Ale marzy mi się, ach marzy. Meksyk, Argentyna, Peru..
Pedro a mógłbyś podać z jakich stron Ty się uczysz. Wiem, że gdzieś już chyba podawałeś, ale nie mogę znaleźć :/
Tak się ostatnio zastanawiam, hiszpański mnie tak pochłania,że to że urodziłam się w Polsce to chyba jakaś pomyłka. Mówią mi że mam duszę latynoską, nawet ciągnie mnie do tańców typowo latynoskich, tylko ten wygląd typowo słowiański...
No do Ameryki trochę daleko, ja łącznie w podróży spędziłam około 30 h ;)
Ale na pewno warto !! I polecam zdecydowanie!! Nie bez powodu ludzie stamtąd nazywają Hiszpanów europejskimi latynosami (i faktycznie w porównaniu do nich na żywo są dużo mniej szaleni ;P) Chilijczyków to chyba nikt nie lubi w Ameryce Południowej ;P I zupełnie nie wiem dlaczego bo są rewelacyjnie, otwarci i bardzo sympatyczni :)
I mimo, że na początku nie podobał mi się ich akcent i nie mogłam go zrozumieć, tak teraz o wiele bardziej go lubię niż ten z Hiszpanii ;)

No ale ok, co do tematu ;) Jakich materiałów (książkowych, oprócz tych wszystkich metod wyżej wspomnianych) macie zamiar używać w przygotowaniach? :)

PS Pedro z tego co piszesz wnioskuję, że chyba powinieneś zdawać wyższy poziom a nie intermedio? ;/
Nie, nie, ja Intermedio nie zamierzam zdawać i na co mi? Nie uczę się hiszpańskiego dla dyplomów i certyfikatów, a do niczego też nie są mi potrzebne. Pomyślałem jedynie, że mając certyfikat na C1, może mógłbym spróbować dorabiać sobie udzielając korepetycji z hiszpańskiego, tymczasem gdy bez certyfikatu ani ukończonej iberystyki nie mam jak wykazać moich kompetencji. To jest tak na prawdę jedyny motyw, dlaczego przez mysli przechodzi mi DELE C1. Natomiast DELE B2 to już do niczego mi się nie może przydać...

Peruwiański mi się podoba, ale muszę powiedzieć śmieszną rzecz. Otóż peruwiańczysy częśto uważają (przynajmniej ja mam takie doświadczenia), że ich hiszpański jest "najtypowszy" i "najrealniejszy" i mówią z "najczystszym akcentem", a wpozostałych krajach mówią "z akcentem" (cokolwiek to ma znaczyć). Podobnie Ekwadorczycy uważają, że mówią najlepiej i "bez akcentu", tak samo Kolumbijczucy sądzą, że mówią "najlepszym hiszpańskim", "bez akcentu", a pozostali mówią na charakterystyczne sposoby, Wenezuelczycy też uważają, że oni mówią "normalnie", a reszta mówi z charakterystycznymi akcentami, w Panamie uważają, że mówią "najuniwersalniejszym hiszpańskim", "bez akcentu", a pozostali mówią "z akcentami". A śmieszne jest to, że wszyscy z nich mówią zupełnie inaczej jajajajajajajajaja. Zdarzało mi się dyskutować z ludźmi z tamtego regionu, ciężko jadącymi swym regionalnym akcentem na temat, czy aby na pewno mówią tak "bez akcentu", co to w ogóle znaczy i czy da się w ogóle mówić "bez akcentu", ale są uparci i święcie wierzą w swoje. Natomiast ja jak na to patrzę z perspektywy człowieka z zewnątrz, to widzę, że wszyscy mówią w charakterystyczny dla siebie sposób, więc dyskusje na tle tak wąskoregionalnym nie maja po prostu sensu. Natomist spoglądajc na hiszpański znacznie szerzej, tzn. po samej Hiszpanii, aż po Argentynę, w pewnym sensie wszyscy wyżej wymienieni mają rację, chyb szczególnie Kolumbijczycy. Jednak dużo zależy od tego jaką kto ma wizję brzmenia typowego, Panamczyka i Peruwiańczyka po prostu nie da się ze sobą pomylić, brzmią absolutnie inaczej. W Panamie brzmią bardzo podobnie jak na wybrzeżu Kolumbii, jednocześnie jakoś dobrze mi się to wkomponuje w tamten region na granicy trzech wielkich jednostek, z jednej strony płónocy Ameryki Południowej, z drugiej Karaibów, a z trzeciej Ameryki Centralnej. Kolumbia w rejonach andyjskich ma już coś wraźnego właśnie z And, z typowej Ameryki Południowej. Ja bym właśnie gdzieś w tamtych regionach szukał "najlepszego" hiszpańskiego do nauki, tzn. najuniwersalniejszego. Z resztą te cztery państwa Kolumbia, Panama, Wenezuela i Ekwador historyczne (więc i jezykowo) mają wspólne pochodzenie i lokują się w takim wypośrodkowanym geograficznie regionie.

A Argentyńczykami jest inna historia, bo chętnie by dowiedli, że mówią osobnym językiem. Są dość skomplikowani, ale moża ich zrozumieć, czują się jako jedyny "biały naród" w regionie, jedyny naprawdę cywilizowany i faktycznie różnią się językiem.

Meksykański mi osobiście się nie podoba. Bywa albo taki suchy, brzmi jakby im ktoś plastikową rurę do tchawicy wsadził, albo też taki ostry, jakby ktoś chile posypał (po mojemu to "ají, nie "chile", ale trochę przywykłem do tego jak mówią).

A Hiszpanie to nie wiadomo co mówią, dla mnie strasznie spelenią.
Hehe na pewno nie jest tak że wszyscy ich nie lubią. Jednak ten Peruwiańczyk obsesyjnie ich nienawidził, ze względów historycznych głównie.. wiele razy kłóciliśmy się o tę jego postawę, ale cóż. Źle nie będę o nim mówić, bo wiele mu zawdzięczam.
Co do materiałów to póki co została mi ta książka La mar de palabras. Podoba mi się bo teksty są przy okazji o Hiszpanii :) Edgara w sumie przerobiłam, ale tam za mało ćwiczeń gramatycznych jest. Wciąż mam problem z czasami przeszłymi.. Robię ćwiczenia dobrze, ale jak mam sama tworzyć zdania to często nie jestem pewna czasu.. także muszę to ćwiczyć :) subjuntivo "żelazne" zasady znam. Uczyłam się tego już we własnym zakresie na uczelni, w czym prowadzący mnie wspierał :P chociaż mnie to nie obowiązywało. Właśnie liczę że mi jeszcze da jakieś materiały do nauki. Poza tym myślę że będę oglądała dalej filmy, seriale, czytała po hiszpańsku bo to mi daje najwięcej. Na koniec wyjazd na kilka miesięcy do Hiszpanii :) by oswoić się z mówieniem. Takie ja mam plany. Mam nadzieję że Pedro podzieli się jeszcze tymi internetowymi źródłami. Waham się wciąż czy nie poczekać dłużej i zdawać C1.. Poza tym mam w planie naukę włoskiego.. jednak te języki są tak podobne że troszkę obawiam się błędów jakie moge popełniać potem..
Jajajajaja wiesz dokładnie jakbym słyszała mojego Peruwiańczyka :D wciąż powtarzał że oni są najlepszymi nauczycielami bo mówią najczystszym hiszpańskim :D
Cytat: beatkab87
Pedro a mógłbyś podać z jakich stron Ty się uczysz. Wiem, że gdzieś już chyba podawałeś, ale nie mogę znaleźć :/
Ja się nie uczę ze stron do nauki. Gramatykę, tabele odmian czasowników, wytłumaczenie użycia czasów i inne rzeczy znaleźć można sobie w moment na dowolnej stronce, lub nawet Wikipedii (oczywiście hiszpańskojezycznej) albo na stronie, na której się teraz znajdujemy i nie ma dużego znaczenia wybór strony. Natomiast moje wątpliwości gramatyczne konsultowałem z nativami.
Co do słownictwa to tak jak pisałem wyżej, wyciągnięte z rozmów, ze słowników, z tekstów ze stron i książek, z radia, z wywiadów na youtube, z piosenek...
Staram się rozwijać wszechstronnie, jednego dnia np. zajmuję się slangiem, a innego szukam jakiegoś poważnego tekstu z dziedziny ekonomii w Internecie... Tak by znać słownictwo ze wszystkich dziedzin.
Dla mnie jeśli chcę faktycznie się uczyć i faktycznie się uczę hiszpańskiego z tego regionu co piszę, to po prostu nie mam innego wyjścia. Nie istnieją polskojęzyczne kursy kolumbijskiego, panamskiego, dominikańskiego, wenezuelskiego itd. Kursy amerykańskie koncentrują się już na Ameryce Łacińskiej, ale zwykle na Meksyku. Tak więc jedyne co mi pozostaje to czytać artykuły popularnonaukowe i naukowe na temat języka z tamtejszych regionów, szukać odpowiednich słowników różnic językowych w Internecie i regionalizmów (jest tego naprawdę bardzo dużo) i wyłapywać słowa właśnie ze źródeł z danego regionu, z kolumbijskich książek, filmów, od nativów, dużo rozmawiać z ludżmi właśnie stamtąd na temat ich języka itd...
Jest tu trochę błędów, ale proszę na dobry początek: http://es.wikipedia.org/wiki/Anexo:Diferencias_de_vocabulario_est%C3%A1ndar_entre_pa%C3%ADses_hispanohablantes
"Twój peruwiańczyk" mówi "takim czystym hiszpańskim", ale pewnie się pilnował by do Ciebie czegoś z quechua nie powiedzieć. Spójrz na to:

http://recetasricasdelaselvaucayalina.blogspot.com/2007/11/vocabulario-costumbrista-de-la-selva.html

Rok temu pytałem się Peruwiankę, czy faktycznie używają słów z tej listy. Twierdziła, że normalnie ich używa, a do mnie tak nie mówiła, bym ją rozumiał... Np. na codzień mówi "uya", a nie "cara"... I tyle można powiedzieć o ich "najczystszym hiszpańskim", chyba tylko na pokaz... =D
Hehe pilnować się pilnował. Zwłaszcza na początku. Czasem podawał mi słówka takie slangowe peruwiańskie, albo jakieś teksty- jakieś opowiadania peruwiańskie, żarty w których było pełno słówek niezrozumiałych dla mnie i mi je tłumaczył. Z tej listy parę słówek rzeczywiście znam :D
Dzięki za te dwa linki :) są świetne

Z ciekawości zrobiłam przed chwilą test na poziom mojego hiszpańskiego na stronie cervantesa. Wyszło mi C1,1 - C1.2 :o Troszkę to dziwne. Wg mnie brakuje mi jeszcze troszkę do tego poziomu, ale przyznam że motywuje mnie to :D
Ta sama Peruwianka do dziś dzień upiera się, że mówi "najczystszym hiszpańskim". Faktycznie peruwiańczycy to określają jako "najczystszy hiszpański" oraz jako "najrealniejszy", a np. w Panamie twierdzą, że mówią "bez akcentu". Jako jeden ze swoich argumentów przytoczyła to, że amerykanie Jej mówią, że hiszpański z Peru jest właśnie taki "najrealniejszy" i o wiele prostszy do zrozumienia i lepszy niż meksykański (którego zasadniczo w USA sie uczą). Wydaje mi się, że rozumiem dlaczego jacyś Amerykanie mogli tak stwierdzić, ale możliwe, że sami za dobrze nie mówili przy tym po hiszpańsku. Polak, który mówi po hiszpańsku np. jak Panamczyk mi zaimponuje, musi naprawdę dobrze znać ten język jeśli potrafi tak brzmieć. Z kolei peruwiański akcent jest właśnie moim zdaniem jednym z najprostszych do naśladowania. Prosty do naśladowania jest też jak dla mnie argentyński, strasznie włoskim zalatuje.
Przy czym peruwiański nie można określić "najczystszym hiszpańskim" (najczystszym, choć mi się nie podoba, jak mam jakiś nazwać to jednak ten z Hiszpanii) ani z brzmienia, ani ze słownictwa (przy ich naleciałościach choćby), ani z gramatyki. Pod wpływem lokalnych języków indiańskich powstała u nich np. tendencja do umieszczania orzeczenia na końcu zdania, no i wiele jest jeszcze szczególików w ich gramatyce. Natomiast faktycznie jest w ich brzmieniu coś wyraźnego, co ich odróżnia od reszty Ameryki Południowej i jeśli ktoś ma właśnie takie silne wyobrażenie hiszpańskiego, to może mu się wydawać czystszym od sąsiednich.
Natomiast w związku z tematem tego wątku, pytanie brzmi, jak odmiana hiszpańskiego, którego się uczymy wpływa na zdawalność egzaminów DELE...

I tak poza tym, beatkab87, to jakiego hiszpańskiego tak na prawdę się uczysz? Korzystasz z książek do nauki hiszpańskiego z Hiszpanii, a jednocześnie utrzymujesz kontakt z ludźmi z Ameryki i piszesz, że z tamtymi odmianami jesteś lepiej osłuchana. Do pewnego poziomu da się dojść i ucząc się kilku wariantów na raz. Chcesz się nauczyć słowa "samochód", to zapamiętujesz sobie listę krajów gdzie jest "coche", listę krajów gdzie jest "carro", listę krajów gdzie jest "auto" itd., ale to strasznie spowalnia naukę i po jakimś czasie możliwości pamięciowe się wyczerpią. Ja ciągnąłem jednocześnie kilka dialektów gdzieś do B1, przy B2 próbowałem, ale było dość ciężkie i postanowiłem wejść w Kolumbię i okolice. Stwierdziłem, że choćby ze względu na udoskonalenie mojego brzmienia, muszę się bardziej ukierunkować. Wybrałem to co uznalełm za najsensowniejsze i najbliższe memu sercu, a o pozostałych wariantach po prostu czytam, przygladam się im, uczę ich cech charakterystycznych, podstawowych słówek itd., ale jednak skupiem się na jednym regionie. Na C1 trzeba być już jakoś ukierunkowanym.
Tak więc beatkab87 chcesz ciągnąć nadal hiszpański, czy też peruwiański, czy też jaki?
Póki co nie widzę siebie w Ameryce, więc raczej zostanę przy castellano. Jakbym kiedyś w przyszłości miała mieszkać nieco dalej to czuję że szybko bym przyswoiła, bo ja szybciej łapię ze słuchu :) Większość osób z którymi rozmawiam to Latynosi, jednak także są Katalończycy :) Ci to już w ogóle są zakręceni. Patrzyłam kiedyś na język kataloński.. jeśli bym miała mieszkać w Barcelonie, którą pokochałam powinnam go kiedyś przyswoić. Ze wszystkimi piszę w czystym hiszpańskim. Oni do mnie w swoich dialektach, które mniej lub bardziej rozumiem. Na pewno łatwiej by mi było nauczyć się peruwiańskiego.. bo z Hiszpanami trudniej mi się rozmawia. Jednak Hiszpania bliżej, dlatego już przy nim zostanę..
Ale wiesz, że dla np. Argentyńczyków "castellano" to ich odmiana hiszpańskiego, a "español" to ta z Hiszpanii? Południe Ameryki Pd. stosuje termin "castellano" dla określenia swojego wariantu języka, w odróżnieniu od "español". Spytasz się argentyńczyka ¿Qué idiomas hablás? odpowie "castellano..., algo de inglés".

Hiszpania jest bliżej, ale ile osób tam się posługuje hiszpańskim, 30 milionów? A hiszpański całkowicie zna pół milarda... Ameryka jednak ma przewagę. Niby Hiszpania bliżej, ale w Polsce spotkałem sporo osób z różnych krajów Ameryki, z Kuby, Kolumbii i innych.
Oto fragment maila, który niegdyś otrzymałem od jakiejś laski z Panamy. Widać w nim ichni sposób myślenia:

"El espanol Panameno y el Colombiano tienen muchas cosas en comun, creo que por ser paises vecinos tienen cosas en comunes. Las personas educadas de Panamá hablan un espanol muy educado, son admirables elegantes entre otras, creo que en panamá es uno de los pocos paises de centroamerica en que se habla correctamente el espanol, ya que no tenemos acento especial al hablar, los Colombianos, Costarricences, Venezolanos entre otros tien un acento caracteristico que los hace reconocer o diferenciarlos apenas dicen pocas palabras, cosa que con los panamenos no pasa.
Aca hay algo que llamamos "jerga" es la degradación de el idioma espanol, lo utilizamos mucho acá, creo que si llegas a venir reiras de todo aquello, se reemplazan palabras por otras y se convierten en parte de un lenguaje diario.
Creo que en toda latinoamerica se ha degradado el espanol, en lo particular antes lo hacía pero comprendi que no hay mejor forma de honorgullecernos de nuestro lenguaje que haciendolo nosotros mismo, ya que cada persona le da el valor a lo que tiene.
El espanol panameno es el más universal, tenemos en el lenguaje palabras de diversos paises privilegiados por nuestra situación geografica, si quieres puedo ensenarte millones de palabras que utilizamos como jerga en el diario vivir."
Cytat: Pedrito_88
Ale wiesz, że dla np. Argentyńczyków "castellano" to ich odmiana hiszpańskiego, a "español" to ta z Hiszpanii?

Tego nie wiedziałam, ale już wiem. Ameryka ma przewagę wiem... Przez Ciebie na wieczór mam mętlik w głowie.. póki co w planach mam Barcelonę, Madryt, Walencję stąd wybór, a przez to Twoje gadanie zaczynam wątpić :P i zastanawiać się czy nie warto jednak peruwiańskiego, czy argentyńskiego.. mam o czym myśleć dzięki Tobie.
Ja bym Cię przekonywał do Ameryki, ale jeśli wybierzesz Hiszpanię też bedzie ok :). Chodziło mi gł. o to, żeby jakoś wybrać...

Ameryka ma dla Ciebie dwa plusy:

1) Ma miażdzącą przewagę liczebną, przez co nawet jeśli jest dalej i tak w sumie jest praktyczniejsza.
2) Sama pisałaś, że ze słuchu lepiej Ci idzie z amerykańskim.

Wybierz to co Ci się bardziej podoba, co Ci ładniej brzmi, bo w końcu nauka ma sprawiać przyjemność, oraz to, co uznasz za Tobie przydatniejsze. Jeśli zamierzasz wyemigroać do Hiszpanii, to praktyczniejsza będzie Hiszpania, ale jeśli się nie przeprowadzasz, a najwyżej chcesz zwiedzać świat, to jednak Ameryka...

Uważam, że konkretnie peruwiański były super do nauki, bardzo fajny dialekcik, super wchodzi w ucho. Argentyński ma swój urok, ale jest dość specyficzny, raczej tylko dla tych, którzy chcą się związać konkretnie z Argentyną (długo by to uzasadniać, ale on się przerażająco różni i w Am. Pd. go nie nawidzą wręcz), tymczasem gdy peruwiański spokojnie może Ci służyć w kontaktach ze wszelkimi odmianami tego języka i znacznie lepiej się w tym sprawdzi niż hiszp. z Hiszpanii.
Wybieram Hiszpanię. Rozmawiałam z kolegą z Meksyku i doradzał mi castellano hiszpańskie. Opowiadał przy tym o różnicach, ale mówił że na pewno wszyscy mnie zrozumieją w Meksyku. Peruwiański bym wybrała jakbym wciąż utrzymywała kontakt z tamtym kolegą, bo bym miała wsparcie. Zaczęły się studia i już mi ciężko się dalej motywować do nauki..
Opowiadała mi studentka iberystyki, jak Meksykanin pojechał do Hiszpanii i pytał o "estación de camiones", zamiast do przytaneku autobusowego wskazali Mu drogę na parking ciężarówek. Opowiadała mi Wenezuelka jak była w Hiszpanii i chciała sobie kupić telefon LG. Mówi w salonie o telefonie el-dżi, a sprzedawczyni zdezorientowana rozgląda się dookła i nie wie o co chodzi, okazuje się, że w Hiszpanii mówią ele-he i nie wiedzą co to el-dżi... Opowiadała więcej, podobno ciężko Jej było mieszkać w Hiszpanii ze względu na język właśnie.
Dogadać się dogadasz, ja co prawda na piśmie, ale i z portugalskojęzycznymi rozmawiałem po hiszpańsku, zanim jeszcze poznałem nieco portugalski i idzie rozmawiać.
Castellano hiszpańskiego nikt nie lubi, nie dziwię się, że odradzał. Przynajmniej przy zdawaniu DELE nie będziesz mnieć trudności :).
Aaaaaaaaaa, Oni co doradzał. Meksykanin doradzał Ci naukę hiszpańskiego z Hiszpanii?
Cytat: Pedrito_88
Aaaaaaaaaa, Oni co doradzał. Meksykanin doradzał Ci naukę hiszpańskiego z Hiszpanii?

No :D też się zdziwiłam :) Z Portugalczykiem też miałam przyjemność rozmawiać po hiszpańsku :) ciekawe przeżycie :D Właśnie oglądam serial hiszpański, jeju jak oni bełkoczą :/ muszę się przyzwyczaić. Na uczelni mieli nas uczyć niby castelano prawdziwego hiszpańskiego. Mój prowadzący jednak się go bardzo nie trzymał, widać u niego ciągoty latynoskie :) jednak drugi prowadzący to twardo wymowy hiszpańskiej się trzymał. łatwo można było odróżnić uczniów jednego i drugiego :D Myślę o mieszkaniu w Hiszpanii tylko dlatego się skłaniam ku tej wersji. Ciągnie mnie do Barcelony. Brakuje mi tych ludzi, ich otwartości, tolerancyjności.
Z całym szcunkiem, przeprowadzka do Hiszpanii, wymóg egzaminacyjny lub rzadka fascynacja brzmieniem hiszpańskim mogą być chyba jedynymi powodami, by wybierać ten bądź co bądź dziwny dialekt. Jak się przepowadzasz to rozumiem :).

Co do otwartości itd. nigdy nie małem kontaktu z kimś z Barcelony. Dla mnie najmilsi ludzie na świecie żyją Peru, w Panamie i w Republice Dominikany. No i może na Filipinach, ale to już nie hiszpańskojęzyczni (pomijam język chavacano, w sumie dialekt hiszp. z Filipin). Takie mam doświadczenie. O Hiszpanach, których widziałem nie mam nic dobrego do powiedzenia. Bywam w miejscach gdzie się kręcą, ale nic dobrego o nich powiedzieć nie mogę i się nie zadaję z tymi ludźmi. Hiszpanki, z którymi miałem (nie)przyjemność przez Internet też mnie zraziły. Poznałem tylko jedną, która wydaje się być super jako osoba i jest tolerancyjna wobec Ameryki Łacińskiej i tamtejszego języka, ale jest z Sevillii, a tam seseo...
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 38
poprzednia |