DELE intermedio 2011

Temat przeniesiony do archwium.
31-38 z 38
| następna
Ja mam kilka uwag.... :)
Ja się uczę i w grupie i samodzielnie - nauka w grupie była dla mnie porównaniem, relaksem, miło spędzonym czasem - choćby dlatego warto:)
Nie do końca też skreślam podręczniki - bo według mnie są przydatne. Oczywiście mnóstwa słów uczę się z artykułów czy książek hiszpańskich, które czytam, ale czasami podręczniki pozwalają na ułożenie tego, nauczenie się odpowiednich struktur etc.

Co do tego, którego wariantu się uczyć...
Hmmm.... tak się składa, że w Polsce mamy najczęściej podręczniki i nauczycieli z Hiszpanii więc tak jest najłatwiej. Ja osobiście wolę amerykański hiszpański - zwłaszcza z Meksyku i Ameryki Centralnej bo mają blisko do USA i przez to wiele zapożyczeń, co mi się bardzo podoba:)
Więc ja się w zasadzie uczę castellano z Hiszpanii, ale wolę obejrzeć film czy posłuchać radia z Am.Pd czy Centralnej - jakoś bardziej odpowiada mi tamta kultura.
Nie zamierzam się koncentrować na jakimś konkretnym kraju, bo nie planuje mieszkania w żadnym z nich - uczę się języka, żeby podróżować. Pewnie największy sens miałoby uczenie się meksykańskiej odmiany, bo jest najwięcej nativos, ale z drugiej strony mam wrażenie, że oni mają wyjątkowo dużą liczbę słów charakterystycznych tylko dla Meksyku. Tzn. wiem, że każdy kraj ma takie słowa, ale oni mają ich chyba więcej:D - takie mam przynajmniej wrażenie jak przeglądam książki współczesnych meksykańskich pisarze - nieporównanie łatwiej i szybciej czyta mi się kryminały tłumaczone na hiszpański z Hiszpanii....

Ja ma wrażenie, że z tym uczeniem się hiszpańskiego jest trochę tak jak z uczeniem się angielskiego - teraz w zasadzie większość mówi takim euro-English, a w podręcznikach są różne warianty - i moje nastawienie do hiszpańskiego jest podobne:)
Latynosi to zupełnie inny typ człowieka niż Hiszpanie. Wiem bo mój były chłopak to Latynos.. Ciężko mi ich porównać, bo dużo też zależy od osoby. Wiele złego nasłuchałam się o Hiszpanach, byłam tam co prawda krótko, ale jednak wyrobiłam sobie zupełnie inne zdanie na ich temat. O Latynosach mogę powiedzieć wiele dobrego i wiele złego.. więc wolę nic nie mówić. Na pewno mają o sobie duże mniemanie :] przynajmniej mój były taki jest..
W Barcelonie możesz spotkać ludzi z całego świata. Nie tylko miałam styczność z Katalończykami :) pełno tam Latynosów. Często idąc ulicą zastanawiałam się skąd oni są :)
Z tym, że w Polsce jest najwięcej podręczników (jak nie wyłącznie) do hiszpańskiej odmiany jezyki i najwięcej nauczycieli tego wariantu to oczywiście prawda. Wyżej pisałem, jak więc muszę się uczyć tego mojego hiszpańskiego... Oczywiście meksykański (zresztą wewnętrznie też dość silnie zróżnicowany) na najwięcej użytkowników, jest to Meksyk oraz w sumie i południe USA, łącznie stokilkadziesiat milionów użytkowników meksykańskiej odmiany hiszpańskiego.
Natomiast nie bardzo się zgodzę ze stwierdzeniem, by Meksyk posiadał największą liczbę specyficznych dla siebie regionalizmów. Jest tam sporo słów, które kojarzą się jako meksykańskie, np. platicar , ale np platicar w rzeczywistości używane jest w całej Ameryce Centralnej (poza Panamą). Chyba większość z tego co się od razu kojarzy z Meksykiem jest w użyciu w reszcie Ameryki Centralnej. Meksyk jest gigantyczny i wewnętrznie zróżnicowany, jak się coś dało radę zakorzenić w Meksyku, to zwykle i w okolicach tego używają. Podawałem już link do strony:
http://es.wikipedia.org/wiki/Anexo:Diferencias_de_vocabulario_est%C3%A1ndar_entre_pa%C3%ADses_hispanohablantes
Zobaczcie, ile jest pośród podanych w tej tabeli słów z języka standardowego, używanych tylko i wyłącznie w Meksyku, a poza Meksykiem już wcale... Praktycznie takich słów nie ma, jest ich bardzo malutko. A ile jest takich słów w Hiszpanii? - pokaźna część tabeli. W samej Ameryce wyróżnia się natomiast szczególnie Argentyna, choć często okoliczne państweka, gł. Urugwaj mają podobne słowa.
Moim zdaniem najbardziej wyróżnia się Hiszpania, a w Ameryce rioplatense.
Poza tym, jak już napisałem Meksyk jest wewnętrznie zróżnicowany. Jeśli Meksyk jest ileś razy większy od np. Panamy, to oczywiste jest, że może w nim podstać więcej różnych regionalizmów, używanych w różnych obszarach Meksyku. Nie oznacza to jednak, że meksykański różni się hiszpańskiego bardziej niż panamski...
Z oczywistych powodów pewnej izolacji w ostatnich dzięsięcioleciach uległa Kuba. Jak do Meksykanina się coś powie z innego dialektu, to i tak często zrozumie. Kubańczyk, odcięty przez socjalistyczną władzę od reszty świata, już niestety nie rozumie słów z obcych dialektów. Rozmawiałem z kubańczykami, którzy spierdolili do Polski, jak nie powiedziałem słowa konkretnie po kubańsku, to nie wiedzieli co mam na myśli... Z ludźmi z innych krajów aż takich problemów nie miałem.
Pedrito, ja mówię głównie o swoich odczuciach co do tego słownictwa meksykańskiego - po pierwsze książki, w których ciągle coś sprawdzam i wszędzie w słowniku adnotacja 'Mex', a po drugie wrażenia po pobycie w Meksyku - pod tym względem było 'trudniej' niż w pozostałych częściach Am. Centralnej.
bede pisal po hiszpansku bo juz boli mnie glowa od myslenia pisania po polsku hehe...
No se que tanto alarde traen con lo del "acento limpio" "el español mas real". Ningún español es 100% verdadero dado que este idioma es una lengua viva, por lo tanto, evoluciona constantemente, ¿gracias a quién? a la gente de tooodos los países de habla hispana. Un país no puede decir que tiene el mejor español (ya entran cuestiones de autoestima y orgullo), por ejemplo Panamá. A kilómetros de distancia podría reconocer ese acento que tienen, lo mismo con Perú, Venezuela, México, etc. En la parte donde yo vivo, decimos que tenemos un acento neutro, pero otras partes del país, dicen que hablamos como si estuvieramos cantando. Lo que sí es real, es que la mayoría de los doblajes de películas, programas etc. se hacen en México y en Chile, no se si por razones de acento o quizás de infraestructura o estrategias de mercadotecnia.
Así que al final, cuando se trata de la interacción entre personas de diferentes países, es la educación y calidad PERSONAL (lejos de nacionalismos) de los participantes en la conversación. Nada tiene que ver que si hablan bonito o que si hablan feo...
Przeczytaj uwaznie co napisała do 'Pedrito88' ta Latynoska - fragment :
"Aca hay algo que llamamos "jerga" es la degradación de el idioma espanol, lo utilizamos mucho acá, creo que si llegas a venir reiras de todo aquello..."
Powtórzę ci to co zawsze mówię - jesli masz wzorcowy i prawidłowy fundament to na nim możesz później budować co chcesz. Wymowa i akcent to bardziej swobodna kwestia od gramatyki ALE jeśli chcesz być rozumiana bez problemu na całym świecie to nie możesz zjadać końcówek i powinnaś umieć prawidłowo wymówić czy chcesz np. "cocer" czy "coser", "cerrar" czy "serrar" Itp.
A taki uniwersalny i wszędzie wzbudzajacy odpowiedni respekt styl język daje ci tylko nauka "castellano" z Hiszpanii.
edytowany przez argazedon: 14 paź 2010
Witam, odświeżam temat;)
Mam pytanie - w tym tygodniu zdecydowałam się, że może jednak podejdę do DELE B2 w maju w Krakowie:) Hiszpańskiego uczę się już 3 rok, jestem w szkole językowej w grupie B2 (od tego tyg mamy II semestr B2) i zastanawiam się czy zdążę się dobrze przygotować do egzaminu do maja? Robiłam sobie test na oficjalnej stronie Cervantesa (wyszło mi B2.3-B2.4) i robiłam też egzamin z tamtego roku bez pisania tekstów (czyt/grama/słuch - 66p na 84p czyli ok. 80% bez przykładania się).
Ile czasu przykładaliście się do egzaminu? Czy wystarczy mi książka do Dele (Preparacion DELE B2), testy ze stron Instytutu + nauka słownictwa z repetytoriów?
I czy można ''oblać'' rozmowę ustną tj. nie zostać dopuszczonym do pisemnej części? Bo z gramatyką/słownictwem nie ma problemu, tego można się zawsze nauczyć, brakuje mi jedynie odwagi i płynności w mówieniu.
Za wszelkie odpowiedzi i rady z góry dziękuje:)
Temat przeniesiony do archwium.
31-38 z 38
| następna

Zostaw uwagę