O tak BeaI - po pierwsze: ważne, by nie bać się rozmawiać.
a po drugie: ważne, by umieć pośmiać się z samego siebie.
Też jestem rubia (a swoją drogą mam nadzieję, że w Hiszpanii nie ma kawałów o blondynkach - wystarczy mi, że w Polsce jestem napiętnowana). Za dwa tygodnie będę śmigać z Hiszpanami na zajęcia, notabene głównie z mechaniki. Coś mi się widzi, że będą mieli ze mnie niezły ubaw i że wzbogacę ten wątek paroma historyjkami :):):)
A póki co przypomniała mi się wtopa związana z językiem rosyjskim:
Moja koleżanka z Moskwy pochwaliła mi się kiedyś swoim nowym swetrem. Na to ja w zachwycie: „ach kakij krasnyj”... towarzystwo spojrzało na mnie jak na wariatkę.
Byłam przekonana, że „krasnyj” to „piekny”. A tymczasem „piękny” to „krasiwyj”, a „krasnyj” to „czerwony”. (niby ma to sens, bo kiedyś „krasnyj” był formą skróconą od „krasiwyj”, ale kto to dziś pamięta...)
No i wszystko byłoby OK, gdyby nie drobny szczegół – sweter był... niebieski :)
No ale miały być gafy hiszpańskojęzyczne...