Pytanie może trochę dziwne, ale tak się właśnie nad tym zastanawiam. Do tej pory zazwyczaj wydawało mi się, że w sumie to mogę sobie przełożyć sytuacje polskie/angielskie/hiszpańskie i jeśli czegoś nie powiedziałabym w jednym języku to nie powiem tego też w drugim.
Oglądam teraz serial "El Internado" i nie mogę się nadziwić ile tam jest słów typu joder, mierda, puta de madre, cojones, etc. etc.
Oczywiście samo używanie tych słów by mnie wcale nie dziwiło, ale... cała akcja rozgrywa się w internacie dla 'lepszej' młodzieży. Dosyć naturalne było by używanie takich słów między młodzieżą, czy między nauczycielami czy też między pracownikami, ale już ilość tych słów rozmowach uczeń-nauczyciel, uczeń-opiekun, uczeń-obsługa dosyć mnie dziwi.
Bo jest to zdecydowanie większa ilość niż w PODOBNYCH serialach polskich czy amerykańskich.
Jak więc jest w życiu codziennym?
A przy okazji -serial ogląda się dobrze, język jest fajny i w miarę łatwo go zrozumieć.