Nnurtujące pytanie

Temat przeniesiony do archwium.
Od kilku lat próbuję się nauczyć jez. ang. ciągle jestem na tym samym etapie (bez większych szans na dalszy postęp), ale od jakiegoś czasu mam chęci spróbować nauczyć się jez. hiszp.

Ale nie mogę odnaleźć odp. na pytanie, który z tych języków jest łatwiejszy do nauki ? Bo w przydaności to chyba ang. wygrywa tą konkurencję.
Jeśli masz problemy z gramatyką angielskiego, to na hiszpańskiej legniesz. Nie na początku, gdyż do poziomu powiedzmy A2 jest banalna, na poziomie B1 zaczynają się schody. Więc nie daj się zwieść, że początek będzie luźny.
Przydatność języka ściśle związana z tym, co i gdzie w życiu chcesz robić. W Hiszpanii, na przykład, angielski nie daje Ci praktycznie nic, bez hiszpańskiego nie ma co miejsca szukać. Poza tym nieprzypadkowo jednak ludzie odradzają Hiszpanię, kryzys jest masakryczny. Podam najbliższy przykład - w Walencji nie ma ofert pracy dla programistów (rzekomo branża, która miała nie ucierpieć), a jeśli już coś się pojawi, stawka początkowa jest taka sama jak... w Polsce.
Angielski jest zdecydowanie bardziej uniwersalny.
Moja osobista rada - skończ angielski na porządnym pułapie i weź się wówczas za hiszpański.
Hiszpański jakoś bardziej mnie fascynuje, mam większy zapał (być może to chwilowe).

Co do kryzysu to zanim się nauczę tego jeżyka pewnie nie będzie po nim śladu.

Czyli podsumowując, hiszpański jest trudniejszy ?
Co do kryzysu, oby.. Hiszpania miała kryzys już przed globalnym, wsadzili kupę kapitału w budownictwo i przejechali się na tym.
Co do tego języka, ile ludzi, tyle pewnie opinii. Ja osobiście uważam hiszpański za język trudniejszy, ze względu na poziom skomplikowania gramatyki.