1. W przypadku angielskiego język naprawdę oficjalny występuje rzadko - no, może jeśli mamy do czynienia z umowami albo słuchamy przemowy królowej matki. W pozostałych przypadkach najczęściej mamy do czynienia z językiem półoficjalnym.
2.
>podwójnych zaprzeczeń, że w zdaniu musi być podmiot itd. Nijak się to
>ma do rzeczywistości... "I ain't no idiot"
Do jakiej rzeczywistości?
W języku polskim jest to widoczne w mniejszym stopniu (chociaż również widoczne), ale w języku angielskim najczęściej to jakiego ludzie używają języka mówi o tym z jakiego środowiska pochodzą, jakie mają wykształcenie etc.
I oczywiście osoba wykształcona powie czasami 'I ain't no idiot' - z różnych powodów, ale to nie jest jej język codzienny. Dlaczego więc np. jakiś wykształcony 40 latek miałby się uczyć takiego języka???
Trochę mi to przypomina dyskusję na którymś z portali, kiedy jakiś facet napisał, że on jadąc do innego kraju (o Am. Pd. chodziło) chce poznać PRAWDZIWE życie i dlatego chodzi w różne miejsca gdzie zwykli turyści nie chodzą, gdzie potrafi być niebezpiecznie etc...
Czy więc to, że wieczorami nie chodzę po ciemnych zaułkach mojego osiedla i nie stoję w bramie pijąc piwo oznacza, że nie mam pojęcia o prawdziwym życiu w Polsce?
> "Never heard" to
>normalne wyrażenia w tym języku, choć nieprzyjmowane poza językiem
>potocznym.
to akurat jest normalnie akceptowane.
3. W moich książkach od hiszpańskiego było bardzo mało dialogów więc na ten temat się nie wypowiem, natomiast w wielu książkach angielskich dialogi są całkiem naturalne.
Uczenie języka BARDZO potocznego wg mnie nie ma sensu.
Po pierwsze - język potoczny w różnych krajach potrafi być zupełnie inny.
Po drugie - nawet jeśli się czegoś nauczymy to może się okazać, że jeśli wyjedziemy np. za 5-7 lat to rzeczy, które kiedyś były 'modne' i 'tak się mówiło' już takie nie są.
Po trzecie - język potoczny 10-latka, 18-latka i 35-latka to trzy KOMPLETNIE inne światy.
4. Nie widzę nic dziwnego, że ktoś kto jest z innego kraju nie mówi tak naturalnie jak jego rodzimi użytkownicy - aby to robić najczęściej trzeba po prostu mieszkać w tym kraju.
Nawet Polacy, którzy długo już nie mieszkają w Polsce często mówią poprawnie, ale...sztucznie.
5. Piosenek salsowych czy popowych czasami nie rozumiem jak ma tekst przed sobą - nawet jeśli rozumiem czasami każde słowo. To samo bywa z piosenkami polskimi czy angielskimi - i przyznaje, że nie jest szczytem mojej ambicji zrozumienie co chciał przekazać jakiś pijany czy naćpany artysta (bo naprawdę czasami trudno uwierzyć, że to mogło być stworzone na trzeźwo).
6.
>PEŁNI POPRAWNEJ GRAMATYCZNIE OD TEJ POTOCZNEJ,
A co jeśli ktoś tak jak ja (i myślę, że takich osób jest bardzo dużo) stara się również w potocznym języku używać poprawnych form. W wielu przypadkach ta potoczność/oficjalność jest kwestią słownictwa a nie gramatyki.
7.
Ja dopiero w ubiegłym roku zrobiłam sobie hiszpańskojęzyczne zagraniczne wakacje i według mnie nauka tego podręcznikowego hiszpańskiego sprawdziła się całkiem nieźle.