Mam problem. Przyszła dziś do mnie paczka z Wenezuelii. Szła dwa miesiące i już myślałem, że nie dojdzie, ale doszła. W paczce była książka. Wspaniała grubiasta pozycja na temat państw Ameryki Łacińskiej, nie do nabycia w naszym kraju. Okazało się, że otworzyli ją celnicy w POLSCE. Nie zapomnieli mi uszkodzić obwoluty, którą będę sklejał taśmą, ale skończyło się wszystko dobrze, książka doszła do mnie bęz większego problemu. W "declaración de aduana"
Regalo ręcznie wpisane jest, a w środku paczki była też karteczka-liścik, już w (skrzywdzonym) języku polskim z której wynikało, że to prezent i tak w istocie jest.
Problem w tym, że właśnie idzie do mnie kolejna paczka, w której już jest nie jedna książka, lecze sześć nowiutkich, zafoliowanych jeszcze książek, z czego jedna taka sama w dwóch egzemplarzach. Chyba żaden iteligentny człowiek nie pomyśli, że to prezent jest i teraz nie wiem co zrobią z tą paczką. Wcale jej nie przepuszczą i sobie zachowają, czy też przepuszczą, ale każą mi cło płacić, czy też jak? Skąd taki celnik będzie wiedział ile te książki na prawdę kosztowały? Mi je zakupiła w NAJNIŻSZEJ cenie w całym Caracas koleżanka, na straganie pod mostem z poważniejszą literaturą. Czy ktoś na forum otrzymywał jakieś przesyłki tego rodzaju z zagranicy? Znacie jakieś przepisy mówiące ile książek maksymalnie wolno przesłać? Jestem trochę zielony w tych tematach.
Nie, żebym zamierzał polskie prawo łamać i to co trzeba płacić to najwyżej na kieszeniach kupców się to tylko odbije (a miałem mieć super niskie ceny za piękne książki, część z nich niemożliwa do nabycia w naszym kraju), ale martwię się tym, czy te książki w ogóle do mnie dojdą.
Jeśli dojdą będę miał fajne, nowe książki po hiszpańsku do odsprzedania. Te w miękkich okładkach miały być po 21-23zł, w twardych po 26zł, ale cena zależy od tego ile będę miał zapłacić tego cła. Jak ktoś otrzymywał takie przesyłki to proszę by opowiedział jak było :).