Sklepy mlodziezowe w Hiszpani?

Temat przeniesiony do archwium.
Witam,
Pomyslalam ze tutaj sie dowiem najszybciej. W niedlugim czasie szykuje mi sie krotki wyjazd do Hiszpanii...kolezanka zabiera mnie na tzw. shopping (mam nadzieje ze bedzie tez chciala cos zwiedzac:P) i tutaj mam pytanie. Jakie marki są w Hiszpanii? Mniej więcej odpowiedniki Cropp'a, House'a Diverse'a? Nie chcialabym zachodzic do kazdego sklepu w centrum wiec prosze o pomoc:)
http://www.evilu.pl/sixvalves.htm http://www.evilu.pl/ada_gatti_galery.htm Pozwol ze cos wkleje tu masz esencje..zycze udanych zakupow............... Hiszpańska szarża

Zara, Mango i Springfield podbijają europejski rynek odzieży Zara to najbardziej nowatorska i zuchwała marka odzieżowa w historii" - stwierdził kilka lat temu Daniel Piette, ówczesny dyrektor domu Louis Vuitton. Teraz to samo można by powiedzieć co najmniej o kilkunastu firmach odzieżowych z Hiszpanii. W ciągu zaledwie dekady Hiszpania stała się jednym z centrów europejskiej mody codziennej (casual): z siedmioma tysiącami firm, ponad ćwierć milionem osób pracujących w branży odzieżowej i roczną produkcją wartości 7 mld euro.
Konkwistadorzy wybiegu
Mango, Springfield, a przede wszystkim Zara - okręty flagowe iberyjskiej mody - to obecnie najbardziej uznane i wpływowe marki ubrań typu casual. Firma Inditex, właściciel Zary, oraz kilka mniej znanych marek w rodzaju Massimo Dutti czy Bershka może się pochwalić wzrostem zysków o 30 proc. rocznie i sprzedażą w wysokości 3 mld dolarów rocznie. To obecnie trzecia pod względem wielkości - po LVMH i GAP - firma odzieżowa na świecie, przerastająca nawet niezwykle popularne H&M. Zara, nastawiona na masowego klienta, ma ponad 1,1 tys. sklepów w prawie 50 krajach świata, w tym sześć w Polsce. Firmę wymyślił i prowadzi z wielkimi sukcesami Amancio Ortega, krawiec z La Corunii. Obecnie jest drugim - po Bernardzie Arnaulcie z LVMH (Fendi, Kenzo, Dior Perfumes) - najbogatszym człowiekiem świata mody.
Równie szybko jak Zara rozwija się nieco elegantsze barcelońskie Mango. W ubiegłym roku firma ta otworzyła 104 nowe sklepy (ma ich już ponad 700 w 72 krajach - od Stanów Zjednoczonych przez Polskę po Mołdawię). Mango odnotowuje wzrost sprzedaży o 7 proc. rocznie i w 2003 r. firma osiągnęła obroty w wysokości 782 mln euro. Z kolei młodzieżowy Springfield należący do firmy Cortfield, mający sklepy w ponad 30 krajach świata, ciągnie za sobą inne marki tej samej grupy - WomenŐs Secret, Pedro del Hierro czy Douglas.
W ślady Zary, Mango i Springfielda idą kolejne hiszpańskie marki, na przykład ceniona w Londynie Custo Barcelona, zwariowany Lois, stylizujące się na retro Cambio czy specjalizujący się w ubraniach skórzanych Torras. - Już ponad 800 hiszpańskich firm jest gotowych do podboju odzieżowego rynku Europy. To do nich ustawiają się kolejki kontrahentów z całego świata - mówi "Wprost" Alessandra Gallo z agencji Epiccentric, obsługującej międzynarodowe madryckie targi odzieżowe SIMM, które odbywały się w ubiegłym tygodniu. Dzięki ekspansji hiszpańskich krawców targi SIMM stały się jedną z najważniejszych imprez branżowych na Starym Kontynencie. Rośnie też prestiż Madryckiego Tygodnia Mody (pokazy haute couture) oraz Madrid Lives Fashion.

Inteligentna imitacja
Sukces hiszpańskich firm odzieżowych polega na szybkim przetwarzaniu pomysłów zauważonych na pokazach wielkich domów mody. Caroline Roux, ekspert mody z brytyjskiego dziennika "The Guardian", uważa, że może nie jest to zbyt uczciwe, ale na pewno skuteczne. Tylko w jednym londyńskim sklepie Zary zauważyła ona przerobione na potrzeby mody casual projekty swetra Christiana Diora, prochowca Prady czy płaszcza Costume National. Dzięki takiej imitacji (wzory są na tyle zmienione, że trudno zarzucić plagiat) Hiszpanie uczynili modę casual bardziej ekstrawagancką, kolorową i sexy. Ale najważniejsze jest to, że Hiszpanie oferują modę na przeciętną kieszeń. Ich koszula kosztuje około 40 euro, podczas gdy bardzo podobna koszula Dolce & Gabbany jest dziesięciokrotnie droższa.
Hiszpańskie firmy odzieżowe do maksimum skracają proces tworzenia nowych modeli. Prawie 60 proc. wszystkich ubrań i akcesoriów produkowanych jest na Półwyspie Iberyjskim, co pozwala zaoszczędzić czas. Zara jest w stanie stworzyć i dostarczyć do sklepu nową linię ubrań w dwa tygodnie, podczas gdy jej wielkiemu rywalowi - GAP - zajmuje to nawet pięć miesięcy. Zara nigdy nie przedłuża serii, mimo że cieszy się ona powodzeniem. Klienci są przyzwyczajeni, że hiszpańskie marki trzeba kupować od razu, bo później takie modele już się nie powtórzą. To dobry wabik na klienta: według danych centrum Modus, przeciętny sklep odzieżowy ten sam klient odwiedza przeważnie trzy razy do roku, zaś do Zary zagląda aż siedemnaście razy w roku - by nie przeoczyć nowych linii. Nad wszystkim czuwa centrum logistyczne Zary w Arteixo (o powierzchni 5 mln m2). Do głównego komputera centrum podłączone są wszystkie sklepy Zary na świecie.
Z sukcesami mniej znanych hiszpańskich firm związane jest jedno ale. Małe i średnie hiszpańskie firmy odzieżowe nie byłyby w stanie konkurować z włoskimi czy angielskimi, gdyby nie pomoc państwa, które uczestniczy w kosztach zagranicznych inwestycji (nawet do połowy ich wartości). Konkurenci twierdzą, że to nieuczciwa forma wspierania eksportu. Raquel Torres, szefowa Fedeconu - Instytutu na rzecz Wspierania Hiszpańskiego Przemysłu Odzieżowego, uważa, że małym firmom taka pomoc jest potrzebna, tym bardziej że inne państwa też ją w różnych formach stosują.
osobisci ma kilka rzeczy Zary,sa ponadczasowe..dobrze sie nosza,lubie klasyke
Oprócz wymienionych tutaj Zary, Mango, Springfielda, sa jeszcze Bershka, Stradivarius, Pull and bear(to wszystko to ta sama grupa Inditex, do ktorej nalezy tez Zara) Hiszpanskimi firmami sa chyba tez Promod i Vero Moda. Jak
bardzo dziekuje wam za info:) jak jeszcze ktos cos wymysli to piszcie
A jest H&M i Jack and Jones?
H&M napewno a Jack and Jones chyba tez,z tego co pamietam:)
nie wiem dokad w Hiszp. jedziesz ani nie znam C, H, D'a ale -
moze tez DeKasTa , Klöe i Desigual (znany takze jako NoEsLoMismo lub It's Not the Same)

pzdr
Ale te wszystkie sklepy są w Polsce. Może ktoś poda jakieś, których nie ma w Polsce. A Promod jest francuski.
Może załóż nowy temat, bo ten jest o tych które są w H,
a nie kt. nie ma w PL

:) :)
Nastąpił rozwód między producentami ubrań i ciałami, które mają je nosić

Jakiego rozmiaru dżinsów potrzebuje mieszkanka Madrytu, która ma 70 cm w talii i 100 cm w biodrach? Jeśli zdecyduje się na parę z popularnej hiszpańskiej sieci Corte Inglés - w rodzaju naszej Galerii Centrum - powinna szukać rozmiaru 40. W Zarze jak ulał będą spodnie o rozmiar mniejsze, nie mówiąc o H&M, gdzie wciśnie się nawet w 36. 'Rozmiary próżności' (ang. vanity sizing), czyli opatrywanie coraz mniejszymi rozmiarami coraz większych ubrań, to znana w całej Europie i USA uwodzicielska sztuczka firm odzieżowych, które zakładają, że klienci najbardziej lubią sklepy, w których czują się szczupli.

Jak wynika z raportu opublikowanego w lutym przez hiszpańskie ministerstwo zdrowia, ponad 40 proc. kobiet ma problem ze znalezieniem swojego rozmiaru. 'Nastąpił rozwód między producentami ubrań i ciałami, które mają je nosić' - mówił minister zdrowia Bernat Soria. Hiszpania, tocząca od kilku lat intensywną walkę anoreksją i bulimią i walcząca o 'zdrowy wizerunek piękna', postanowiła zrobić porządek z rozmiarówką. 'Przez sześć lat chorowałam na anoreksję' - wyznała w 1999 roku w senacie supermodelka Nieves Álvarez, która później opisała swoje doświadczenia w książce 'Pokonałam anoreksję'. Dzięki walce prowadzonej przez chorych i ich rodziny temat zaburzeń jedzenia wkroczył na forum polityki - senat zobowiązał się wtedy do walki z nadmierną chudością i innymi formami niezdrowego wizerunku (na przykład 'chorobliwym' makijażem) na wybiegach i w reklamie. Zapowiedział też przeprowadzenie badań antropometrycznych, które miały odpowiedzieć na pytanie: ile naprawdę ważą i mierzą Hiszpanki? - Ostatnie dane pochodzą z lat 70. - mówiła senator Luc~a Delgado. - Aktualne cyfry pomogą stworzyć nowy system rozmiarów, który będzie punktem odniesienia dla kreatorów mody.Postanowieniom senatu podporządkowały się finansowane z pieniędzy publicznych międzynarodowe pokazy mody Pasarela Cibeles w Madrycie. Jako pierwsza na świecie impreza tej rangi w 2006 roku zabroniła wstępu na wybieg modelkom o rozmiarze mniejszym niż 38. Wyszło jednak na jaw, że wymiary niektórych z nich odpowiadały najwyżej rozmiarowi 34. 'Już dawno nie widzieliśmy takiej chudości' - grzmieli socjaliści z partii PSOE, krytykując odpowiedzialny za organizację pokazów prawicowy samorząd. Rok później wprowadzono bardziej restrykcyjne reguły: w pokazach mogą odtąd uczestniczyć modelki o indeksie masy ciała (waga podzielona przez wzrost do kwadratu) powyżej 18, czyli nieco poniżej wyznaczonej przez Światową Organizację Zdrowia normy, za którą uznaje się 18,5. Temat względności rozmiarów powrócił jednak z wielką siłą.

Prace nad raportem dotyczącym wymiarów Hiszpanek rozpoczęły się w 2007 roku. Do udziału w organizowanych przez ministerstwo zdrowia badaniach, które trwały rok, zgłosiło się 10 415 kobiet między 12. a 17. rokiem życia. Dzięki ultranowoczesnemu systemowi skanerów wykorzystywanych przy tworzeniu mundurów wojskowych i samochodów pomiary trwały zaledwie 30 sekund, podczas których skaner rejestrował aż 37 wymiarów. Badania były bezpłatne - w ramach podziękowania uczestniczki otrzymały torebki i apaszki - i anonimowe. Nawet same uczestniczki nie miały dostępu do wyników pomiaru. 'Potrójna zasłona, parawan i cała ta tajemniczość mają łagodzić ciężar psychiczny, jaki towarzyszy półnagiej kobiecie, która jest mierzona, obserwowana' - pisała Espido Freire, pisarka, która wzięła udział w pomiarze.

Z raportu, którego publikacja zbiegła się z otwarciem pokazów Pasarela Cibeles, wynika, że waga 56,2 proc. Hiszpanek mieści się w normie wyznaczonej przez Światową Organizację Zdrowia. Niedowaga dotyczy 6,4 proc. kobiet, z czego 1,4 proc. to przypadki chorobliwej chudości. Choć niepokoi to, że aż 70 proc. skrajnie chudych kobiet jest zadowolonych ze swojego wyglądu, ich liczba jest niższa niż w innych krajach Europy: w Wielkiej Brytanii odsetek kobiet z niedowagą wynosi 12 proc., w Polsce w 2006 roku było ich aż 16 proc. Powszechniejszym problemem wśród Hiszpanek jest nadmiar kilogramów: 37, 3 proc. z cierpi na lekką nadwagę lub otyłość, której ryzyko wzrasta wraz z wiekiem.

Najwięcej kontrowersji wywołały wnioski autorów raportu dotyczące trzech typów budowy ciała, które występują wśród mieszkanek Hiszpanii. Są to: walec (zbliżony obwód piersi, talii i bioder), klepsydra (podobny rozmiar piersi i bioder, wcięcie w talii) i dzwon (obwód bioder szerszy niż piersi i talii). 'Milion euro tylko po to, żeby dowiedzieć się, że kolumna, gitara i gruszka mają teraz inne nazwy?'- pisali zbulwersowani internauci. 'Klasyfikacja w stylu macho', 'Będziemy teraz szukać rozmiaru i kształtu? Klepsydra XXL? Dzwon L? Walec XS?'

Minister Bernat Soria przekonuje: czas, by niezgodne z rzeczywistością tabele rozmiarów odeszły w przeszłość. Proponuje, by do roku 2013 na metkach znalazły się cztery wymiary: wzrost, obwód piersi, talii i bioder. Mimo protestów projektantów odzieży, którzy oburzają się, że będą to już instrukcje obsługi, a nie metki, chęć współpracy z rządem deklarują tacy giganci jak koncern Inditex - właściciel Zary, Bershki i Stradivariusa - Mango czy Carrefour. - Rozmiary muszą się dostosować do współczesnych kobiet, nie odwrotnie - mówi Modesto Lomba, przewodniczący Związku Kreatorów Mody. Nowy system ma też ułatwić kupowanie ubrań w prezencie, przyczynić się do zmniejszenia liczby zwrotów. Firmy zobowiązały się też, że 46 przestanie być w ich sklepach "rozmiarem specjalnym", a manekiny będą ubierane w odzież w rozmiarze co najmniej 38.

Krytycy twierdzą, że Ministerstwo Zdrowia ignoruje logikę rynku. - W dobie globalizacji nowe rozmiary mają rację bytu tylko wtedy, gdy pojawią się na całym świecie, a przynajmniej w Europie - mówią przedsiębiorcy. Bernat Soria już zapowiada lobbing na rzecz standaryzacji rozmiarów w Unii. Na razie Portugalia i Niemcy rozważają przeprowadzenie podobnych badań antropometrycznych u siebie, a hiszpański rząd planuje pomiary wśród mężczyzn. - Masowa produkcja opiera się na seriach, a my jesteśmy coraz mniej seryjni - mówi w dzienniku 'La Vanguardia' Est~baliz Sáenz z barcelońskiego Instytutu Projektowania i Szkoły Obrazu. - Pominąwszy różnice indywidualne, w wielokulturowych społeczeństwach żyją obok siebie osoby o różnym pochodzeniu i budowie, proporcjach ciała. Nie ma fasonu dobrego dla wszystkich.

Jak przypominają uczestnicy dyskusji, kwestia rozmiarów nie może przyćmiewać innego wyzwania, z którym musi się zmierzyć Hiszpania - otyłości. Statystyki wskazują, że w ostatniej dekadzie średni indeks masy ciała wzrósł o 2,18 punktów, a tutejsi mężczyźni sytuują się w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o wagę. Internauta o przydomku 'Podnieś się z kanapy' apeluje: 'Hiszpanio, porzuć seriale na rzecz sportów. Więcej ruchu! To nie kwestia estetyki, ale zdrowia! Hale hop!'.

Źródło: Wysokie Obcasy
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Brak wkładu własnego

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia