Niestety nie słyszałem chilijskiego, więc ciężko mi skomentować wymowę. Mogę za to opowiedzieć anegdotkę =). Pewna Meksykanka powiedziała mi, że słyszała kiedyś chilijczyka i czylijkę. Czylijczyk tak szybko opierdalał swoją żonę, że z całej ich rozmowy jednym wyrazem, który meksykanka zrozumiała było "puta" =D.
Natomiast czy wymowa kolumbijska jest 100 razy prostsza...? Dla mnie osobiście wymowa kolumbijska jest prostsza niż choćby standard hiszpanii, zarówno w rozumieniu, jak i samodzielnym mówieniu. Jednak to po prostu dlatego, że się koncentruję na tamtym regionie... Łatwiej mi po kolumbijsku, czy nawet kubańsku lub argentyńsku coś wymówić niż po hiszpańsku. Kwestia przyzwyczajenia jednak. W początkach mojej nauki hiszpańskiego kolumbijski był dla mnie ZDECYDOWANIE NAJCIĘŻSZYM z tych które słyszałem na nagraniach (choć i najpiękniejszym, co mnie motytowało do jego nauki), akcent argentyński zaź najłatwiejszym. Jeśli ktoś mi powie, że argentyński jest trudny do rozumienia ze względów fonetycznych, albo też trudny pod JAKIMKOLWIEK innym względem (leksykalnym, gramatycznym itd.) odpowiem, że to wyłącznie kwestia przyzwyczajenia jest, natomiast mi osobiście na początku przychodził zdecydowanie łatwiej. Nie wiem, czy podobnie nie będzie z chilijskim. Odnośnie kolumbijskiego zaś, muszę przyznać, że jest ciężki, oj ciężki...
Choć z tymi dialektami to wszystko zależy. Weźmy np. wyraz "escuela". Jak na karaibach wymówią "ekuela", wiele osób (przez nieprzyzwyczajenine) stwierdzi, że jest ciężko rozumieć. Z drugiej jednak strony o ileż łatwiej wymówić, o ileż łatwiej przez usta przechodzi "ekuela" niż "eskuela"... To po prostu wygodniejsze jest. Więc tamtejsze dialekty są łatwiejsze, nie trudniejsze.