Słuchać sobie piosenek, ściągać do nich teksty, śpiewać. To jedna z najprzyjemniejszych form nauki hiszpańskiego, bo te pioseneczki są taaakie śliczneeeee ;)
A co do telenoweli, to jak najbardziej. Telenowele meksykańskie, produkowane przez Televisę akurat językowo są bez zarzutu. Aktorzy kończą specjalną szkołę, mówią bardzo poprawnie (momentami aż za bardzo, to fakt), bez akcentów. Zresztą wypowiadane kwestie nie są za bardzo skomplikowane. Jeśli masz kablówkę, to oglądaj TVE, tak, żeby się oswoić z tą ich paplaniną.
A jak mieszkasz w dużym mieście, to chyba faktycznie najlepiej i najfajniej sobie dorwać jakiegoś native speakera ślicznego i brązowiutkiego :)