To trochę niewiarygodne, ale prawdziwe. Właśnie dzięki telenowelom poznaję meksykańską, kolumbijską, argentyńską i peruwiańską kulturę a także uczę się języka hiszpańskiego.
Zaczęło się to dość dawno. Kiedy oglądałam 1-szą telenowelę „Maria la del Barrio”, mimochodem usłyszałam kilka słów: buenos días, gracias, mamá i hijo. Po jakimś czasie postanowiłam je zapisać w takiej formie, w jakiej były wymawiane, gdyż nie znałam hiszpańskiej pisowni.
Od tego czasu zaczęłam uważnie wsłuchiwać się w dialogi bohaterów, obserwować napisy, z nadzieją, że się czegoś nauczę. Postanowiłam regularnie zapisywać zasłyszane słowa wraz z tłumaczeniem lektora, które jak się potem okazało, nie było zbyt dokładne.
Na początku nie było łatwo, gdyż udawało mi się usłyszeć jedynie pojedyncze słowa i proste zwroty. Nie wyglądało to najlepiej, gdyż słowa zawierały poważne błędy w pisowni. Mianowicie qué było ke, quiero było kiero, hoy było oy etc.
Z każdym odcinkiem udawało mi się usłyszeć coraz więcej słów, a z czasem zapisywałam coraz bardziej złożone zdania, co mnie bardzo cieszyło. Kartek z notatkami przybywało i był to niewątpliwie powód do dumy.
Moje notatki jednak nie były jeszcze uporządkowane. Słowa wprawdzie zapisywałam jedno pod drugim, ale lista była dość nieczytelna. Postanowiłam więc na początku każdy dzień oddzielać kreską, a potem kreską oddzielałam jeszcze kolejne odcinki. Pozycje por supuesto numerowałam, żeby się jakoś w tym wszystkim połapać.
Jakiekolwiek błędy starałam się wyeliminować już na początku, ale praktycznie graniczyło to z cudem. Nie posiadałam jeszcze Internetu, więc radziłam sobie sama. Często na poprawną pisownię danego słowa natrafiłam przypadkiem w gazecie czy telewizji. Błędy por supuesto wynikały z nieznajomości hiszpańskiej pisowni, źle usłyszanych słów, lub błędnego tłumaczenia lektora. Z czasem ograniczyłam je do minimum, gdyż otrzymałam na urodziny od siostry książkę: „Profesjonalny Kurs Języka Hiszpańskiego”.
Początki mojej nauki były dość trudne. Udawało mi się usłyszeć co najwyżej 2 lub 3 słowa, wyrażenia z danego odcinka. Potem było ich coraz więcej. Teraz udaje mi się usłyszeć od 20 do 25 zdań. W sumie mam już zapisanych ok. 20000 słów, wyrażeń i zwrotów. Czasem zawierają one błędy, ale dzięki Internetowi i słownikom mogę je bardzo szybko poprawić.
Na kurs hiszpańskiego niestety mnie nie stać, więc pewnie jeszcze długo będę się uczyć w taki sposób. Z jakimkolwiek Hiszpanem pewnie bym się dogadała, ale mam trochę mały zasób podstawowego słownictwa i kompletnie nie znam zasad stosowania czasów. Ale co tam. Ważne, że nauka nie poszła w las i może kiedyś mi się do czegoś przyda.