A nie lepiej wstrzymać się do maja, gdzie kończy nam się okres przejściowy z Hiszpanią i będziemy mogli legalnie podjąć tam pracę, w tym czasie zapisać się w Polsce na intensywny kurs hiszpańskiego, nauczyć się jak najwięcej i potem wyjechać i szukać pracy, która pozwoli na szybkie udoskonalenie języka (np. w restauracji, pubie), lepiej płatną i zdecydowanie lepszą niż sprzątanie czyjegoś domu.
Nie wiem czy kiedykolwiek byłaś w Hiszpanii i czy wiesz jak to tam wszystko mniej więcej wygląda, ale Twój plan jest trochę utopijny. Jak się chcesz uczyć języka biegając z miotłą? Jeżeli nie zna się w ogóle języka to naprawdę nie jest różowo, bo jak cokolwiek załatwić, zadzwonić z ogłoszenia w sprawie pracy, dogadać się co należy do Twoich obowiązków? Poza tym praca w Hiszpanii też nie leży na ulicy, nie jest prosto znaleźć sobie tyle domków do sprzątania, żeby się móc utrzymać i to w Madrycie lub Barcelonie, jak piszesz - najdroższych miastach tego kraju.
Ja nie krytykuję bynajmniej wyjazdów za granicę, sama zamierzam po studiach wyjechać, ja tylko zastanawiam się czy wyjazd tak jak Ty to widzisz nie jest za bardzo ryzykowny i czy nie można by tego rozwiązać inaczej...
Saludos
Arco