Wydawało mi się, że miałem problem ze słownikami. Mój największy słownik PONS, Wydawnictwo LektorKlett, Poznań 2008 liczy 60 tys. haseł i zdawało mi się, że jest za mały. Po dokładniejszym przemyśleniu problemu okazało się jednak, że potrzebne mi słowa, których w nim nie znalazłem to zazwyczaj słówka albo potoczne, albo dość specjalistyczne, albo z wyrafinowanego dialektu. Prawie każde z nich odnajduję w Internecie, co nie trwa dłużej niż kartkowanie słownika... Więc większego już nie kupiłem.