Telefon zaczął dzwonić. Jego dźwięk wytworzył wielkie echo w tej sali tak głuchej. Liczne kolumny doryckie tworzyły podwyższenie, w którego można było doskonale widzieć całą niższą cześć. Wydawało się być wewnętrznym podwórzem letniskowego domu, ale z sufitem. Wszystko pozostawało względnie ciemne, jedynie kilka pochodni dawało nieco światła w otoczeniu. Niektóre z balustrad były przystrojone sztandarami koloru granatowego. Na frontowej ścianie zdawał się przewodniczyć sali wielki herb sił zbrojnych z dwiema skrzyżowanymi szpadami.
ale tego:
Sempre me qrerpo Amor
Oj nolose quanto hora primero telefonica
de la mastarde mi kasa Amor
już nie rozszyfruję :)