Może tak:
Ponownie – istnienie lub nie jednego słusznego tytułu wyznaczyłoby granicę między jedną a drugą dziedziną, pozostawiając strefę tolerancji powiązanej z pożądaną życzliwością, czego w całym przypadku byłby godzien autor swojego niepożądanego zachowania.
Nie wiem, czy to ma sens. Polityki nie kumam, filozofii nie rozumiem :D