pomocy!!!! dziękuję z góry:)

Temat przeniesiony do archwium.
Taki króciutki tekst:)
A veces veo... tanta belleza en el mundo... que siento que no aguanto más... y que mi corazón... se está derrumbando.
Czasami widzę...tyle piękna na świecie..., że czuję, że nie wytrzymam więcej... i, że moje serce... zwala się
moze poszukaj innego znaczenia dla czasownika derrumbar?, to zwalone serce to chyba tu nie gra...
Czepiasz się byle czego. Masz inną propozycję, to ją przedstaw. Widzę, że do tej pory boli cię to wyrażenie quedar(se). Cóż BeaI, najważniejsze to umieć czasami przyznać się do błędu, a nie obrażać się na każdym kroku. Mieszkasz w Hiszpanii, ok. Jednak zapominasz o tym, że jest pewna różnica między językiem komunikatywnym, a teoretycznym. Ja, zapewne będę mniej płynny w hiszpańskim (mimo, że często gadam z hispanoablantes) niż ty. Jednak sądzę, że podstawą do dobrego posługiwania się językiem jest teoria, którą później możesz wzmocnić praktyką. Robiąc to na odwrót porobisz sobie wiele dziur w języku i mimo, może i, wielu lat mieszkania za granicą będziesz mówiła jak ten Włoch z Europa da się lubić.
moje serce się rozpada...
Z tym zwaleniem to faktycznie komiczna sprawa.. ;)
Cristobalito, BeaI, duzebuhu dziękuję, molto grazie!!!!
Cristobalito i BeaI uwielbiam jak ze sobą piszecie :)Widzę że żadne z was nie daje za wygraną:)ale już się nie sprzeczajcie , pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc
chyba ciebie to boli, bo nie mozna zwrocic uwagi na nic, niewiem, co ma gramatyka z tym wspolnego, chyba raczej slownictwo i wyobraznia literacka, ktora ze znajomoscia obcych jezykow nie ma nic wspolnego, zrobiles dobrze zdania, zwrocilam ci uwage na slowko i juz sie zapalasz, no coz, ja wiecej nie bede poprawiac twoich tlumaczen, nie mam ochoty na czytanie twojego rzucania,nie mam tez problemow z jezykiem, ktory zostal oceniony i doceniony przez Hiszpanow,a ty ucz sie jeszcze,to moze kiedys bedziesz lepszy ode mnie:)i nie bedziesz mowil, ze serce sie zwala:))))))
Nie zgadzam sie z Toba. Osoba, ktora uczyla sie od poczatku jezyka w Hiszpanii(w przypadku hiszpanskiego), bedzie sie nim o wiele lepiej poslugiwala niz ktos, kto uczy sie sztucznego hiszpanskiego z ksiazek. Taka osoba bedzie miala o wiele lepsze wyczucie co do rodzajnikow, stosowania czasow, doboru slownictwa itp. Wielu moich znajomych, ktorzy posiadaja CAE zdany na A powyjezdzalo do UK i na miejscu okazalo sie, ze tylko mysleli, ze swietnie znaja jezyk. Kiedy np. musieli kupic sobie telefon i szczegolowo wypytac sie o wszystkie taryfy, zalozyc konto w banku, to okazalo sie, ze niby swietna teoretyczna znajomosc jezyka nie wystarcza, bo pewnych rzeczy mozna nauczyc tylko w praktyce. Przypominasz mi znajomego moich rodzicow, ktory nauczyl sie polskiego i zaczal nas poprawiac. Nie mogl zrozumiec, ze zaden Polak nie powie jakiegos tam zdania, mimo iz jest ono poprawne gramatycznie. Troche pokory i samokrytycyzmu by Ci sie z pewnoscia przydalo...
Dobrze, w pewnym sensie masz racje. Ale nie zapominaj o tym, że większosć tych, którzy nauczyli się hiszpańskiego od podstaw (mieszkając w Hiszpanii) uczęszczali na kursy. Jednak osoby, które ugryzły juz trochę języka tu na miejscu, nie idą na kursy, bo i po co skoro potrafią się dogadać. Ja, oczywiście też popełniam błedy, jest ich nawet mnóstwo. Nie znaczy to, że ktoś bedzie mi na siłę wyszukiwał niedociągnieć. A dzieje się to po tym, jak zwróciłem BeaI uwagę co do pewnego wyrażenia. To, ze BeaI lubi być świetna w tym co robi widać na tym forum od dłużego czasu. Sądzę, ze to nie mi brakuje pokory, ale komuś innemu.
no wlasnie, przeciez ja powinnam byc falszywie skromna i mowic , ze ja tu nic nie robie...
jak juz wsponialam, nie bede wiecej cie porawiac, mam nadzieje, ze nikogo nie wsadzisz na mine, a poprawiam cie nie tylko ja...
Temat przeniesiony do archwium.