Nie jest dokładniejsze - jest dosłowniejsze, a to już co innego. Liczy się oddanie sensu wypowiedzi, możliwie wierne przełożenie tego, co mówiący chciał powiedzieć, a nie dosłowne przełożenie słów.
Hiszpańskojezyczni zawsze chwalą. Jak kiedyś robiłem błąd w każdym zdaniu, to się zachwycali jak ja pięknie po hiszpańsku umiem, choć była tragedia. Teraz umiem więcej i niby poprawniej się wyrażam od nativa, a w przyszłości będę umiał jeszcze więcej i dalej będą twierdzić swoje, niezależnie od tego jaka jest rzeczywistość. Ale nie myślę, by to było złe. Jak na początku nauki pisałem na argentyńskim forum internetowym, robiąc sam nie wiem ile błędów, to mnie argentyńczycy
CIEPŁO PRZYWITALI i pochwalili, co dało mi motywację i zapał do nauki. Latynoską uczącym się języka polskiego (z latynosami się nie zadaję) też zawsze powtarzam, że pięknie mówią, a jaka jest prawda się domyślacie... Choć dzięki osłuchaniu się w Polsce, faktycznie nieraz nieźle brzmią.
O ile dziękuję za te miłe słowa, to jednak nie bardzo rozumiem, skąd bierze się przekonanie o mojej wyższości. Jak
salsomanka potrafisz myśleć po hiszpańsku, to jednak nieźle znasz ten język... Natomiast mój hiszpański ma po prostu to do siebie, że właśnie mam doświadczenie z różnymi jego odmianami i też się w tej dziedzinie po prostu oczytałem. W formie wymiany "mój polski w zamian za czyjś hiszpański" mam też osoby, które mi naprawdę dużo pomagają z hiszpańskim. Możemy sobie prywatnie, spokojnie poza forum przedyskutować kwestie gramatyczne, czy też stylistyczne, wedle tego jak to nativo czuje, a nie jak książki piszą. Mi osobiście to dużo daje i zachęcam do takiej formy nauki :).
edytowany przez Pedrito_88: 20 paź 2010