Cytat: Cristobalito
Piotruś tym postem pokazałeś tylko, jak waskie masz horyzonty (chodzi o pobyt w Hiszpanii).
Poza tym, cholera trafiliśmy na geniusza!
Nie ważny jest certyfikat, nie liczą się studia.
Liczy się to co powie Piotruś ;)
Masz tupet, gościu. Szkoda, że nie idzie w parze z wiedzą.
A mi się wydaje, że Cię cholera bierze, bo jednak mój tupet idzie w parze z wiedzą.
Podczas gdy studencik filologii dzieli swoją uwagę na historię literatury, filozofię i Bóg wie jeszcze jakie przedmioty, ja się mogę w pełni skupić na nauce języka. Do tego nie ogranicza mnie materiał pod egzamin, który muszę zaliczyć, inaczej ze studiów wylecę, a po egzaminie i tak się go zapomina, tylko uczę się z czystej przyjemności i prawdziwej pasji, a nauka sprawia mi przyjemność. Nikt i nic mi nie narzuca zakresu materiału, ani egzamin na studiach, ani egzamin DELE. Dzięki temu ja faktycznie mogę czytać o czym chcę, o historii hiszpańskiego, zróżnicowaniu, tych, czy innych dialektach i o czym mi się tylko spodoba. W ten sposób ja rozwijam wiedzę, której nie dadzą ani przygotowania de egzaminu DELE, ani studia. Wiedzy mi nie brakuje. Praktyki też nie - jednej nocy mogę zasiąść przed kompem i po kolei na Skypie pogadać z laskami z różych krajów mówiących większą z ilością akcentów niż ten studencik przez całe studia miał okazję usłyszeć. Mogę się też prawie dowolnego dnia spotkać osobiście z tymi, którzy są w Polsce i to bez wyjazdu do Hiszpanii. Dzięki temu wszystkiemu ja nie jestem taki sztywny. I nie wyrabiam ze śmiechu jak w kółko czytam na forum, jaka to trudna do zrozumienia jest mowa niektórych ludzi z Andaluzji - ja znam z 10 razy cięższe do zrozumienia wymowy i akcenty w języku hiszpańskim, tylko, że jak dla mnie coś jest ciężkie do zrozumienia to się tego uczę, by zrozumieć, czytam na temat fonetyki dialektu, wsłuchuję się w nagrania itd., a nie uciekam "bo to nie standard", lub "bo to niepoprawne". Z takim podejściem to się nawet banalnego Andaluzyjczyka nie nauczycie rozumieć... Ja się ostatniej nocy osłuchiwałem z nagraniami salwadoreńskiego na youtube, mimo, że salwadoreńskiego jako tako uczyć się nie zamierzam. Było to jednak dla mnie dobre
ćwiczenie rozumienia ze słuchu. Nie pojmuję więc dlaczego tu na forum Andaluzję, stanowiącą przecież część Hiszpanii, radzi się omijać szerokim łukiem i jak sobie wyobrażacie w ten sposób rozwinąć rozumienie ze słuchu.
Co do egzaminów jestem świadom, że usłyszenie prawdy, że uzyskany papier to kawał śmiecia boli. Moje zdanie już wyraziłem - poziom tych egzaminów ośmiesza instytucję je organizującą. I ciągnąc temat nagrań i rozumienia ze słuchu - głos speakera w meksykańskim radiu (które mogę przez internet posłuchać bez przeprowadzki do Meksyku) bywa 10 razy trudniejszy do zrozumienia niż jakiekolwiek nagranie egzaminacyjna DELE Superior C2 z ostatnich lat (wiem, bo słuchałem tych nagrań), natomiast zrozumieć wywiad z salwadoreńskim chłopem na youtube z wiatrem w tle to dla posiadacza certyfikatu DELE Superior zapewne misja kosmiczna już :D.
Naprawdę nie widzę w moim przypadku sensu podchodzenia do egzaminu by uzyskać certyfikat, którego ja i tak nie uszanuję i nie przyniesie mi satysfakcji. Nie wierzę też, że gdybym jednak jesienią podszedł do egzaminu DELE Superior C2, zdał i dostał certyfikat to by się na forum coś zmieniło w związku z moją osobą.
Acha, no i dodam, że twierdzę, (potencjalnie) że zdam egzamin DELE na poziomie C2, mimo, że nie znam hiszpańskiego na C2 (by nie było, że twierdzę, że znam). Deklaruję C1 i nie jestem tak beszczelny by twierdzić, że się równam z native speakerem bo zaliczyłem kilkugodzinny teścik ułożony tak, by więcej osób go zdało i zachęcić nowych do podchodzenia do egzaminu i płacenia instytucji. Ludzie, w ten sposób po prostu ośmieszacie się. Ja ten test też zaliczę, mimo, że ponoć nie znam hiszpańskiego :P.