Proszę o przetłumaczenie na polski

Temat przeniesiony do archwium.
31-52 z 52
| następna
Acha, i dodam, że spośród latynoamerykanek, które poznałem osobiście (nie przez neta), nie było ani jednej, która by papierosy paliła, tymczasem gdy Hiszpanki ciągle z papierosem w ustach widuję. Co to za kultura...? To tak z mojego punktu widzenia. Ja do Hiszpanii jako takiej nic nie mam, ani nikomu nie zabraniam się uczyć hiszpańskiego z Hiszpanii (tak samo dobry wybór, jak hiszp. a Argentyny lub Chile, a u nas w kraju nieraz i praktyczniejszy, czemu nie przeczę), ale jako, że nie palę i jako, że obrzydzaja mnie kobiety z kolczykami w nosie (zwłaszcza kółeczkami), Hiszpania to jednak nie moje klimaty. To wszystko.
edytowany przez Pedrito_88: 28 gru 2011
Na czacie sobie pogadal....
Od poczatku do konca sie do niego "usted "zwracala...
bo tak wypada!!!!!!!!!!
oto obraz znajomosci zywego jezyka, pozal sie boze ,znawcy...
cambiar, Ty to akurat nie powinnaś podwazać wiedzy nikogo... sama się uczysz, co pokazujesz stale na tym forum.
Przeraża mnie ilość osób, które nie umieją czytać ze zrozumieniem nawet prostych parabol myślowych. O braku oczytania, wykształcenia i o nieznajomości polskiej historii nie wspominając... Zamiast komentowac to czego nie rozumiesz, 'Pedrito88' - zajmij się uzupełnieniem wiedzy podstawowej.
I nie wiem skąd te wnioski o moich uprzedzeniach do Latynosów - znowu fałszywe wnioski wynikajace z braku zrozumienia tego o czym piszę i do czego się odnoszę. Znam nie tylko osobiście ale jeden z moich najlepszych kumpli w Hiszpanii jest akurat Chilijczykiem, który ze względu na pracę ojca-dyplomaty poznał świetnie wiele tamtejszych krajów i niejednokrotnie zgadzamy się całkowicie w naszych opiniach. (nawiasem mówiąc, bo pewnie do tego niektórzy tu nawiązują, mój kumpel oprócz swojej odmiany, umie mówić też perfekcyjnie w "castellano" , podobnie jak każdy Ślązak czy Kaszub umie mówić i po swojemu i po polsku, a przynajmniej powinien)
A co do mojego komentarza sprzed paru dni - jak inaczej nazwać faceta, który pisze do kobiety aby "dojrzała do ruchania/**bania" ? Czy niektóre osoby tutaj nawet tak prostych spraw nie rozumieją ?
edytowany przez argazedon: 28 gru 2011
Cytat: cambiar
Na czacie sobie pogadal....
Od poczatku do konca sie do niego "usted "zwracala...
bo tak wypada!!!!!!!!!!
oto obraz znajomosci zywego jezyka, pozal sie boze ,znawcy...

Napisałem wyraźnie, że zdarzyło się to gdy szukałem użytkowniczek keczua. Uczę się keczua i potrzebuję użytkowników tego języka, a jak być może jesteś świadoma, w Polsce nie ma ich wielu, a w Andy wyprowadzać się na kilka lat (bo tyle trwa nauka języka) tylko w tym celu, by keczua opanować nie zamierzam... Wyobraź sobie, że są ludzie uczący się języków z często odległych zakątków świata i z miejsc, do których nie zawsze jest szczególny sens przenosić swoje życie na lata (mam się w Andy przeprowadzać? Co ja tam będę robił?). W takich sytuacjach internet jest cennym narzędziem pozwalajacym dotrzeć do użytkowników tych języków. Jeśli ktoś nie chce czatować, wystarczy, że słuchawki z mikrofonem załączy i rozmawia na głos...
Co do "madure para que se piche", nie wiemu, jaki jest stosunek Kolumbijczyka do marialus, więc nie możemy wyciągać żadnych wniosków. Ja znam paru Latynosów, ktorzy pokończyli studia, nie są w żaden sposób gorsi od Polaków.
Nie oceniajmy innych, bo nas też oceniają i to niekoniecznie przychylnie dla nas i nie tak jak byśmy chcieli. Dla przeciętnego Niemca, Anglika czy nawet Hiszpana nie różnimy się niczym od Latynosa.
A Chilijczyk/latynos, o którym mówi arg. nie jest chyba najlepszym ambasadorem swojego kontynentu, skoro robi we słasne gniazdo (jak można się domyślić).
edytowany przez Cristobalito: 28 gru 2011
Cytat: argazedon
"Ciąg do Latynoameryki" ? Coż, to sprawa wyłącznie muzyki
(...)
choć Polacy mamy w genach ciekawość świata i kompleks sfrustrowanych kolonistów...
(...)
A że Polki zawsze były "cichodajkami" z moralnością pani Dulskiej to szalały za granica - kiedys we Włoszech i Hiszpanii, potem w gdy te kraje spowszedniały to w Egipcie, Maroku, Tunezji, itp.
Polacy znowu bardziej zwracali oczy na słynne z "apetytu" i braku zachamowań Szwedki...
To sprawy kulturowo-socjologiczno-seksuologiczne ale nie temat na to forum.

ja akurat bardziej się interesuję literaturą niż muzyką.
co do kolonii to chyba nawet większość ludzi nie ma pojęcia o tym, że Madagaskar jest niedoszłą kolonią a Tobago było nią kiedyś i ze znajomością historii różnie bywa więc jakoś trudno mi myśleć o Polakach mających kompleks sfrustrowanych kolonistów
a co do do seksu to skoro piszesz tak o kobietach to raczej odpowiednikiem męskiego zachowania będzie taka turystyka w Tajlandii czy Brazylii. I jedno i drugie bywa żałosne jak się z boku popatrzy, z tym, że w wykonaniu męskim to jeszcze często jest pedofilia.
No i niestety trzeba zauważyć, że to przedstawiciele tej niby bardziej cywilizowanej części świata się tym szczycą.

A co krajów latynoskich - fajnie się po nich podróżuje. A po samej Kolumbii - rewelacyjnie.
Z tego co widzę ja, Andyjczycy są ogólnie bardzo dumni z tego kim są i skąd pochodzą. Nie tylko Andyjczycy. Władze kiku państw Ameryki Łacińskiej należy pojmać, osądzić i skazać na śmierć. Mimo to wątpię, by przeciętny Polak zwykł sławić i chwalić Polskę tak, jak Kubę sławi Kubańczyk.
Drogi Cristobalito....ucze sie dopiero co pokazuje na tym forum, BO DO TEGO ONO SLUZY. Ty tez sie dopiero uczysz, jak mniemam, czy tez moze juz sie wszystkiego nauczyles? ;). To, ze wiesz wiecej niz ja nie upowaznia cie do zezwalania mi lub zabraniania czegokowiek. Troszke pokory...;) Zauwazalne jest, ze lubisz awanturki ale mnie nie wciagniesz, mnie to zupelnie obojetne. Twoj mozg przyjmuje glupoty pedrita-tez zadnego znaczenia to dla mnie nie ma...koduj sobie co ci sie zywnie podoba:)) Takie twoje prawo.
Tylko, z calym szacunkiem,(ale bez usted)*, nie sugeruj mi co mam robic a czego nie, bo....hmmm...zdecydowanie pod sly adres wysylasz swoje sugestie...

*pojal, dlaczego to nie wyraz szacunku, czy nie pojal...


Mój mózg przyjmuje "głupoty" "pedrita" tylko dlatego, że w wielu przypadkach się z nim zgadzam. Mimo, że pisze w sposób amatorski, fanie, że ktoś wykracza poza obszar tłumaczenia piosenek czy też rozmowie o truskawkach. Jak zauwazyłaś, z początku była między nami wojna, jednak trochę refleksji pozwoliło na zmiany.
A to, że nie każdemu na tym forum odpowiada wariant amerykański, to już jego problem.
Zauważalne jest natomiast to, że najwyraźniej woda sodowa zaczyna uderzać ci do głowy, pewnie przez to, ze pojechałaś do Hiszpanii i uważasz się za szczęśliwców mających kontakt z żywym językiem.

P.S. języka uczy się całe życie, a jak komuś się wydaje, że już się całego nauczył to ma powazne problemy...
edytowany przez Cristobalito: 28 gru 2011
Nie trzeba aż tak daleko jak Madagaskar (nawiasem mówiąc Beniowski był tylko po części Polakiem choc za takiego sie całe życie podawał) czy Tobago, które pośrednio było nasze przez Kurlandię ale przecież polskie podboje na Pd.-Wschodzie kiedyś sięgały aż granic Chanatu Krymskiego. A za wyprawy na Moskwę z początków XVII w zapłacilismy później wiadomo jak, bo Rosjanie nigdy nam tego nie zapomnieli...
eee tam....
My się ze znajomymi od kilku lat wybieramy na Madagaskar mówiąc, że trzeba zobaczyć jaką kolonię moglibyśmy mieć.....
niech będzie, że kompleksy niedoszłych kolonistów, ale ja tam bym chciała zobaczyć aleję baobabów o zachodzie słońca - mam nadzieje, że kiedyś się w końcu wybierzemy:)
Cristobalito.... wierzyc mi sie nie chce ,ze takie myslenie dalej pokutuje...ciarki mi po plecach przeszly delikatne......naprawde myslisz, ze z powodu wyjazdu do hiszpanii, komukolwiek moglaby uderzyc woda sodowa do glowy????? Potraktuje to jako przejezyczenie z
pospiechu a nie przejaw kompleksow, ok? Woda sodowa uderzylaby mi do glowy, gdyby tatus kupil mi apartamentowiec za dziesiatki milionow dolarow. Tak to sie zgadzam...
Nie bede tez probowala zrozumiec, dlaczego wychodzenie poza obszary tlumaczenia zastapione pisaniem glupot ma byc fajne. Dla mnie, osoby uczacej sie, fajne jest to, ze mialam okazje miec kontakt z zywym jezykiem, czego wszystkim uczacym sie zycze, bo o to chyba chodzi...







edytowany przez cambiar: 28 gru 2011
Ok, skoro nie z powodu wyjazdu to z innej przyczyny, jednak odpowiedzi na to czy wyjazd może być tu katalizatorem do zadufania - poszukaj na forum. Ty może po prostu jesteś taka z natury. Nie wiem, sama postaraj sobie na to odpowiedzieć. Bo akurat tego nie można negować widząc twoje ostatnie komentarze.
edytowany przez Cristobalito: 28 gru 2011
Nie bede sobie odpowiadac na nic, bo nie odczuwam takiej potrzeby. Z natury to ja jestem konsekwentna, tyle ci moge publicznie zdradzic na swoj temat i ani slowa wiecej. Konsekwentnie mowie NIE bzdurom wypisywanym na forum jezykowym i nie sa to "moje ostatnie komentarze" a ciagle moje komentarze, zrodzone z prosb grzecznych na poczatku, zeby sie nie wtracal w moja nauke, zeby glupot nie pisal w moich postach, ucze sie, prosze bardzo, na forum, publicznie, zadaje pytania, nie wstydze sie swoich brakow na swiatlo publiczne wystawiac, jesli tylko to ma mi pomoc w nauce. Prosze grzecznie: pedrito, nie wtracaj sie bo bzdury piszesz, udowadniane to bylo setki razy, ale on...nieeeee....dalej swoje, dalej przeszkadza i maci ...no to skoro tak...pewne zachowania pociagaja za soba pewne
konsekwencje. Czy sie to wam podoba, drogie dzieci, czy nie.
edytowany przez cambiar: 28 gru 2011
Z czego wnioskujesz, że Pedrito "pisze bzdury" skoro sama "się uczysz" (i raczej nie jesteś w stanie wyłapać błędów jesli on gdzieś jakies popełni)? Po opinii innych forumowiczów? Czy po tym, że on nie ma kontaktu z zywym hiszpańskim, co mu wypominasz, a ty przecież masz...?
Ja nie wnioskuje, ja czytam i widze:)
Nauka, jak kazdy proces, charakteryzuje sie pewnymi cechami. Jedna z nich jest postep. Polega to na tym, ze na poczatku nic nie umiesz, potem umiesz juz troche, potem wiecej,wiecej i wiecej... Sa momenty przestoju, wydaje ci sie, ze nic ci do glowy nie wchodzi a czasami tak jest naprawde. Roznie to bywa i u kazdego proces ten przebiega inaczej. Raz sprawy ida zolwim tempem a raz galopem. To podobne do procesu dojrzewania u chlopcow. Tak na szybko na twoim przykladzie: aktualnie jestes w fazie refleksji, mowienia innym, co mysla, co maja robic,analizujesz osobowosc, nature, charakter oraz stan emocjonalny. Jestes juz na pewnym etapie rozwoju emocjonalnego ktorego zwieczeniem bedzie piekny moment, kiedy staniesz sie mezczyzna.. Ja nie bede oceniala jednak na jakim konkretnie jestes obecnie etapie, bo tak jak juz wczesniej wspomnialam, raczej niewiele mnie interesuje twoja osoba, bez urazy, ale ani mi swatem jestes
ani bratem.
Wracajac jednak do umiejetnosci, lub jej braku, dostrzezenia ewidentnych bzdur oraz glupot, to jest tego w stanie dokonac kazda uczaca sie osoba. Z racji i dzieki opisanemu powyzej procesowi.
Akurat mój stan zostaw w spokoju. Widzę, że zaczynasz pisać od rzeczy, poza tym poruszasz tematy, o których nie masz zielonego pojęcia. Osoby, z którymi zdarzyło mi się pokłócic na tym forum to przy tobie konstruktorzy bomby atomowej (co nie oznacza, że błyszczą).
No nic, w celu uniknięcia dalszej kompromitacji w twoim wydaniu, temat uwazam za zakończony. Nawiasem mówiąc - obserwuję forum mogę stwierdzić, że od Pedrita to póki co możesz się tylko uczyć. A jak już będziesz na jakimś poziomie językowem, możesz zacząć wyszukiwwać błędy u innych.
edytowany przez Cristobalito: 29 gru 2011
:)))))))))))
ten znowu swoje
No trudno.......
......
nie ma sie co denerwowac kochany....:))))
osiwiejesz klocac sie tak ze wszystkimi i po co ci to??????
I po raz kolejny powtarzam, chociaz juz wiem, ze i tak nie dotrze....
nie mnie nakazywac, zakazywac, sugerowac....
czy tez "uwazac za zakonczona"....
Ok?
Zeby moc wplywac na moje zachowanie musialbys miec moc sprawcza bomby atomowej gdy tymczasem ani huku, ani blysku tylko.... smrodek, jakbys, za przeproszeniem, ciagle puszczal baczki wigilijne.
****
teraz dopiero "pa,pa"
;)




Sądzę, że mieszkam za daleko od ciebie (na szczęście), więc smrodu szukaj wśród swoich. Widzę, że dalej się pogrążasz, ale cóż...
edytowany przez Cristobalito: 29 gru 2011
'LaBelleDame' - skoro chcesz zwiedzić Madagaskar to polecam ksiązki naszego słynnego podróznika Arkadego Fiedlera, w którego dziełach jako nastolatek się zaczytywałem. Nic nie straciły merytorycznie do dziś mimo, że już trącą myszką. Napisał kilkanaście wspaniałych książek i kilka o Madagaskarze, gdzie był wysłannikiem polskiego rządu w latach 30.
"Wyspa kochających lemurów"
"Gorąca wieś Ambinanitelo"
"Madagaskar, okrutny czarodziej"
edytowany przez argazedon: 29 gru 2011
Cytat: argazedon
'LaBelleDame' - skoro chcesz zwiedzić Madagaskar to polecam ksiązki naszego słynnego podróznika Arkadego Fiedlera,

oczywiście czytałam. Chyba z wyjątkiem tej ostatniej - pora nadrobić...
:)
Temat przeniesiony do archwium.
31-52 z 52
| następna

 »

Pomoc językowa