wakacje 2009 / praca

Temat przeniesiony do archwium.
Witam wszystkich:D!
W nastepnym roku planuję wyjazd do hiszpanii w sezonie na niecale 3 msc. szukam pracy w hotelarstwie, mam doswiadczenie - pracowałam w 3 hotelach (jako kelnerka i na dziale housekeeping) i 1 restauracji jako kelnerka. gorzej z jezykiem. od wrzesnia zaczynam kurs podstawowy hiszpaniskiego a angielski znam w stopniu komunikatywnym. czy jest w ogole jakas szansa, ze znajde prace, np.na poludniu w tej branży? a jezeli tak to szukac przez agencje w polsce czy szukac szczescia juz po przyjezdzie? odpiszcie, please! wazne:D!pozdrawiam:D moje [gg]
w Hiszpani jest dosc duze bezrobocie 12 proc.W lipcu w Hiszpanii było prawie 2,43 mln bezrobotnych, aż o 450 tys. więcej niż rok wcześniej! rzuc okiem tu http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33211,5583088,Hiszpania_przezywa_szok_spowolnienia.html chyba lepiej sie zabezpieczyc i przez agencje cos na poczatku poszukac :D
Zgadzam się.A jaką agencje byście polecili?
Witam:) ja tez planuje w przyszłym roku wyjechac do pracy, myslalam własnie o jakims sprzataniu w hotelu, kelnerowaniu itp. w kazdym razie jakiejs pracy wsród ludzi, bo bardzo zalezy mi na nauce języka:)
fajnie byloby, gdyby ktos mógl polecic jakiegos sprawdzonego posrednika, bo z tego co wiem trzeba zając się szukaniem duzo duzo wcześniej.
Bede wdzieczna za wszelakie namiary, szczególnie jeżeli byloby to jakies biuro w Krakowie:)
tylko NIE jedzcie z PanEuroSol bo to az zal..:/
Culo, a mozesz podać wiecej szczegółów?? Czym konkretnie zajmuje sie ta firma?? I co było z nią nie tak?? Gdzie pracowałeś/aś??
PanEuroSol to agencja pracy. "darmowa"

Monika, przedstawicielka PanEuroSol przeslala mi oferty pracy do wyboru. gdy już wyprałam, owa pani przysłała mi "ta sama" oferte do podpisu, tylko ze wynagrodzenie bylo o ok. 200 euro mniejsze i mieszkanie przestalo byc darmowe. no ale nic... umowilam sie na ok. 1 rano pod lokalem Pica't w Playa de Aro (tak, podam nazwe, bo nie radze nikomu tam pracowac). w lokalu mial na mnie czekac szef, niestety lokal byl zamkniety.. jakims cudem na ulicy zaczepili mnie hiszpanie, ktorzy, jak potem sie okazalo, znali szefa i wiedzieli, gdzie on przebywa. wiec z moja wielkim 30-kg bagazem poszlismy szukac go po barach... znalazl sie. zaprowadzil mnie do mieszkania, ktore wygladalo tak (przedpokojo-kuchnia):
http://img389.imageshack.us/img389/9582/dsc06440pj8.jpg (dziury w podlodze na wylot byly 2, na zdjeciu zmiescila sie tylko 1:P)
http://img246.imageshack.us/img246/7130/dsc06444rj0.jpg
http://img117.imageshack.us/img117/9761/dsc06446si4.jpg
i zgadnijcie, jakie było moje i koleżanek zadanie na gorące poranki? szorowanie, zdzieranie tynku z okien i ogolnie czyszczenie tego syfu. lacznie 10h dziennie. nie mowiac o obowiazkowych nadgodzinach na "wielkie otwarcie" lokalu bez zadnego prosze ze strony pracodawcy, za to z wyrzutami, ze nie chcemy pracowac wiecej niz mamy.
poza tym szef sie spoznial, raz przychodzil do pracy, raz nie, a my zawsze musialysmy byc punktualnie i zgadywac, czy szef sie pojawi, czy tez nie. ehh... do tego 10 razy zamiatalo sie ta sama czysta juz podloge, zmywalo (tak, zmywalo mopem!) ulice przed lokalem, zeby wyrobic godziny...
dlugo tam nie wytrzymalam, zadzwonilam do Moniki, by poszukala mi czegos innego, wyslalam jej te zdjecia, ktore wam tu zalaczam, na co ona, ze nie ma mozliwosci rezygnacji, jedyne co to pracodawca moze mnie wyrzucic, nie zaplacic lub warunki musza byc tragiczne. ja ja pytam, czy aby nie sa tragiczne, ona na to, bym poczekala 6 dni do "otwarcia"...
ale ja juz to mialam gleboko, stwierdzilam, ze nie ma problemu, ma mnie wyrzucic, to wyrzuci. i wyrzucil.
umowilismy sie, ze 5 dni moge u niego mieszkac (bo tak zaklada agencja - poki nie bede miec nowej pracy, mieszkam w poprzednim miejscu), poki Monika mi czegos innego nie znajdzie. 2 dnia wieczorem mowi mi hasta nunca (oczywiscie nie tak kulturalne) i szanowna agencja powiedziala, ze nic w tej sprawie zrobic nie moze. musialam w ciagu godziny znalezc nocleg, spakowac sie i wyniesc. oszczedze wam szczegolow pozegnania z szefem, bo jego poziom to jeden wielki zal.
tak wiec znowu telefon do Moniki i ta w kilka godzin znalazla mi nowa oferte, ktora zmieniala ze 3-4 razy. tak ze jak mialam pracowac dalej w Playa de Aro, wywialo mnie az do Sant Pere Pescador. (ostatecznie po 5h podrozy i jej zmian miejsca docelowego przejechalam te ok. 1[tel]km dzielace obie miejscowosci).
nowa praca na burzujskim campingu pelnym niemcow byla boska w porownaniu do poprzedniej. nie liczac karnetow na jedzenie na zasadach, ze jesli chcesz kolacje, to musisz pracowac w godzinach kolacji. niestety po tygodniu pan nowy szef wzial mnie na rozmowe i powiedzial, ze moje kompetencje nie zgadzaja sie z tym, co przedstawila im Monika. otoz Monika powiedziala, ze rok temu pracowalam w Hiszpanii (nie dodala, ze jako au-pair, a nie kelnerka) oraz ze mowie perfekt po niemiecku (a w cv napisalam poziom podstawowy)...

w ramach ciekawostki, Monika musiala oddac mi moj paszport, ktory wziela do wyrobienia N.I.E., za ktore swoja droga wziela 50 euro zamiast bodajze 13? przyjechała oczywiście. ale nocą i zostawiła paszport w recepcji. mmm czyzby bala sie rozmowy?? :]

no to na tyle, dlugo wyszlo, ale wiecie;))
Aha, no to spoko, współczuje takich przeżyć:/ dzieki za info
Rowniez wspolczuje.
No, ale tak to jest z agencjami wlasnie.
Ja, szczerze powiedziawszy, szukalabym na miejscu. Ok, bezrobocie wzrasata, ale nie ma co kierowac sie statystykami. W ciemno pojechalam, po kilku dniach mialam trzy oferty pracy (oczywiscie jako kelnerka, bo jak sie zaczyna to nie ma sie raczej co cudow spodziewac). Dodam jeszcze, ze to bylo jak nie bylismy jeszcze w UE i na dodatek poza sezonem (wiec mialo nie byc latwo, a bylo). Kokosow oczywiscie z tego nie bylo, ale przeciez nie po to tam jedziemy, prawda?
ja z przyjaciółkami planujemy jechać do pracy do lloret...jak ktoś już tam pracował i ponownie jedzie za rok to z checią bym pogadała;)
moje [gg] ;)
Powiem wam, ze niektorzy to maja tupet, tak sie sklada ze ja tez pracowalam w Playa de Aro i wiem ktory to bar Pikat a i tej calej „culo” taka opinie slyszalam ze az wstyd powtarzac.."culo" powiem ci tylko ze sie wcale nie dziwie ze z dugiej pracy tez cie wyrzucili.. A w te bzdury, ktore tu wypisujesz osobiscie nie wierze bo tak sie sklada ze ja tez pracowalam przez ta firme i wiem jak jest
I jeszcze jedno.. zeby szefa rozliczac o ktorej godzinie do pracy przychodzi to trzeba miec niezle wymagania takim to ja zycze duzo szczescia bo im bedzie potrzebne..
Na temat firmy Paneurosol powiem tyle, sama pracowalam i polecam. Przyjechalismy do Espani z grupa znajomych, ja pracowalam w Playa, praca fakt faktem byla czasami ciezka, przynajmniej u mnie, ale ekipe mielismy fajna, wiec dalo sie zniesc masowe przyplywy klientow. Pracowalam z ludzmi z Francji, Argentyny, Brazyli wiec na brak okazji do „intercambio cultural” nie moglam narzekac. Najlepsze w tym wszystkim bylo to ze koledzy mieli auto wiec w wolnych chwiliach troche pozwiedzalismy w ogole polecam jak mozecie przyjechac autem.
O Paneurosol uwazam ze mozna na nich liczyc, u mnie wszystko sie zgadzalo z tym co mi napisali w ofercie godziny pracy i zarobki, pani Monika pojawila sie u nas pare razy zeby sprawdzic czy wszystko jest w porzadku. Mielismy wspaniale wakacje w sumie w duzej mierze dlatego ze dzieki kolegom moglismy pozwiedzac! Za rok nawet sie nie bede zastanawiac, moze pojade w inne miejsce ale napewno z firma Paneurosol. Pozdrawiam
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Życie, praca, nauka