W kryzysie Hiszpanie wolą zatrudniać swoich

Temat przeniesiony do archwium.
O kryzysie gospodarczym w Hiszpanii mówi się nieprzerwanie we wszystkich mediach. Politycy z ugrupowania rządzącego zapewniają, iż system bankowy i finansowy Hiszpanii jest tak silny, iż nie ma obaw co do jego załamania. W najtrudniejszej sytuacji znajduje się rynek nieruchomości, którego nieustający rozwój od około 15 lat pobudzał inne gałęzie gospodarki hiszpańskiej.

Do gwałtownego wzrostu gospodarczego Hiszpanii w dużej mierze przyczynili się imigranci licznie napływający w tym okresie do słonecznego i gościnnego kraju. Podkreślano, iż imigracja z zewnątrz jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania państwa. Pracujący tu obcokrajowcy wnosili rocznie do Seguridad Social (tutejszy ZUS) około 8 milionów euro.

Napływ ludności z innych krajów był dziesięciokrotnie wyższy od przyrostu naturalnego w Hiszpanii. Imigranci mieli między innymi odmłodzić społeczeństwo hiszpańskie, a co za tym idzie zapewnić mu wypracowanie środków na przyszłe renty i emerytury. Obecny kryzys postawił pod znakiem zapytania tak liczną obecność przybyszy z innych krajów. W licznych wystąpieniach polityków hiszpańskich między wierszami zdają się pobrzmiewać słowa: Dziękujemy za wszystko, ale wracajcie do siebie.

Kryzys w oczach Polaków
A oto kilka opinii Polaków o kryzysie gospodarczym w Hiszpanii, o tym jak go widzą i odczuwają jako przybysze z innego kraju.

Iwona, lat 39, pracuje jako pomoc domowa:

Czy da się zauważyć? No, przede wszystkim jest to główny temat w TV i gazetach. Ja osobiście tak mocno go nie odczuwam, bo nie mam hipoteki i nie myślałam nigdy o kupnie tu mieszkania. Mieszkam razem z przyjaciele, który pracuje w dyskotece, więc od niego wiem, że ten sezon nie był ciekawy. Jak zwykle przyjechało dużo młodzieży, ale wydali mniej pieniędzy. Moja szefowa, choć to bogaci ludzie, zaczęła ostatnio robić zakupy w tańszych sklepach. Zresztą sieć katalońskich marketów Caprabo, która zawsze była nastawiona na zamożniejszych klientów, od kilku miesięcy sprzedaje bardzo tanie produkty firmy Eroski i to na pewno jest znak czasów kryzysu. Sama kupuję w Aldi (niemiecka sieć) albo Dia (tania hiszpańska sieć handlowa) i zauważyłam, że kupuje tam coraz więcej Hiszpanów.
Kryzys najbardziej chyba dotyka ludzi, którzy spłacają hipotekę albo stracili pracę, niezależnie czy są Hiszpanami czy imigrantami. Osobiście nie spotkałam się, jako imigrantka, ani z gorszym traktowaniem ani z aluzjami, że mogłabym wrócić do Polski, bo nie jestem tu mile widziana. Wprost przeciwnie, z każdym rokiem czuję się tu coraz lepiej, nawet pomimo kryzysu.

Tomek, 22 lata, pracownik budowlany:

Pracuję w niedużej firmie. Szef jest z Rosji. Robimy przede wszystkim wykończenia mieszkań, płytki, glazura itd. Było u nas w tamtym roku trzech Rumunów pracujących na czarno. Od pół roku nie pracują. W pracy chłopaki mówią jednak, że szef ma zwolnić jeszcze dwóch pracowników, ale to nie takie łatwe, bo mają kontrakty. Szef jest obrotny i ciągle mamy zlecenia na remonty mieszkań, ale widać, że ludzie kupują tańsze materiały. Pracuje u nas jeden Hiszpan z Andaluzji. Ma troje dzieci i spłaca hipotekę. Niedawno wyprowadził się do teściów, a mieszkanie wynajęli, bo nie stać ich było na spłatę z samych pensji. Wcześniej planowałem zostać tu na dłużej, ale straszą, że będzie gorzej. Jeszcze nie podjąłem decyzji czy przeczekać ten kryzys czy wracać do kraju.
Problem imigrantów w Hiszpanii, to według mnie problem ludności afrykańskiej napływającej tu w niekontrolowany sposób. Naprawdę szkoda mi tych ludzi, bo często ryzykują życie, aby się tu dostać na jakichś barkach i łodziach, ale rozumiem Hiszpanów, że muszą myśleć przede wszystkim o sobie, szczególnie teraz, kiedy nastąpiło takie spowolnienie gospodarcze.

Mirek, 37 lat, pracuje w fabryce autobusów w Arbucies:

Dwa lata temu kupiliśmy z żoną mieszkanie na kredyt. Początkowo spłacaliśmy po 540 euro miesięcznie, a teraz rata wynosi 800 euro. To dla nas duża różnica tym bardziej, że wcześniej miałem więcej nadgodzin i mogłem dorobić do pensji. Przy spłacie hipoteki dochodzą też inne opłaty, takie jak: podatek miejski, ubezpieczenie mieszkania i ubezpieczenie na życie.
Teraz fabryka, w której pracuję ma mniej zleceń, więc i nadgodzin jest mniej, chociaż nie narzekam, bo wiem, że w innych firmach jest gorzej. Pilnuję pracy, bo to solidna firma i na zwolnienia się nie zanosi. Mamy dwoje dzieci, żona pracuje dorywczo, tak aby miała czas zająć się domem. Jest świetną gospodynią i to dzięki niej radzimy sobie pomimo kryzysu. Niedawno kupiliśmy drugi samochód, więc będzie bardziej niezależna, bo ja wyjeżdżam raniutko, a wracam do domu około 21.00. Mieszkamy w Hiszpanii od 10 lat i nie planujemy powrotu do Polski w najbliższych latach. Chłopcy urodzili się tutaj, tu kupiliśmy mieszkanie i ogólnie dobrze nam się tu żyje.

Dariusz, lat 40, pracuje na własnym rozrachunku (autonomo):

Podjęliśmy już z żoną decyzję o powrocie do Polski. Mieszkam w Blanes (Katalonia) od dwóch lat. Mam własną niewielką firmę remontowo-budowlaną. W ubiegłym roku ściągnąłem tu żonę i dwóch synów, bo skończyli szkołę i chciałem, żebyśmy mieszkali wszyscy razem. Myślałem, że stworzymy rodzinną firmę. Niestety, teraz nie mam pracy nawet dla nich. Jest mi trudno przebić się na tym rynku jako obcokrajowcowi. Na pewno jest winny temu kryzys, bo Hiszpanie wolą zatrudniać swoich, a przecież i dla nich często brakuje pracy. Wydaje mi się, że tutejsi mieszkańcy są teraz źle nastawieni do imigrantów. Dużo o tym rozmawiamy z żoną i ona też to tak odczuwa. Pracowała w piekarni na okresie próbnym, ale nie przedłużyli jej kontraktu, tylko zatrudnili na stałe jakąś młodą Hiszpankę, która nie ma żadnego doświadczenia. To chyba mówi samo za siebie.wp.pl Kinga Jankowska
wyjezdzam do pracy raniutko, wracam o 21.00, dobrze nam sie zyje, no, jesli to jest dobre zycie to gratuluje...
Hiszpania: potrzeba 100 tys. wykwalifikowanych imigrantów rocznie..Mimo kryzysu, który sprawi, że imigracja zarobkowa do Hiszpanii zmniejszy się w ciągu trzech lat o połowę, kraj ten będzie potrzebował do 2012 roku około 100 tysięcy wykwalifikowanych imigrantów rocznie.Taka prognoza zawarta jest w zaprezentowanym w Madrycie III Roczniku Informacyjnym Imigranta w Hiszpanii. W ciągu najbliższych lat gospodarce hiszpańskiej potrzeba będzie około 430 tysięcy nowych, wykwalifikowanych pracowników z zagranicy.
Deficyt wykwalifikowanej siły roboczej - według rocznika - to wynik starzenia się społeczeństwa i małego przyrostu naturalnego.

Oprócz specjalistów z wyższym wykształceniem hiszpański rynek pracy będzie potrzebował techników ze średnim wykształceniem dla różnych dziedzin przemysłu, operatorów i techników-konserwatorów, jak również elektryków i spawaczy.
"W ciągu najbliższych lat gospodarce hiszpańskiej potrzeba będzie około 430 tysięcy nowych, wykwalifikowanych pracowników z zagranicy."
I na takie stwierdzenie właśnie czekałam ;) Czyli dla mnie znajdzie się praca i nie mam się co przejmować :P

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia