Jednakowoż w każdym stereotypie może być trochę prawdy, czasami warto zastanowić się, czy aby na pewno w tym co mówią o nas inni nie ma choć trochę słuszności. Ale niestety do takiego zawahania, refleksji potrzebny jest dystans do siebie. A tego niestety w ludziach mało.
Zauważyłam, tak na marginesie, że kolega jest przeciwny stereotypom, a sam przyczynia się do ich rozpowszechniania, jeśli chodzi o inne narody.
Powiem szczerze, że nie mam pojęcia co tak naprawdę obcokrajowcy myślą o Polsce. Chociaż po żałosnych wystąpieniach pewnego polskiego eurodeputowanego na arenie europejskiej swojego czasu oraz porażkowej polityce zagranicznej pisu... strach się bać. Opierając się na własnych obserwacjach Polaków wnioskuję jednak, że wielu ludzi potwierdza niestety niechlubny stereotyp. Mieszkam w 30parotysięcznym mieście, gdzie dużo jest pijactwa, krętactwa i patologii. No niestety. Może w dużych miastach jest inaczej, ale to jednak takich miasteczek w skali całego kraju jest więcej niż miast dużych, światłych i kulturalnych...
A co do niewiedzy, ignorancji, o których pisze qureycolqua. To przykre, ale wierzcie mi, że w drugą stronę jest identycznie. Przeciętny Polak zazwyczaj ma mgliste pojęcie o własnej historii (przypomina mi się, jak kiedyś dziennikarze chodzili po ulicach jakiegoś dużego miasta w Polsce i pytali ludzi o daty rozbiorów, o to czy w Polsce obowiązuje Konstytucja 3 Maja. Nie chcijcie wiedzieć, jakie padały odpowiedzi). Skoro więc ludzie słabo znają swoją historię to co tu mówić o historii innych krajów. A zresztą igonranci są wszędzie. I w Europie Zachodniej, co wynika często z jakiejś megalomanii narodowej i gloryfikowania własnego kraju i w Europie Wschodniej z racji tego, że ludzie tam mają mniejszy dostęp do edukacji i są niewykształceni. I w Polsce, o dziwo! też ;-) i w Hiszpanii też.