Dziękuję za wszystkie wpisy...To może ja spróbuję w skrócie powiedzieć, co wiem, a ktoś uświadomi mi czego nie wiem;) Dzięki za cynk o prezentach, tego nie wiedziałam. Mamy zarezerwowaną restauracyjkę, i rzeczywiście obiecali, że zajmą się wszystkim. Też mnie trochę dziwi, że tak przez pół wieczoru goście mają siedzieć i jeść, a nie tańczyć, jeść, tańczyć, jeść - jak na porządnym polskim weselu, ale co kraj to obyczaj;)Mamy wybrane menu, ustalone koszty od osoby, wstępną listę gości. I z tą ilością - rzeczywiście blado wypadamy. Prosiłam mojego ukochanego, żeby ograniczył liczbę gości, bo nie chcę dużego przyjęcia, więc on uszczęśliwiony, że z jego strony będzie tylko 130 osób. No pięknie myślę. Dzwonimy do restauracji, a tam mówią " o to jak takie małe wesele, to nie będzie problemu". Doliczając nielicznych gości z Polski, w sumie będzie z nami świętować około 170 osób. Wiem, że w kościele będzie śpiewał nam chór, że jedziemy do ślubu osobno, że po ceremonii się jedzie na zdjęcia, a w tym czasie goście mają jechać do restauracji, na przywitalny koktajl. Wiem, że dzień wcześniej pan młody przybędzie pod moje okienko ze śpiewakami i robi się małą bibkę na dworze dla każdego, kto zechce w niej uczestniczyć. Aha, jeszcze w trakcie bankietu wiem, że mamy mieć tort, że mają nam śpiewać różne piosenki (przyśpiewki), i niekoniecznie starcy i dzieci uciekają do domu po dwunastej. Więc, czego nie wiem? Cóż, nieświadomość to taki stan, w którym nie wie się, że się nie wie. Najważniejsze, że wiem, że dobrze wybrałam Pana Młodego;)
Pozdrawiwam i liczę na dalsze cenne Wasze rady.
Aga