nie no, jasne.. tylko wiesz, miałam na myśli osobę z wyższym wykształceniem i deklarującą bardzo dobra znajomość angielskiego; naprawdę nie czepiam się dziadka z osiołkiem w najdalszej wiosce Andaluzji, że nie wie gdzie leży Polska. Ani tez nie twierdzę, że Polacy są najmądrzejszą nacją na świecie bo nie są i nieraz mi za nich wstyd, ale idioci są wszędzie,jak i niedoinformowani dziennikarze piszący bzdury. Chodzi mi o totalny brak samokrytycyzmu widoczny u ludzi, których brak wiedzy strasznie razi, z racji zajmowanych przez nich stanowisk, a jeśli do tego jeszcze uczą innych..zgroza.Poziom edukacji w Hiszpanii niestety nie powala na kolana, wystarczy spytać ludzi, którzy jeżdżą na Erasmusa tam i do innych krajów: Hiszpania? No wiadomo, że bedziemy imprezować, a nie uczyć się. Może to nienajlepszy i mało obiektywny przykład, ale ilu Hiszpanów narzeka, że:
-ich kraj postrzegany jest przede wszystkim jako país de ocio,
- czują się często niekomfortowo jak jeżdżą po Europie i słyszą Niemców, Skandynawów, Holendrów zasuwających w 2-3 językach ( choć z tym akurat ma problem większość południowców + Francuzi),
- po studiach często jedyną szansą na niezostanie mileuristą jest wyjazd za granicę (niby skąd my to znamy, ale przecież Hiszpania to zachód,więc w czym niby problem),
- itepe,. itede
I nie chodzi tu o gnojenie Hiszpanii czy chwalenie Polski jaka to jest lepsza i super, bo nie jest i długo jeszcze nie będzie. Po prostu szkoda, że te sprawy tak kiepsko się tam mają, bo kraj się jednak świetnie rozwinął i w wielu dziedzinach jesteśmy za nimi długo w tyle.
A tak na marginesie, zauważyłam, że przeważnie twoje argumenty sa mało logiczne, nie pasują za bardzo do toku wątków i celują głównie w tym, żeby komukolwiek dogryźć i to, uwaga, jest eufemizmem.