Nooooooooooo... Nareszcie jakis normalny głos w sprawie. Rzeczywiście większość powyższych postów jest zniechecajaca do nauki, chociaz nie sadzę, żeby autorki zrobiły to swiadomie.
Naukę hiszpańskiego zacząłem tak naprawdę 2 tyg. temu. Być może we wrześniu pójdę na kurs (o ile zawiąże się grupa), jeśli nie, to mam zamiar skorzystać z prywatnych lekcji (niestety w ograniczonym finansowo zakresie). Docelowo CHCĘ zadć Superior-a, za 4-5 lat, bo jestem realistą. W tej chwili kuję słówka (a nie jest mi łatwo, bo ostatnie nauki pobrałem dość dawno temu).
Tak naprawdę to jest to sprawa każdego z nas, czy bedzie się uczył sam, czy z pomocą tłumu Hiszpanów (i Hiszpanek ;-). Nie jest też istotne, czy zda taki czy inny DELE (i czy go w ogóle zda). Liczy się chęć do pogłębiania tego fantastycznego języka i wytrwałość. Gratuluję wszystkim, którzy cokolwiek osiagnęli, ale trochę wsparcia dla nas, poczatkujących, też by sie przydało, a nie tylko w dół i na ziemię...
Ciekawe skąd ja wezmę owe 3000 "czegoś tam" do Superiora, skoro moja ksiązka ma ich 1700? I "Don Kichota" nie przeczytam nawet po polsku, bo mi się słabo robi od tego (ale za to przeczytam "El Señor de los Anillos"). I jeszcze obejrzę ze 2 - 3 filmy Almodóvara w oryginale, bo nie moge znaleźć do nich napisów.
Aha! I w maju chcę zdać Iniciala, mimo, ze większość uważa, że nie ma sensu, bo to nic nie daje. Dla mnie jest to poważny krok w zyciu i traktuję to osobiście, bardzo osobiście. Zresztą taki mam stosunek do nauki hiszpańskiego.
Na razie moge napisać "Besos para todos" o ile czegoś nie przekręciłem.
Pozdrawiam