Proszę o przetłumaczenie

Temat przeniesiony do archwium.
Proszę o tłumaczenie wersów z piosenki:

A mi me gusta el verte - podoba mi się....?
sopita de camaró -?

Z góry dziękuję :)
Ad 1. To jest rzeczownik odczasownikowy, z 'ver' powstaje 'el ver' czyli:
"MNIE się podoba/JA lubię widywanie ciebie/spotykanie ciebie/widywać się z toba/spotykać sie z toba..' - co nie znaczy, że nie jest to udziwnienie formy... Jeśli oczywiście nie ma błędu i nie chodziło o "el verDe" :-)
Ad 2. zupka z krewetek
Dziekuje bardzo za tłumaczenie i wyjaśnienie. To z tekstu Manu Chao, brałam z internetu, więc chyba chodziło o verte. Pozdrawiam :)
zebys wiedziala na przyszlosc to ta krewetka to w hiszpanii GAMBa a w am pld CAMARóN :)
Dzięki za podpowiedź, bardziej mnie camarón interesuje :)
nazwa typu krewetki zalezy od jej rozmiaru, la gamba to krewetka sredniego rozmiaru, camarón to malenka krewetka, langostin to krewetka zwana u nas krolewska, sa jeszcze tygrysie, ale te to juz u nas chyba rzadko sa widywane...a potem to juz tylko langusty i homary
I bogavante :D
oooh sí, !!! :)
Ooo ja tego powiedzieć nie mogę. Moje kubeczki smakowe są w ciągłym konflikcie z żołądkiem na temat marisco :( Żołądek niestety wygrywa... prędzej czy później ale zaaawsze wygrywa ;)
A moje kubeczki smakowe reaguja genialnie i bardzo cierpia, gdy sa w Polsce i nie maja dostepu do ulubionego jedzonka,uwielbiam wszystko,co pochodzi z morza, oprocz ostras, reszta jest bienvenida w kazdej ilosci :)
rozumiem, ze mozna miec problemy z trawieneim tego, pewnie masz uczulenie na bialko albo chityne skorupiakow, ale nie moge pojac jak tomoze komus nie smakowac, albo jak mozna brzydzic sie tego...:(
No właśnie muszę się dokładnie przyjrzeć co mi szkodzi a co nie. Ślimaczki wchodzą bez problemu, krewetki też, za to mejillones, nawet najświeższe... :( I zgadzam się, nie dość, że pyszotka to jeszcze można jeść paluchami i się babrać :)
Zwróć uwagę skąd są te 'mejillones' bo ja raz po zjedzeniu dostałem pokrzywki jak odra czerwonej.. I wyszło, że zawsze jadłem walencjańskie, lokalne a tamte akurat były atlantyckie. i dowiedzialem sie, że te atlantyckie mimo, że uwazane za lepsze, maja czasem dziwne 'składniki śladowe' bo jednak Atlantyk wbrew pozorom jest bardziej zanieczyszczony przy lądzie.
Poza tym oczywiście 'mejillones' trzeba kupować tylko w miesiące z "r" , ale to na pewno wiecie.
Galicyjskie, atlantyckie, świeżutkie, wyciągnięte prosto z kamieni na brzegu oceanu. Myśliwy zjadł całą michę, przeżył, chociaż minę miał dziwną ale to chyba był uśmiech zachwytu :D Ja tylko spróbowałam coby porównać z kupowanymi, a i tak - jak zawsze - czułam się jakbym zjadła nie mejillona tylko cegłówkę :(
W septiembre (a dlaczego z "r"? nie znam)
Znalazłam :) Spodziewałam się jakichś przesądów, a to mądrość ludowa.
Jak to nie znasz ? Niemozliwe. To jedno z podstawowych praw kuchni hiszpańskiej :-) Świeże mejillones, "clóchinas" jak mówia na Levante, i im podobne - kupuje sie tylko w miesiącach z "r" - bo są najlepsze. Pewnie chodzi o to, że w ciepłe miesiące z morza robi sie zupa, a ponadto sie wtedy chyba rozmnazają więc jakoś lepsze i mniej zanieczyszczone sa w zimne miesiace. W końcu żyje toto dzięki filtrowaniu wody... :-)
W cieplejsze miesiące w wodach pojawiają się bakterie, które mogą być groźne dla człowieka. A te z R to akurat chłodniejsze - od września do kwietnia :)

http://safeoysters.org/consumers/eating_s.html
A no tak, tyle że to odnosnie ostrygowatych na surowo. A reszta po prostu chyba jest lepsza wtedy w smaku, tak mnie mówili. Ostrygi raz w zyciu jadłem tylko bo te rzeczy na surowo to obrzydzenie bierze...
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia