ja myślę, że to jest wiersz o tym, jak tłoczno jest na dworcu pociągowym;p że taaaaak jest tłoczno i gwarno, że nic się nie da zrozumieć... i jeszcze ta kobita z megafonu...:P i tak:
liryka pośrednia, opisowa, refleksyjno-filozoficzna (chyba o_O)
- anafora i paraleizm składniowy - uwydatnia ten caluchny natłok
- neologizmy - pokazują, jak w hałasie 'tworzą' się nowe wyrazy, jak nie idzie nic zrozumieć
- brak epitetów - nacisk jest kłądziony na sam fakt harmidru
- można by powiedzieć, że z tego nawet anakolut się zrobił swego rodzaju - również uwydatnia zgiełk
wiecej niewykombinuje narazie, bo wychodze... pewnie i tak wszystko zle, ale coz;p