hej, no rzeczywiście, teoretycznie jest taka możliwość, że jak nie zaliczysz, musisz oddac pieniądze, ale to musiałabyś się BAAAARDZO postarac :) zazwyczaj prowadzacy sa wyrozumiali, często idą na rękę erazmusom i zamiast egzaminu proszą o jakąś prezentację albo referat. A i przy poprawianiu egzaminów przymykają oko na błędy gramatyczne itp.
A dokąd jedziesz? najlepiej żebyś już teraz skontaktowała się z osobami z Twojej uczelni, żeby poradzili Ci, jakie kursy dobrać - co jest łatwo zaliczyć, gdzie wykładowca jest w porządku.
U nas większość osób (w tym ja:) jechało z bardzo podstawową znajomością hiszpańskiego (zdobytą na dwutygodniowym kursie przygotowawczym:):)
na początku między erazmusami funkcjonuje "spanglish", a powoli wszyscy uczą się języka podczas życia codziennego - w sklepie, na uczelni, na imprezie (czasem na kursach językowych:)
Z reszta hiszpański jest prostym językiem do nauki:) i jakże przyjemnym :):)