Nie jestem ekspertem, ale będąc na moim podstawowym poziomie, wydaje mi się, że hiszpański ma logikę bardzo podobną do polskiej i dlatego jest dla nas łatwiejszy niż dla np. Amerykanów. Te podobeństwo bardzo mile mnie zaskoczyło (tym bardziej, że to osobna grupa językowa), bo wcześniej uczyłem się angielskiego z kompletnie innym sposobem wyrażania myśli. Przykłady?
Już przy podstawowych zwrotach można to zauważyć:
Jak się nazywasz? - ¿Cómo te llamas?
Ile masz lat? - ¿Cuántos años tienes?
Już idę. - Ya voy.
Nie wiem nic. - No sé nada.
Po angielsku nie powiemy przecież "How do you name yourself?" (nie istnieje nawet czasownik odpowiadający naszemu "nazywać się" czy hiszpańskiemu "llamarse"!), "How many years do you have?", "Already I'm coming", "I don't know nothing" itd :). A przykłady można mnożyć. Według mnie bliskość hiszpańskiego do polskiego na tle angielskiego jest widoczna.
Poza tym takie różnice jak ta między użyciem a nie użyciem zaimka osobowego łatwiej jest intuicyjnie wyczuć Polakowi niż użytkownikom języków np. germańskich. Rodzaje rzeczowników czy koniunkcja przez osoby też nie są dla nas niczym nowym.
I własnie w wielości wspólnych mechanizmów jakie funkcjonują w polskim i w hiszpańskim upatruję jednej z przyczyn dlaczego stosunkowo łatwo jest się nam go nauczyć. Oczywiście pewnie na wyższym poziomie pojawiają się problemy, niuanse, liczne idiomy itd. (tego jeszcze sam nie doświadczyłem), ale w każdym języku jest podobnie i od tego się nie ucieknie. Ale myślę, że to zmartwienie tylko tych, którzy chcą zostać filologami, tłumaczami. Reszta, dla której język jest po prostu narzędziem komunikacji, może korzystać z tych ułatwień, jakie dają pewne podobieństwa naszych języków.
Pozdrawiam :).