Witam wszystkich.
Jestem tegoroczna maturzystka i ostatnio wpadl mi do glowy pomysl zeby moze sprobowac zdawac na filologie hiszpanska. Najgorszy problem tkwi w tym, ze nigdy nie mialam do czynienia z tym jezykiem. Czytalam jednak ze na wiekszosci uczelniach kryterium naboru moze byc np. matura z jezyka angielskiego. Poziom podstawowy napisalam na okolo 95-100%, z rozszerzeniem troche gorzej, okolo 60% tak podejrzewam. Moje pytanie wiec brzmi czy mam w ogole szanse przyjac sie na jakas uczelnie na hiszpanski i czy warto rzucac sie na gleboka wode podczas gdy nie znam ani jednego slowka po hiszpansku. Czy ktos w podobnej sytuacji do mnie juz probowal dostac sie na filologie? I czy ciezko jest dac sobie rade chociazby na pierwszym roku z zerowym poziomem wiedzy o jezyku?
A drugie pytanie: jesli juz odwazylabym sie probowac, to jakie uczelnie doradzacie? Z tego co szukalam, znalazlam US, AP w Krakowie i Wyzsza Szkole Lingwistyki we Wroclawiu. Czy ktos z Was uceszcza do nich? Albo moze poradzicie mi jeszcze cos innego?
Z gory dzieki za odpowiedz.