Nabory przez WUP sa na truskawki i cytrusy do konca nigdy nie wiadomo czy bedziemy przy truskawkach , malinach czy pomaranczach. Cięzko jest w Polsce sprawdzic takiego posrednika. Z polski jedziemy do danej korporacji ktora ma ok tys rolnikow , ktorzy uprawiaja różne rzeczy. Dopiero na miejscu trafiamy do rolnika X i np. sadzimy truskawki, inni trafiaja do rolnika Y i zbieraja pomarancze. Ja kilka lat jezdziłam na truskawki ale moj szef tez mial nektaryny, pomarancze i brzoskwinie i tak roznie zbieralysmy.
Stawka za jaka sie pracuje w rolnictwie jest stała i jest z gory nakladana przez ministerstwo pracy w Hiszpanii , moze szef podniesc ale to zalezy od niego , (moj placil w zeszlym roku 33 za truskawki , 40 za nektaryny a 50 za pomarancze (ciezkie kosze do noszenia)
Najwazniejsza jest umowa jezeli jest czas pracy np. 3 miesiace to dziewczyny nie wroca na swieta nie mozna polegac na tym co ktos mói najwazniejsza jest umowa, jak jej nie ma to lepiej nie jechac