cześć wam. Jestem na 4 roku filologii hiszpańskiej i chciałbym rozpocząć drugi kierunek. Waham się pomiędzy stosunkami międzynarodowymi (UAM, III rekrutacja, II stopnia) a filologią francuską (WSJO, 3 letnie licencjackie). Z jednej strony znająć hiszpański (i angielski) po stosunkach międzynarodowych może znalazłbym pracę w jakiejś placówce dyplomatycznej albo w jakichś instytucjach UE, a z drugiej strony idąc na filologię francuską mógłbym poznać jeszcze jeden język romański, który na pewno łatwo by mi wszedł znając hiszpański (poza tym lubię ten język). Co myślicie? Czy warto iść na SM czy to strata czasu? Orientujecie się jak jest z pracą po SM? Może wystarczą języki żeby zdobyć fajną pracę? Ktoś z was kończył któryś z tych kierunków? Dzięki za wszelkie podpowiedzi i pomysły:)