Polacy w Hiszpanii

Temat przeniesiony do archwium.
31-44 z 44
| następna
O polakach rózne rzeczy się czyta, większości te negatywne....
a ja będąc w Hiszpanii bedę się chwalił że mam inne niz polskie korzenie, może będą na mnie lepiej patrzeć:D
HEHE .....
Ja tez nie lubię Polski , moja mamajest polką a tata z ukrainy , ja urodziłam się w kijewie ale od zawsze mieszkam tu , ten kraj jest chory i do niczego dobrego nas nie prowadzą te pieprzone rządy.
A ja pracowałam z ukrainkami i były super i nie sadze zeby ktos ich nie lubił my Słowianie zawsze trzymamy sie razem Ukraińcy ,Litwini i Polacy...pozdrawiam
Hej tak jestem ale od zawsze mieszkam w polsce , i mi nie przeszkadza z kim pracuję ważne aby sie dogadywać i trzymac sie razem:)
Litwini nie sa Slowianami. Litwini to Bałtowie. Inny maja od slowianskiego jezyk.
Czy sa tam jacys Rosjanie? ja się z nimi dobrze dogaduję, pracowałem z nimi kiedyś i chwaalę
Jak sie jest normalnym to i z Japońcem się dogada...
Cytat: Iban
Z glupota mozna walczyc, ale glupiemu nigdy do rozumu sie nie przemowi, wiec zostaje nam tylko znosic te prostackie i cwaniackie wypowiedzi i wstydzic sie, ze wychodza z ust naszych rodakow.
LLL
edytowany przez MARIUSZ37: 15 mar 2012
CZY KTOS JEDZIE NA TRUSKAWKI EL PILONAR DO HISZPANI
Cytat: MARIUSZ37
CZY KTOS JEDZIE NA TRUSKAWKI EL PILONAR DO HISZPANI
edytowany przez MARIUSZ37: 15 mar 2012
Polacy za granicą... Przykry temat. Wiem, wiem... nie nalezy uogólniac, ale ja uogólnie... Masakra! Moze zaczne od tego, ze reprezentuje ten najnizszy szczebel drabiny, czyli tanią siłę roboczą, mało inteligentną bez perspektyw i przyszłosci... Jak ktos ładnie napisał 'czego mozna sie spodziewac po zbieraczach truskawek..." Yeah... Mam tylko mature i nieskonczone studnia, a na dodatek sama wychowuję Latorosl, takze juz w ogóle margines... Na dodatek w przyszłym roku mam zamiar zostac prostym "zbieraczem truskawek"... Rodacy (mówie tu oczywiscie o tych mego pokroju....) za granicą... Pierwsze zetkniecie się z nimi na obcych ziemiach był dla mnie szokiem... Moze dlatego, ze w Polsce otaczam się ludzmi raczej zyczliwymi i starającymi się sobie pomagac wzajemnie.. Co zatem sprawia, ze Ci sami ludzie, opuszczajacy ziemie swoich Ojców, tak diametralnie zmieniaja swoje nastawienie do swych ziomków przebywających wraz z nimi na obczyznie?...Dlaczego (jak to wynika z moich kilkuletnich obserwacji) ludzie innych narodowosci (Rumunia, Bulgaria, mieszkancy Czarnego Lądu itd) potrafią sie trzymac w kupie, wspierają sie, pomagac gdy zajdzie taka potrzeba (zwłaszcza tym nowo przyjezdnym)... Dlaczego w naszym przypadku jest odwrotnie?.. Prosty przykład- praca na campie. Są starzy pracownicy i nowi. Przyjezdzają Nowi. Przerazeni, z ograniczoną do "hola"lub tez zadną (w wiekszosci przypadków) znajomoscią jezyka... Co robią Starzy? Nie, nie wytłumaczą, nie wskarzą drogi, nie podadzą ręki... Wręcz szydzą z nowo przyjezdnych... A skąd to wiem? Z autopsji. Przykład numer dwa- Jest dziewczyna. Zna bardzo dobrze hiszpanski. Po kilku latach ze zwykłego 'zbieracza" "awansowała' na wyzszy poziom... Juz nie zbiera, tylko pilnuje tych zbierających. Jest miła i tłumaczy co i jak. Nikt jej nie lubi. Bo osiągnęła cos więcej, bo nie musi juz sie schylac przy rajkach truskawek...Pewnie dała dupy szefowi. Niech ja trafi jasny szlak!... Pamiętam, po tygodniach cięzkiej pracy, w koncu nastał jeden wolny i zasłuzony dla wszystkich dzien. .. Dzien odpoczynku. Co robia Polacy w takich sytuacjach? Piją. Więc my tez, wraz z kolezankami po fachu, zaopatrzyłysmy się kazda, po puszeczce cervessy, w celu zrelaksowania się... Przy dzwiękach, andaluzyjskiego flamenco, raczyłysmy się 'napojem bogów" do godziny 23.00. Po tym czasie, kulturalnie rozeszłysmy sie do swych wyr... Następnego dnia, dowiedziałysmy się iz jedna z naszych "kolezanek', stara wyjadaczka, wręczyła szefowi list własnorecznie napisany łamanym hiszpanskim. Tresc jego brzmiała mniej więcej tak " W pokoju obok, odbywaja sie libacje alkoholowe, przez co pracownicy nie mogą spac.' Sodoma i Gomora, jak nic. ..Nie, nie było mi wstyd za nas (nie miałysmy bowiem, zadnego ku temu powodu) Było mi wstyd, za autorkę 'dzieła", która w tak infantylny sposób skompromitowała siebie przed bossem... Przykładów jest wiele wiecej... Polka, która pilnując na campie malinowym pracujacych, zwraca sie do Rodaków po hiszpansku...Mozna by wymieniac w nieskonczonosc... Dlaczego tak się dzieje? Bo ja za cholere, pojąc tego nie mogę...Nie sądzę abym kiedykolwiek pojeła....ale 'czego mozna sie spodziewac po zbieraczach truskawek..." Bez zadnej ironii...niczego więcej(?)...
Jeszcze jeden przykład, zawisci naszych Rodaków, który zirytował mnie chyba najbardziej... Jest taki temat na forum, a brzmi jakos tak "Praca przy zbiorze jabłek w Hiszpanii 2012"... Wystarczy przeczytac, w jak załosny sposób została w nim potraktowana osoba, autorka wątku... Przykre to wszystko...
Coz, ja rowniez nie mam za dobrych relacji z Polakami w Hiszpanii, czesciej uzyskam pomoc od Rumuna czy Ekwadorczyka. Ale to chyba nie tylko ci z Hiszpanii, bo slyszalem, ze w innych krajach tez tak jest - i jesli chodzi o Niemcy to moge potwierdzic z reka na sercu. Tylko ze w Niemczech sa dosc forsiasci, wiec sie chwala dobytkiem: samochodem, domem, etc. "Patrz i podziwiaj, jak mieszkaja prawdziwi Niemcy" uslyszalem od Polaka majacego lat 50 i od 10 mieszkajacego w Niemczech, kiedy pokazywal mi swoj domek. Zenada. Ale przynajmniej mial sie czym chwalic.
W Hiszpanii znam Polakow, ktorzy do niczego w zyciu nie doszli ani w Polsce, ani w Hiszpanii. Wisialoby mi to, ale widze, ze ich to niemozliwie dreczy. Mieszkam od roku w Madrycie. Radze sobie niezle, choc wciaz wiele mi brakuje do celu. Ale wyraznie widze, ze moich "kolezkowcow Polakow" z pracy trafia jasny szlag jak slysza, ze chce isc tutaj na studia (oni nawet nie maja matury, czego bym od nich nie wymagal, kazdy obiera wlasna droge zycia - ale oni sie bezczelnie wysmiewaja z moich planow: studia medyczne, w czasie nich zadowoli mnie jakakolwiek praca, byleby sie godziny zgadzaly), ze chce podrozowac, ze jestem chwalony przez szefa, ze przedluzyl mi kontrakt, ze po roku mowie wiecej niz ci, co gnija tutaj juz 5 lat. Na kazdym kroku az wychodza z siebie, by zademonstrowac swoja wyzszosc nade mna, swoje doswiadczenie "zyciowe", czesto probuja mnie zgnoic, co im sie nie udaje, bo pojecie cietej riposty jest im rownie obce, jak podstawowe zasady moralne (slucham dumnych historii o zdradzaniu zon i niewysylaniu alimentow na dzieci, jakby bylo sie czym szczycic), a z pustych lbow nie wypadnie nic innego jak puste slowa.
Reasumujac: ci, ktorych znam w Niemczech przeginaja, ale rzeczywiscie maja przynajmniej czym sie pochwalic, jesli juz czuja taka potrzebe. Natomiast ci z Hiszpanii chwala sie swoja glupota, bo uznaja ja za madrosc zyciowa. Czasami sie zastanawiam czy rzeczywiscie wierza w to, co mowia, czy potem wracaja do domu, patrza w lustro i mowia do samych siebie "Nienawidze cie".
Juz nie wspomne, ze ciagle gadaja, ze wracaja do Polski bo Hiszpania to gowno... I zgadnijcie co :) Wciaz tutaj siedza! Nie ma nic gorszego niz narzekac na kraj, ktory sie wybralo do zycia SAMEMU. Przeciez jak jednemu czy drugiemu tak bardzo sie nie podoba to niech spada z powrotem do tych pagorkow lesnych, do tych lak zielonych szeroko nad blekitna Wisla rozciagnionych. Ale dlaczego nie wroca? Bo ich zycie i tak jest przegrane. Czu tutaj, czy w Polsce. Ot co.

A jesli chodzi o tych rzezimieszkow forumowych to... Wirtualne kozaki, jakich wiele.
edytowany przez kamcin: 22 maj 2012
Temat przeniesiony do archwium.
31-44 z 44
| następna

 »

Życie, praca, nauka