ERASMUS - MADRYT CZY MALAGA??

Temat przeniesiony do archwium.
hej! Dostałam się na Erasmusa (studiuję medycynę) i waham się pomiędzy Madrytem a Malagą. Czy moglibyście mi coś doradzić? Wiem, że koszty życia w Madrycie są wysokie, ale ponoć to bardzo ciekawe miasto i dobra baza wypadowa plus lepsza opcja jeśli chodzi o naukę języka. Z kolei Malaga - ponoć bardziej przyjazna, jeśli chodzi o studenckie życie i integrację. Plus morze i klimat południa. Jako że nigdy nie byłam w Hiszpanii i są to tylko wypowiedzi innych - bardzo proszę Was o pomoc, wypowiedzi. Będę bardzo wdzięczna!
Bierz Malagę :) Koszty życia na pewno dużo niższe, szczególnie mieszkania - pokój wynajmiesz spokojnie za ok. 200€, małe mieszkanie od ok. 300€, w Madrycie zapłaciłabyś raczej sporo więcej. Malaga może niczym szczególnym Cię nie zachwyci, ale chyba przyjemniej Ci tu będzie niż w zatłoczonym Madrycie...chociaż zależy co wolisz, na pewno tylu wydarzeń kulturalnych, ciekawych muzeów itp w Maladze nie uświadczysz, raczej luz piwko plaża ;>
MADRYT!!!
-----------
Dodam do tego, co wyzej:
- wieksze mozliwosci...(pod kazdym wzgledem!!!Nawet szpitali i ich wyposazenia!!! ...lista dluga...zwlaszcza jesli o MEDYCYNIE mowa...)
- za 200€, owszem znajdziesz pokoj w Madrycie.
- no i jezyk, oczywiscie....W Maladze raczej na pewno bedziesz miala problem z hiszpanskim...
O angielskim nie wspomne...
...
-------------------
Zadaj sobie takie pytanie: po co na tego Erasmusa do H. jade?
I chyba wtedy bedzie Ci latwiej podjac ta decyzje...
POWODZENIA!!!
Czemu problem z hiszpańskim i angielskim? Załapie akcent i po problemie, a angielski dużo osób trochę zna, nie wydaję mi się żeby Madryt jakoś znacząco się wyróżniał znajomością ang... ;)
Dzięki, jeśli jeszcze znajdzie się ktoś, bardzo proszę wypowiadajcie się, bo bardzo mi to pomoże! ;) Ciągnie mnie do Madrytu, choć sama tego nie rozumiem, bo jakoś nie kocham wielkich metropolii. Słyszałam jednak, że jest piękny i bardziej "hiszpański" niż np. zapchana turystami Barcelona. Nie wiem, jak jest pod względem mojego kierunku, ale Universidad Complutense chyba jest całkiem, całkiem. Strasznie boję się tych kosztów, bo stypendium Erasmusowe nie powala na łopatki, ale może zwróci mi się to w postaci tanich lotów. Sama już nie wiem. A po co jadę? Zwiedzić i poznać Hiszpanię, opanować język najlepiej jak się da i oczywiście przy tym czegoś się nauczyć i zaliczyć sesję:) To ma być najciekawszy rok na moich studiach;)
An_kara...:
- CiÄ…gnie mnie do Madrytu
- jest piękny i bardziej "hiszpański" niż np. zapchana turystami Barcelona
- Universidad Complutense chyba jest całkiem, całkiem :-)))
- zwróci mi się to w postaci tanich lotów
- Zwiedzić i poznać Hiszpanię, opanować język najlepiej jak się da i oczywiście przy tym czegoś się nauczyć
- najciekawszy rok na moich studiach;)
--------------------------------------
MADRYT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mam watpliwosci!!!
A....slonce (upal)...plaze itp...zostaw sobie na "stare lata".... ;-)
edytowany przez Una_: 04 cze 2012
Czy w Madrycie spaliny bardzo śmierdzą? Obrzydzają mnie miasta takie jak Warszawa, Wrocław przez smród jak tylko wjechać... Być może w Maladze jest pod tym względem lepiej...? No i w Maladze ładniejszy hiszpański niż w Madrycie... To podstawa.
W Maladze śmierdzi zgniłymi rybami z kanalizacji a język jest dla poczatkującego całkowicie niezrozumiały i do nauki region zupełnie niewskazany.
Ale gorzej śmierdzi kadzidłem w Częstochowie a odór Rydzyka i PiSuaru wisi tam w powietrzu wszedzie wiec co kraj to inny smród...
edytowany przez argazedon: 06 cze 2012
Mieszkam w Poznaniu. Może nie jest metropolią taką jak Madryt, jednak miastem się zwie. A za oknem mam ćwierkające ptaki i spokojna uliczkę, bynajmniej nie śmierdzącą, mimo tego że mieszkam blisko centrum. Więc chyba nie będzie w tym Madrycie aż tak źle;). Choć niedługo owe ciche miasto zmieni się w rozwrzeszczaną bandę pędzącą nieopodal mojego domu. (=Euro ;/) Castellano jest w Madrycie z tego co mi wiadomo i to duży plus. Malaga z pewnością jest piękna, ale obawiam się tego ich dialektu. Pytanie tylko, czy nie zjedzą mnie koszty życia. Czy ktoś z Was mieszkał w Madrycie i mógłby napisać słów kilka? :)
Z tym ''dialektem'' to naprawdę nie przesadzajmy, każdy region zaciąga jakoś tam po swojemu, nie ma co odrzucać Malagi tylko dlatego, że trochę ucinają końcówki w wyrazach, to naprawdę da radę ogarnąć ;)
edytowany przez majlookk: 06 cze 2012
Aniu...

Kocham Poznan!!!
Mieszkam w Madrycie....
----------------------------------
POZDRAWIAM GORACO!!! ;-))
A ja Wam powiadam, że początkującym ludzi z północy i centrum Hiszpanii ciężko będzie zrozumieć. Spójrzmy na wykresy intonacji:

Madrid: http://liceu.uab.es/~joaquim/phonetics/fon_esp/Sosa%281999%293_10.jpg
Bogotá: http://liceu.uab.es/~joaquim/phonetics/fon_esp/Sosa%281999%293_2.jpg

Wnioski nasuwajÄ… siÄ™ same...
Ja bym stawiał na Madryt, mieszkam tu i kocham to miasto :) W Maladze wprawdzie nigdy nie byłem, ale spotykam osoby z tamtych regionów i jeśli chodzi o język - tragedia - prawdziwego hiszpańskiego w Maladze nie uświadczysz. Z całym szacunkiem dla malagueños, ale rozmowa z nimi to tak jak rozmawiać z głuchoniemym. Zjadają połowę wyrazu. Połykają pojedyncze literki. Jeśli chcesz łyknąć prawdziwego hiszpańskiego to polecam Madryt.
Jako że w Maladze jak mówiłem jeszcze nie miałem okazji być, to nie porównam tych miast pod względem jakości życia, jednak mogę Cię zapewnić, że w Madrycie żyje mi się świetnie i moim zdaniem jesl lepszy od Barcelony czy Walencji (ale co kto lubi). Spaliny? A i owszem, wystarczy się przejechać do odległego o jakieś 20 km od Madrytu Colmenar Viejo aby stamtąd zaobserwować brązowo - czarną smugę unoszącą się nad Madrytem. Zdrowe to to z pewnością nie jest, ale węchem jakoś tego nie odczuwam, a tyle ludzi żyje tu całe swoje życie i też nie umierają przez to przedwcześnie ;)
Jeśli zaś chodzi o pokoje - jeśli chcesz ładny i dobrej jakości pokój to mniej niż 300 euro (z opłatami włącznie) Cię on kosztować nie będzie. Bo jeśli Ci zależy na czymkolwiek, to w slumsach na Alvarado możesz dostać parterowy pokoik z karaluchami i widoczkiem zza okna na mur podwórka lub podwórko-studzienkę za jedyne 150 euro miesięcznie.
W Madrycie jest pełno imprez, wydarzeń, koncertów. Mi się tu podoba i ze wszystkich miast jakie znam, a znam już trochę, Madryt podoba mi się najbardziej.

Cytat: Pedrito_88
A ja Wam powiadam, że początkującym ludzi z północy i centrum Hiszpanii ciężko będzie zrozumieć. Spójrzmy na wykresy intonacji:

Madrid: http://liceu.uab.es/~joaquim/phonetics/fon_esp/Sosa%281999%293_10.jpg
Bogotá: http://liceu.uab.es/~joaquim/phonetics/fon_esp/Sosa%281999%293_2.jpg

Wnioski nasuwajÄ… siÄ™ same...

No nie wiem, ja jak tu przyjechałem to ludzi z Madrytu rozumiałem świetnie, a przyjechał mi taki z południa i musiał powtarzać kilkanaście razy tą samą kwestię, żebym zajarzył co ma do przekazania. Wydaje mi się, że w Madrycie hiszpański jest dużo "czystszy" niż w Maladze. Oczywiście, że to się da po jakimś czasie ogarnąć, ale mówimy tu o początkach i poza tym - jak myślę - pobycie czasowym. Więc jeśli dziewczyna chce posłuchać "normalnego" (nie żeby z innych regionów był nienormalny, stąd cudzysłów) hiszpańskiego, powinna się udać do centrum Hiszpanii.
Byłam jako dość początkująca zarówno na północy Hiszpanii jak i w Andaluzji, na północy tubylców rozumiałam bez problemu, w Madrycie również, we wsi andaluzyjskiej zwątpiłam w siebie w pewnym momencie ;)


No ale wykresy to wykresy, wiadomo ;)
Pedrito, a Ty byłeś kiedy w Hiszpanii? Bo już nie pamiętam.
Cytat: kamcin
Cytat: Pedrito_88
A ja Wam powiadam, że początkującym ludzi z północy i centrum Hiszpanii ciężko będzie zrozumieć. Spójrzmy na wykresy intonacji:

Madrid: http://liceu.uab.es/~joaquim/phonetics/fon_esp/Sosa%281999%293_10.jpg
Bogotá: http://liceu.uab.es/~joaquim/phonetics/fon_esp/Sosa%281999%293_2.jpg

Wnioski nasuwajÄ… siÄ™ same...

No nie wiem, ja jak tu przyjechałem to ludzi z Madrytu rozumiałem świetnie, a przyjechał mi taki z południa i musiał powtarzać kilkanaście razy tą samą kwestię, żebym zajarzył co ma do przekazania. Wydaje mi się, że w Madrycie hiszpański jest dużo "czystszy" niż w Maladze. Oczywiście, że to się da po jakimś czasie ogarnąć, ale mówimy tu o początkach i poza tym - jak myślę - pobycie czasowym. Więc jeśli dziewczyna chce posłuchać "normalnego" (nie żeby z innych regionów był nienormalny, stąd cudzysłów) hiszpańskiego, powinna się udać do centrum Hiszpanii.

A jakiego hiszpańskiego się uczyłeś? Bo jeśli się uczyłeś wyłącznie hiszpańskiego z północy, to oczywiste, że mowa z północy była dla Ciebie prostsza do zrozumienia. Początkujący jednak nie zna ani tego z północy, ani tego z południa (czy z Ameryki bazującej głównie na południu). Ja kiedyś uczyłem się hiszpańskiego z północy Hiszpanii i jednocześnie z nim uczyłem się wariantów z Ameryki. Hiszpański z północy Hiszpanii nie był dla mnie najtrudniejszym do zrozumienia, ale bynajmniej nigdy nie był najprostszym. Jest wiele odmian języka hiszpańskiego znacznie wyraźniejszych w mowie niż ta z północy Hiszpanii w tym z punktu widzenia początkującego, który nie zdążył przywyknąć ani do takiej, ani takiej odmiany. W poście jak widać odniosłem się do odmiany z Bogoty (nawiasem mówiąc prestiżowej i słynącej z łatwości zrozumienia, w kontraście do odmiany północnohiszpańskiej słynącej z seplenienia, przez które trzeba się słuchem przebić).
Cytat: Pedrito_88
A jakiego hiszpańskiego się uczyłeś? Bo jeśli się uczyłeś wyłącznie hiszpańskiego z północy, to oczywiste, że mowa z północy była dla Ciebie prostsza do zrozumienia. Początkujący jednak nie zna ani tego z północy, ani tego z południa (czy z Ameryki bazującej głównie na południu). Ja kiedyś uczyłem się hiszpańskiego z północy Hiszpanii i jednocześnie z nim uczyłem się wariantów z Ameryki. Hiszpański z północy Hiszpanii nie był dla mnie najtrudniejszym do zrozumienia, ale bynajmniej nigdy nie był najprostszym. Jest wiele odmian języka hiszpańskiego znacznie wyraźniejszych w mowie niż ta z północy Hiszpanii w tym z punktu widzenia początkującego, który nie zdążył przywyknąć ani do takiej, ani takiej odmiany. W poście jak widać odniosłem się do odmiany z Bogoty (nawiasem mówiąc prestiżowej i słynącej z łatwości zrozumienia, w kontraście do odmiany północnohiszpańskiej słynącej z seplenienia, przez które trzeba się słuchem przebić).

Nie uczyłem się żadnego, przyjechałem do Hiszpanii znając tylko podstawowe zwroty, które załapałem z wakacji w różnych częściach półwyspu czy z piosenek. Ale wiadomo wszystkim, że najpierw przychodzi zrozumienie, następnie mowa. I w mieszkając w Madrycie ma się kontakt z różnorodnością. Amerykanów zawsze rozumiałem bez większych problemów, ich mankamentem jest jęczący akcent (ale też nie wszystkich, zależy od nacji) i używanie słów, które w hiszpańskim znaczą co innego lub w ogóle nie są w użyciu. Z północy? Przywykłem po jakimś czasie, ale też specjalnie wielkich trudności mi nigdy nie sprawiał. Akcent z Kanarów jest denerwujący, ale ujdzie, da się zrozumieć. Natomiast, mówię tu konkretnie o ludziach z Malagi i okolic, nie byłem na południu nigdy, mam tylko kontakt w Madrycie z tymi ludźmi czy widzę w TV, no to dla mnie porażka kompletna. Teraz, mimo że rozumiem co mówią, to i tak muszę się dokładnie w to wsłuchać lub poprosić o powtórzenie.
I tutaj od razu się wytłumaczę przed ewentualnymi obrońcami, że nie uważam akcentu z południa za gorszy (no, może jakościowo, bo dla mnie nie brzmi ładnie ;)), tylko odpowiada mi najmniej ze wszystkich, z jakimi się spotkałem.
Cóż, mi osobicie ze wszystkich akcentów hiszpańskich jakie słyszałem najmniej odpowiada ten z północy Hiszpanii, choć doszukiwałem się brzydszych od północnohiszpańskiego w jakichś regionach Meksyku, ale ciężko tak dokładnie ocenić...
Agniecha...Perico juz sie przeciez wiele razy chwalil, ze nigdy nie byl w zadnym kraju hiszpanskojezycznym...
I ze cyt: "chatuje" z...cyt:"nawet ogarnietymi kolumbijkami"...
Itp... (no cierpie na..."pamiec", joooo...)
A bo te opowieści o akcencie i intonacji w różnych regionach Hiszpanii mnie zmyliły :D
Dziękuję wszystkim za wypowiedzi, bardzo pomogły:) Padło na Madryt:) Nie mogę się doczekać! :) tymczasem, ostro zaczynam pracować nad językiem, żeby chociaż tych z północy zrozumiała:P
Więc miłego pobytu i dobrej zabawy ;)
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa