A więc tak...- o gustach się nie dyskutuje.... Co dla Ciebie ładne, dla mnie moze takowym nie byc i na odwrót:) Powiem Ci tak... Zawsze myslałam, ze Ci południowcy to nie wiadomo jacy macho itd... Niestety, będąc w Hiszpanii trochę się zawiodłam... Ogólnie jestem staroswiecka jesli chodzi o te sprawy... Dla mnie facet, to musi byc facet...Taki z krwi i kosci (moze za wysoko postawiłam sobie barierkę, za kadym razem bowiem trafiam na ....yyyy.... nie na takich na jakich trafic bym chciała... mniejsza z tym) Bo tak, jezeli gosciu do mnie podchodzi z fryzem a'la disco lat 80',, rózowym kołnierzykiem, na który to narzucony jest biały, niczym zęby po uzyciu aquqfresh white, pulower to ja mówię : no, tanks.Oczywiscie mówimy tu o tym zewnętrznym wizerunku... Jesli więc o tej ładnosci mowa, to mnie osobiscie Hiszpanie nie przypadli zbytnio do gustu... Nie mozna równiez wszystkich w jednej szufladzie zamykac...Będąc na pł iberyjskim, niejednego Conana Barbarzynca spotkałam na swej drodze ( ;) ), w większosci jednak byli to zniewiesciali chłopczęta, w tych swoich rozpiętych do połowy koszulach, oraz z okrzykami do niewiast jak do psów typu "ej psss".... Podumowując: dla mnie Hizpanie nie są ładni... cokolwiek, dla kazdego to znaczy:)