Jak zacząć się uczyć hiszpańskiego??

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 79
poprzednia |
No wiecie, od czego zacząć. Od słówek, czy może całe zdania lub coś w tym stylu. Ogólnie uwielbiam ten język, z tym, że uczę się również angielskiego i nie za bardzo wiem, jak to pogodzić. Nie mogę zrezygnować z anglika z różnych powodów, a wiadomo, że najlepiej uczyć się jednego języka, a porządnie. Znowu z hiszpańskiego też nie chcę, bo go kocham :P
Widzę, że masz takie same rozterki jak ja trzy lata temu, kiedy sam zaczynałem się uczyć, z tym że zamiast angielskiego miałem w szkole niemiecki, na którym chcąc nie chcąc musiałem się skupić. Trzy lata ciężkiej harówy opłaciły się, bo wygrałem indeks na filologię hiszpańską i znam ten język na tyle dobrze, by swobodnie porozumiewać się z obcokrajowcami. Jedno co mogę powiedzieć na pewno: ciężka praca i jeszcze raz ciężka praca! Jeśli chcesz nauczyć się języka to się go nauczysz, ale nie myśl, że przyjdzie Ci to z łatwością. Musisz uczyć się codziennie i POWTARZAĆ - przede wszystkim, to klucz do sukcesu. Co do materiałów: polecam Ci kursy wydawnictwa Edgard, które wg. mnie są świetne. Przede wszystkim 'Profesor Pedro 6.0', 'Język Hiszpański: Intensywny kurs', 'Gramatyka Hiszpańska' itp. Naprawdę dla mnie te książki są świetne. Możesz też wypróbować książki typu "Hiszpański w 30 dni", ale zaznaczam te '30 dni' to chwyt marketingowy, nie ma co liczyć, że nauczysz się języka tak szybko (chyba że jesteś geniuszem). Ja uczyłem się około 30 nowych słówek dziennie, powtarzając je na okrągło, a oprócz tego przerabiałem gramatykę z książką "Uso". Kiedy opanujesz już język w dość dobrym stopniu musisz używać go w praktyce (chaty, skype itp.). Małymi kroczkami na pewno dojdziesz do wyznaczonego celu. Jeśli uczysz się sam prócz chęci potrzebna jest też odrobina samodyscypliny (wiem coś o tym hehehehe). Nieraz się nie chce, wszystko odciąga od książek, ale jak już siądziesz i się zmobilizujesz, na pewno dasz radę. To tyle. Pozdrawiam!
no i mój przedmówca napisał wszystko, co chciałam napisać :)

Powodzenia!
lukasz, pierwsze co chce napisać to to, że podziwiam takich ludzi jak Ty, że przez silną motywację i ciężką pracę potrafią spełniać swoje marzenia. Gratuluję! Powiem Ci, że jak sama czytam takie historie to wzbudza się we mnie iskra motywacji do nauki hiszpańskiego, szkoda tylko, że u mnie ten zapał szybko gaśnie.
Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie, czy Ty uczyłeś się hiszpańskiego całkiem sam? Czy chodziłeś na jakieś dodatkowe zajęcia, kursy?
Hej!:) Prawdę mówiąc, chodziłem do szkoły językowej przez dwa miesiące, ale miałem problemy z dojazdem i nie mogłem pogodzić zajęć w liceum z lekcjami języka. W liceum, co prawda mam hiszpański, ale poziom jest... hmm... jakby to powiedzieć – raczej kiepski (hiszpański traktuje się tu jak przedmiot mało ważny, byle tylko mieć lepszą ocenę na świadectwie, o którą nie jest trudno [mam 6!!! - muszę się pochwalić hahaha xD :D]) W szkole językowej nauczyłem się tak naprawdę bardzo podstawowych rzeczy - odmieniać czasowniki, przedstawiać się itp. Tego się da nauczyć w domu samemu. Na początku miałem wątpliwości, co do tego czy zdołam przyswoić pewne wiadomości sam, ale pomyślałem 'co mi szkodzi?' i tak oto małymi kroczkami doszedłem do wyznaczonego celu. Nadal się uczę, popełniam błędy, ale najważniejsze dla mnie jest to, że mogę swobodnie rozmawiać z native'ami na różne tematy. Staram się też czytać książki po hiszpańsku (polecam 'El juego del angel') i zapisuję wszystkie słówka i wyrażenia, których nie rozumiem. Moim zdaniem, do nauki języka naprawdę nie jest potrzebny jakiś wielki talent, ale odrobina samozaparcia i dyscypliny. I przede wszystkim – nie można bać się mówić!!! Kiedy ja zaczynałem rozmawiać przez Internet z Hiszpanami miałem niezłego stresa, naprawdę! W końcu zdecydowałem się nawijać bez głębszego zastanowienia, czy mówię poprawnie. Zresztą osoby z którymi prowadziłem pogawędkę były bardzo miłe i wyrozumiałe – nativo nie oczekuje, że od razu będziesz mówić perfekcyjnie i cieszy się, że może ci pomóc (przynajmniej tak było w moim przypadku). Tak więc, wierz mi, że nauka samemu jest możliwa i szczerze mówiąc wolę taką formę. Sam wyznaczam sobie czas, który poświęcam na przyswajanie materiału, a jeśli naprawdę nie mam siły wkuwać, to oglądam filmy, czytam, lub słucham radia po hiszpańsku. Robię to dla siebie i co najważniejsze: nie wydaję pieniędzy na kursy (no chyba, że multimedialne i książkowe hehehe). Dla mnie najlepszym nauczycielem był (i nadal jest) nativo, a regułki, słówka itp. mogę przecież wykuć sam. Moje motto dla samouków: „Wytrwać” hehehe.

P.S. Wydaje mi się, że wypowiedź jest chaotyczna, nie mam czasu tego sprawdzać, w końcu trzeba się wziąć przed świętami do roboty. Jeśli tak jest to sorka.:) A przy okazji: Wesołych Świąt wszystkim!
czy osoby, z którymi rozmawiasz, to przypadkowe osoby i "czyn społeczny", czy osoby, ktore opłacasz?
Za nic nie płacę hehehehe. To po prostu osoby, które poznałem na chacie i z którymi rozmawiam od czasu do czasu. Przestrzegam jednak, że szukanie znajomości przez Internet jest dość ryzykowne i trzeba uważać z kim się rozmawia:)
ja tez próbuje na chacie. Zresztą, gdzieś ostatnio nawet założyłam temat z pytaniem, co jest godne uwagi. Ale właśnie nie do końca jestem pewna, czy takie "niepokojenie" ludzi nie jest przypadkiem źle postrzegane, szczególnie jak słabo zna się język...
Wydaje mi się, że jeżeli jest się na naprawdę początkującym etapie nauki języka, to nie ma co zaprzątać sobie głowy chatowaniem. Lepiej jest poduczyć się przez jakiś czas, oglądać filmy, słuchać muzyki, wykuć słówka i zwroty, by później w rozmowie z nativo mieć większe pole do popisu :D A ciągłe korzystanie ze słownika lub google podczas rozmowy, według mnie nie ma sensu. Najpierw nauka i osiągnięcie w miarę przyzwoitego poziomu, a później używanie języka w praktyce:)
Cytat: lukasz-
Wydaje mi się, że jeżeli jest się na naprawdę początkującym etapie nauki języka, to nie ma co zaprzątać sobie głowy chatowaniem. Lepiej jest poduczyć się przez jakiś czas, oglądać filmy, słuchać muzyki, wykuć słówka i zwroty, by później w rozmowie z nativo mieć większe pole do popisu :D A ciągłe korzystanie ze słownika lub google podczas rozmowy, według mnie nie ma sensu. Najpierw nauka i osiągnięcie w miarę przyzwoitego poziomu, a później używanie języka w praktyce:)
Uważam dokładnie na odwrót - lepiej jest chatować od pierwszych dni nauki. Język trzeba używać po to, by się go uczyć, a nie uczyć po to, by kiedyś w nieokreślonej przyszłości zacząć go używać...
Ot madrosc...
Mam nadzieje, ze WSZELCY uczniowie, studenci...a zwalszcza np. farmacji...czy medycyny...najpierw sie naucza teorii...a pozniej beda praktykowac...
Tak, dla dobra...naszego, spolecznego...
---
Przeciez nawet na kursach Prawa Jazdy...najpierw musisz znac przepisy...by moc na ulice wyjechac...
---
Wesolych Swiat!
Komuś z takim podejściem jak Twoje Una nie wróżę wielu sukcesów w nauce języków i czegokolwiek. Podejście "nie używaj hiszpańskiego, bo go jeszcze nie znasz; najpierw się naucz, a potem używaj". A jak się niby nauczyć bez używania?
Ja zacząłem chatować po hiszpańsku już w pierwszych dniach nauki. I co z tego, że jeszcze nad odmianą czasowników regularnych w czasie teraźniejszym pisząc na chacie się zastanawiałem? Yo vivo, tú vives/ vos vivís, él, ella, usted vive itd. To była znacznie przyjemniejsza forma nauki niż wkuwanie z podręcznika...
Jak wystartowałem z portugalskim (który sobie później odpuściłem, ale teraz chcę odświeżyć) to zamiast chatować zdecydowałem się od razu na znajomości osobiste i zacząłem od wyszukania lasek z Brazylii, Angolii i Mozambiku w Wa-wie (niestety znalazłem tylko z Angolii i Brazylii). No i wyszło mi to edukacyjnie na dobre. Po co mi było najpierw przerabiać jakieś podręczniki i filmy oglądać? Przyjemniej jest znaleźć się od razu wśród ludzi, których języka się uczymy. Tak można po pierwsze szybciej ocenić czy nam język i kultura odpowiadają, czy nie (czyli, czy się uczyć, a może wybrać inny język), a po drugie, szybciej się uczy.
Mi tam przyjemniej było wyłapywać słówka od Angolki lub Argentynki niż z kursów podręcznikowych lub innych.

Wesołych!
edytowany przez Pedrito_88: 24 kwi 2011
hehe, Pedrito :]
Dobra jest praktyka, ale w czasie nauki. Najpierw uczyłeś się chodzić, później chodziłeś, mówić też uczyłeś się, dopiero później mówiłeś. Lekarz operuje mając już wiedzę, a nie "nauczy się po 10 operacjach". Nie bierz się za to od dupy strony, albo przynajmniej nie polecaj tego sposobu. To jak ty się uczysz nikogo nie obchodzi, ale nie rób krzywdy innym.
Ja jako, że zacząłem uczyć się od listopada powiem od siebie parę słów.

Podstawy hiszpańskiego nie są zbyt trudne. Podstawowe czasy, odmiany i gerundio można opanować powiedzmy w miesiąc. Myślę, że od tego należy zacząć a potem warto rozmawiać z nativ, bo język wchodzi w krew. Wszystkie przysłówki, które przynajmniej mi sprawiają duże problemy.

Do nauki słówek bardzo polecam program Profesor Pedro. Nie musi być 6.0, w nowszej wersji jest zmieniony tylko wygląd. Ja mam 5.5 i też jest bardzo fajny. Od 8.02 w opanowanych znalazło się 900 słówek. Szkoda, że nie ma możliwości powtarzania tych opanowanych w dowolnym momencie, chyba, że nie znalazłem.
Cytat: Cristobalito
hehe, Pedrito :]
Dobra jest praktyka, ale w czasie nauki. Najpierw uczyłeś się chodzić, później chodziłeś, mówić też uczyłeś się, dopiero później mówiłeś. Lekarz operuje mając już wiedzę, a nie "nauczy się po 10 operacjach". Nie bierz się za to od dupy strony, albo przynajmniej nie polecaj tego sposobu. To jak ty się uczysz nikogo nie obchodzi, ale nie rób krzywdy innym.
Uczyłem się chodzić próbując chodzić. Uczyłem się mówić po hiszpańsku starając się mówić... Lekarz operuje uprzednio pokroiwszy niejednego trupa, a nie jedynie po przeczytaniu iluś podręczników. Z "Profesora Pedro" się hiszpańskiego nie nauczycie, będziecie jak chirurg, który wątrobę widział tylko na rysunku w swoim podręczniku akademickim.
Podobnie jak lukasz, jestem samoukiem, tyle że nigdy się nie zapisałem na żaden kurs. No i pewnie jestem trochę starszy od niego (demencja starcza :-)), nie mogę tyle czasu poświęcić na hiszpański, więc u mnie wszystko idzie wolniej. Ale w dobrym kierunku.
Dysiunia178 pyta, od czego zacząć? Przede wszystkim od spojrzenia w lustro i powiedzenia sobie w oczy, czy naprawdę chcesz nauczyć się tego języka. Ale słowo "chcę" musi być rozumiane jako zobowiązanie wobec siebie, że poświęcisz temu czas i włożysz serce. Bo "chcesz" tego bardziej niż pójść do kina czy na kawę w miłym towarzystwie. Co wybierzesz, jeśli kiedyś staniesz przed dylematem?
Jeśli wybierzesz naukę języka, to najważniejszy krok masz za sobą. Teraz drugi, moim zdaniem niezwykle ważny. Ja kupiem książkę Kazimierza Sabika "Mówimy po hiszpańsku" i oceniam ją jako świetną do nauki od podstaw. Najważniejsze to kilka, a nawet kilkanaście razy przeczytać, koniecznie z pełnym zrozumieniem, "Opis fonetyczny". Zasady pisowni i wymowy hiszpańskiej są dość łatwe, jednak opanowanie fonetyki stanowi bazę do właściwego czytania w tym języku. Dobrze będzie się posiłkować zawartymi na tej stronie internetowej przykładami wymowy. Jeśli to pominiesz i nauczysz się źle, trudno Ci się będzie potem oduczyć i nauczyć ponownie.
Dalej już pójdzie łatwo. Każdy ma inną metodę nauki. Ja zauważyłem u siebie, że wkuwanie słówek idzie mi opornie. Owszem, jestem w stanie opanować nawet dość długą ich listę dziennie i na koniec recytuję je bez błędów, ale po kilku dniach okazuje się, że pamięć mnie zawodzi i połowę zapomniałem. Pamiętam natomiast większość słów, które przyswoiłem sobie, czytając kilkanaście razy tekst. W pewnym momencie umiem go niemal na pamięć, a po kilku dniach, jeśli nie pamiętam słówka, to przypominam sobie jego brzmienie lub znaczenie z kontekstu. A potem już zostaje w głowie.
Ważne też jest, by nauka nie była monotonna. Czasem kompletnie nie masz ochoty na czytanie ze zrozumieniem, ale nie chciałabyś odpuścić nauki. Wtedy dobrze jest posłuchać muzyki hiszpańskiej. Ja wybrałem wokalistkę, która, oprócz tego, że śpiewa ślicznie, to jeszcze bardzo zrozumiale. Nazywała się Mercedes Sosa, Argentynka, zmarła niestety w 2009r.
http://teksty.net/Mercedes-Sosa/
Na tej stronie znajdziesz mnóstwo tekstów jej piosenek, niektóre z dołączonym video, czasem z tłumaczeniem, ale to ostatnie radzę robić samemu. Potrzebny będzie dobry słownik (np. PONS). Praca włożona w tłumaczenie zaprocentuje, a po kilku dniach zaczniesz nucić hiszpańskie piosenki, zapamiętując kolejne słowa.
Kiedy zacząć mówić? Jak najszybciej. Oczywiście trzeba mieć jakieś podstawy, bo jak się ma zerowy zasób słów, to nie ma możliwości mówienia. Bardzo dobrą metodą jest "rozmowa ze sobą", czyli próba myślenia w języku hiszpańskim. W ten sposób zaczynasz tworzyć zdania, zaczyna Ci brakować wyrazów, sięgasz do słownika i za chwilę masz zdanie skonstruowane, a zasób słów się powiększa.
Powodzenia
Cytat: Fighter7
Zasady pisowni i wymowy hiszpańskiej są dość łatwe
Ja nie widzę w wymowie hiszpańskiej nic łatwego. Lata codziennej nauki mijają, a taki Kolumbijczyk, Wenezuelczyk, Kubańczyk lub inny chyba tylko z pisma pomyli mnie ze swoim... Z mowy najwyżej z innym latynosem, ale ze swoim jeszcze nie... Mam nadzieję, że się mylę, ale raczej nie. Ponoć jak czytam brzmię bardziej jak nativo niż jak obcokrajowiec i sam się sobie też wtedy podobam, nawet bardzo, tylko, że jak po mnie dokładnie ten sam tekst czyta Wenezuelka to cholera brzmi jakoś inaczej... :/ Mówisz Fighter7, że zasady wymowy są dość łatwe... Niestety ja w wymowie hiszpańskiej nie znalazłem niczego łatwego. Problem polega też na tym, że podręczniki nie tłumaczą dokładnie wymowy. Dla mnie stwierdzenie, że "d" wymawia się jak "d", "g" jak "g", a "f" jak "f" niewiele mi mówi, gdyż te głoski potrafię wymówić na kilka różnych sposobów... Mój ulubiony przykład to słowa andar i nadar - jak ktoś myśli, że w tych wyrazach głoski "a", "n" i "d" wymawiane są identycznie, to został skrzywdzony przez autorów podręcznika, z którego się uczył. Wymowa hiszpańska tylko z pozoru jest łatwa, w rzeczywistości trzeba wielu lat by ją opanować i trzeba w tym celu wyjść daleeeeeko poza podręczniki z tych popularnych co w księgarniach...
Czy zasady pisowni są łatwe? Zerknąłem włąśnie do RAE na zasady użycia literek "b" i "v", z którymi hiszpańskojęzyczni mają największy problem - 12 wskazówek użycia dla "b" i 8 dla "v" - ujdzie. 11 wskazówek użycia dla "g" i 6 dla "j" - ujdzie. 4 dla "r" i 2 dla "rr" - ujdzie. 6 dla "h" - ujdzie. Itd., itd. Mimo wszystko nie uważam, by pisownia była aż taka łatwa i jest gdzie się mylić, co widać doskonale po tym jak pisze większość hiszpańskojęzyczych.

Cytat: Fighter7
Ale słowo "chcę" musi być rozumiane jako zobowiązanie wobec siebie, że poświęcisz temu czas i włożysz serce. Bo "chcesz" tego bardziej niż pójść do kina czy na kawę w miłym towarzystwie. Co wybierzesz, jeśli kiedyś staniesz przed dylematem?
Rozwiązanie idealne to pójść z kimś hiszpańskojęzycznym, lub obejrzeć sobie film na kompie po hiszpańsku... Lepiej jest ograniczyć kontakty z Polakami i językiem polskim jeśli się traktuje naukę języka obcego poważnie.

Cytat: Fighter7
Potrzebny będzie dobry słownik (np. PONS).
PONS wygląda chyba najporządniej spośród tych, które miałem/oglądałem, ale zawiera sporo błędów, więc radzę zachować ostrożność.

Co do konwersacji w formie ustnej lub pisemnej nadal nie widzę powodu, dlaczego nie miałyby być jednym z elementów nauki już od pierwszych jej dni. Mi osobiście bardzo pomagały już od pierwszych dni nauki.
" Ja nie widzę w wymowie hiszpańskiej nic łatwego. Lata codziennej nauki mijają, a taki Kolumbijczyk, Wenezuelczyk, Kubańczyk lub inny chyba tylko z pisma pomyli mnie ze swoim... Z mowy najwyżej z innym latynosem, ale ze swoim jeszcze nie... "

a ja widzę łatwość, i jakoś nie jestem tumanem językowym i nie muszę się zastanawiać jak kto mówi, a bardzo często zdarza mi się, że jak słyszę kogoś z Andaluzji i gadam z nim dłużej to sama zaczynam ucinać końcówki

jednym mają łatwość przyswajania gramatyki, inni słówek, jeszcze inni uważają, że wymowa jest banalna - ilu uczących się tyle opinii

zaraz Pedrito wyskoczy pewnie z dialektami, że gdyby mi ktoś tam z Ameryki Łacińskiej coś powiedział to pewnie bym nie zrozumiała - do osób, które zaczynają, i które na serio są zmotywowane: ten Pan bardzo lubi pokazywać swoją wyższość nad początkującymi, i moim zdaniem dowartościowuje się ciągle pisząc jakich to on dialektów nie zna, i jakim to nie jest specjalistą

Una: świetne porównanie, od czegoś trzeba zacząć
Pedrito: nie wróżysz jej sukcesów? 90% ludzi zaczyna tak jak ona, i jakoś ich hiszpański ma się dobrze

do wszystkich zaczynających: dla mnie najważniejsza jest systematyka :) bez różnicy czy poznajecie po 5 słówek dziennie, czy po 100 - ważne że systematycznie

Powodzenia!
Naavi, skoro wymowa hiszpańska jest dla Ciebie taka banalna, szkoda, że nie mogę usłyszeć jak mówisz... Jak ktoś mi mówi, że wymowa w jakimś języku obcym jest łatwa (wszystko jedno w jakim języku), mogę praktycznie z góry przyjąć, że nie ma pojęcia o tym języku.
Mówię o samodzielnym wiernym naśladowaniu wymowy, a nie jedynie jej zrozumieniu ze słuchu. Nie wyskakuj z końcówkami, bo nie mają nic do rzeczy. Wszystko mi jedno, czy ktoś powie "vender", czy "vendé", obie wersje zrozumiem. Rzecz w tym, że każdą z głosek tego wyrazu da się wymówić na wiele sposobów i dokładne imitowanie wymowy native speakera bynajmniej prostym nazwać nie mogę.
edytowany przez Pedrito_88: 25 kwi 2011
Cytat: Naavi
90% ludzi zaczyna tak jak ona, i jakoś ich hiszpański ma się dobrze
99% Polaków uczących się języka hiszpańskiego twierdzi, że wymowa hiszpańska jest łatwa. Jednocześnie ponad 99% procent Polaków uczących się hiszpańskiego nie brzmi jak użytkownicy tego języka...
Cytat: Pedrito_88
Naavi, skoro wymowa hiszpańska jest dla Ciebie taka banalna, szkoda, że nie mogę usłyszeć jak mówisz... Jak ktoś mi mówi, że wymowa w jakimś języku obcym jest łatwa (wszystko jedno w jakim języku), mogę praktycznie z góry przyjąć, że nie ma pojęcia o tym języku.

Masz rację, właśnie o to chodzi, że nie ma o tym języku pojęcia, bo dopiero zaczyna się uczyć lub ma taki zamiar.
Nie od razu będzie mistrzem wymowy. Chodzi o to, by popełniał jak najmniej podstawowych błędów.
Jeśli wypowie słowo [gerra], to zostanie zrozumiany, chociażby jego rr było zbyt miękkie i krótkie. Ale jeśli wypowie to słowo jako [głerra], a mnie się tak na początku zdarzało, bo niedokładnie przeczytałem opis fonetyczny, to nie bardzo będzie wiadomo, o co mu chodzi. I słysząc właściwą wymowę, nie będzie jej kojarzył z danym słowem, nie zrozumie.
Trzeba na początku starać się nie popełniać poważnych błędów, a niuanse szlifować potem, bowiem nie sposób od razu nauczyć się wszystkiego.
Nadal podtrzymuję swoją opinię, że fonetyka hiszpańska jest stosunkowo łatwa, gdyż zasady są proste i stałe. Porównaj to chociażby z językiem angielskim, gdzie znacznie łatwiejsza jest gramatyka, natomiast dla początkującego wymowa nieznanego wyrazu stanowi często kompletną zagadkę, podobnie jak zapisanie go ze słuchu. W hiszpańskim raczej tego typu problemy nie występują.
Pedrito 88 myślę, że Naavi ma trochę pojęcia o języku, bo z tego co pamiętam to studiuje filologię hiszpańską. Dla mnie w wymowie hiszpańskiej nie ma nic trudnego, jeśli porządnie się ją wyćwiczy, więc nie wydziwiaj, że jej opanowanie jest wyjątkowo trudne. Wymowa w hiszpańskim jest bardzo podobna do polskiej, oczywiście prócz kilku różnic, które można opanować. Zresztą nie wszyscy Hiszpanie mówią tak samo, prawda? Albo Polacy... Co do dialektów. Jeśli umiesz hiszpański europejski to z pewnością jakoś się porozumiesz z nativo zza oceanu. Takie jest moje zdanie.:)
W nauce języka nie chodzi chyba o to, żeby brzmieć jak nativo, ale żeby umieć się porozumieć, prawda? Jeśli dla Ciebie ważniejsza jest wymowa, aniżeli umiejętność pokonwersowania z nativo to szczerze współczuję...
Lukasz-: Dla mnie w wymowie hiszpańskiej nie ma nic trudnego, jeśli porządnie się ją wyćwiczy, więc nie wydziwiaj, że jej opanowanie jest wyjątkowo trudne. Wymowa w hiszpańskim jest bardzo podobna do polskiej, oczywiście prócz kilku różnic, które można opanować.

JEDNA WIELKA BZDURA. Chyba, ze "... jeśli porządnie się ją wyćwiczy" Przy takim kryterium, nic nie jest trudne. Ale do rzeczy.

Znam Polaków którzy zyja w Hiszpanii ponad 20 lat i ... jak otworza buzie po hiszpansku ... tragedia. Rozpoznaje sie ich natychmiast. Malo tego. Absolwenci filologii hiszpanskiej, tu w Hiszpanii, pierwsze co musza zrobic to nauczyc sie wymowy. Rozpoznaje sie ich ... na odleglosc.

Nie wiem Lukasz w jakim stopniu opanowales "latwa" wymowe ale jesli chcesz spróbowac jej poziom, pogadaj ze mna na Skype. Byc moze, twoja wymowa jest doskonala.

Ale o co Wam chodzi z tymi dialektami...? Twierdzę, że wymowa jest trudna niezależnie od dialektu.

Wszystko mi jedno co Naavi studiuje, jak ktoś mi mówi, że wymowa jest łatwa, to pewnie sam nie zna szczegółowych jej zasad. Fighter7 ma rację, że i z przybliżoną wymową można zrozumieć. Jak słyszę Nigeryjczyka lub Chińczyka mówiącego po polsku, to choć brzmi obco, też rozumiem. Twierdzę jedynie, że 99% procent Polaków mówiąc po hiszpańsku brzmi po hiszpańsku jak ten Nigeryjczyk lub Chińczyk po polsku...
Co do porównania wymowy hiszpańskiej i angielskiej, o ile faktycznie łatwiej nauczyć się (w przybliżeniu!) czytać po hiszpańsku niż angielsku, to nie widzę jednak w czym wymowa angielska miałaby być trudniejsza od dobrej wymowy hiszpańskiej. Jak twierdzicie inaczej, to z pewnością pomyliłbym każdego z Was z Hiszpanem...

Lukasz-, wymowa hiszpańska nie jest rożna od polskiej tylko w kilku głoskach. Jest różna w całości. Powiedz mi, skora wymowa jest taka podobna, to dlaczego jak słyszę hiszpańskojęzycznych mówiących po polsku, brzmią aż tak obco?
Jak już powiedziałem problem polega na tym, że podręczniki, które tak na forum wychwalacie, nie raczą wspomnieć, że istnieją jakieś bardziej szczegółowe różnice w wymowie i Polacy sobie myślą, że się wymawia tak samo.
Cytat: lukasz-
W nauce języka nie chodzi chyba o to, żeby brzmieć jak nativo, ale żeby umieć się porozumieć, prawda? Jeśli dla Ciebie ważniejsza jest wymowa, aniżeli umiejętność pokonwersowania z nativo to szczerze współczuję...
Moim celem w nauce hiszpańskiego jest posługiwać się tym językiem tak, jakby to był mój język ojczysty i brzmieć jak nativo. Naprawdę się przykładam do fonetyki, czytam o niej, słucham nagrań, staram się powtarzać na głos itd. I jak powiedziałem - jak czytam na głos, odnosze wrażenie, że brzmię jak nativo - naprawdę. Ale gdy zaraz po mnie ten tekst czyta np. Wenezuelka, to jednak mimo moich wysiłków nadal słyszę pewną różnicę. A jak przeczyta go Kolumbijka w wybrzeża, to mimo, że wymawiają prawie tak samo, znowu brzmi inaczej ode mnie i od Wenezuelki... To jest ekstremalnie trudne do opanowania i wszystko mi jedno co jakiś studencik, który nawet zaliczył przedmiot, myśli na ten temat.
s egundo, wcale nie twierdzę, że moja wymowa jest doskonała. Obcokrajowca, który mówi w miarę poprawnie po polsku zrozumiemy, prawda? Zresztą tak jak mówię, dla mnie, podkreślam DLA MNIE wymowa hiszpańska nie jest wcale trudna. Moja koleżanka mieszkała w Hiszpanii dziesięć lat i mówi naprawdę świetnie, chodziła do hiszpańskiej szkoły i nauczyciele nie zorientowaliby się, że jest Polką, gdyby nie obco brzmiące nazwisko...
A uczcie się tej perfekcyjnej wymowy... nic mi do tego. Ja zamierzam zgłębiać wiedzę gramatyczną i leksykalną. Rozmawiam z Hiszpanami i Meksykanami i żaden z nich jakoś nie miał problemów ze zrozumieniem tego, co mówię. Możemy swobodnie konwersować... Jak już się nauczycie, to dajcie znać, chętnie z Wami porozmawiam. Chao!
"A uczcie się tej perfekcyjnej wymowy..." - nie chodzi o perfekcyjna tylko o ... NORMALNA.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 79
poprzednia |