Witam wszystkich:)
antylopka - po części masz rację, że nasz rocznik maturalny "naumiał" się tych kombinacji - nie wiadomo skąd, ale nauczycieli w moim liceum też to zawsze dziwiło :O I fakt, jak ktoś kiedyś tutaj na forum wystrzelił, że właśnie wpadł mu pomysł studiowania filologii hiszpańskiej (na pare dni przed maturą) bo pomyslał, że "to takie fajne, inne i na topie", a znam pare osób, które od paru lat o tym marzyły, pasjonował ich nie tylko sam hiszpański ale i kultura tego kraju, już wcześniej czytali literaturę o tej tematyce... itd. I co? Rozczarowanie z powodu nie dostania się na wymarzone studia.. No ale tak jest wszędzie.. Przeraża mnie natomiast sam pomysł podjęcia studiów językowych, tylko po to żeby podszkolic język! Przecież tam jest wiele innych przedmiotów, zupełnie zniechęcających osoby, które chcą jedynie lepiej poznać sam język...
A jeżeli chodzi o kwestie studiowania dwóch kierunków naraz to rzeczywiście cos w tym jest. Jeździłam przez rok na korepetycje z hiszpańskiego do dziewczyny, która właśnie wychodziła z dziennej filologii hiszpańskiej na UJ... Powiedziała mi wprost, że te studia to: "taśmowa produkcja bezrobotnych, jeżeli nie ma sie drugiego kierunku, bo sam język itp. itd. to za mało" ona była po jednym kierunku i zastanawia się właśnie co robić dalej, czy nie zostać na uczelni... A dzieje się tak dlatego, że kierunki humanistyczne są wybierane częściej, niż ścisłe... Często słyszy się, że nalepiej jeżeli ktoś zna języki obce np: dwa, a oprócz tego ma dodatkowe wykształcenie z innej dziedziny (np: wykształcenie informatyczne).. Taki wyścig szczurów, niestety :(
Nie popieram pomysłu kk1, wiem od osób studiujących na 2 kierunkach, że jest to trudne i zależy od wielu rzeczy... I najlepiej podjąć ten drugi kierunek dopiero np: po licencjacie, bądź na 3-4 roku studiów, gdzie jest juz ciut lżej.
Tak sytuacja przedstawia się, jeżeli chodzi o języki, w takim przypadku dobrze jest mieć dwa kierunki ale trzeba to zaplanować rozważnie i mierzyć siły na zamiary, a nie "dzielić skórę na niedzwiedziu" wtedy jak się nie wiem nawet z czym ma człowiek do czynienia :) No chyba, żę studiuje się np: sinologię (j. chiński lub inny z dziedziny orientalnych) to można zakładać, że jest później praca (sinologów jest mało i są poszukiwani), a iberystów z każdym rokiem przybywa, rośnie zainteresowanie tym właśnie kierunkiem....
I fakt, że wpajali nam, że im więcej człowiek ma kwalifikacji, tym większe ma szanse na pracę i temu nie można zaprzeczyć...
Nie zapominajmy jednak o fakcie, że nie każdy magister równa się magistrowi... A jeżeli człowiek jest pasjonatem... jest ambitny i naprawdę dobry w tym co robi, to i tak sprawi mu to satysfakcję, nie zawsze jednak przyniesie pieniądze.
Mnie z kolei przeraża fakt, że ludzie siedzą od 15 lat w swoich ciepłych posadkach, często większość z nich nie posiada dostatecznej wiedzy, a młodzi ludzie, którze naprawdę dużo potrafią głowią się, wybierają drugi kierunek, zdobywają umiejętności na rozmaitych kursach, licząc na to, że w końcu ktos doceni ich wykształcenie... I jeżeli "jakaś młoda po studiach" rzeczywiście będzie lepiej wykwalifikowana, niż "czyjaś mama" będzie miała prawo zasiąść na jej stanowisku bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Samo studiowanie to nie wszystko, liczy się efekt z jakim wyszło się po studiach, najzwyklej wiedza jaką się zdobyło... Nawet i drugi kierunek nie gwarantuje nic, jeżeli nie jest się dobrym nawet w tym pierwszym :P Można byłoby pisać i pisać :) Hehe... Życze wszystkim powodzenia i wytrwałości !
Pozdrawiam gorąco !!!
Aga