Ja do postu Ingi dodałabym jeszcze kilka spostrzeżeń, jakie mi się nasunęły:
- wszystkie Polki przebywające w Hiszpanii pracują przy truskawkach
- nikt, poza Panią Maña nie zna hiszpańskiego
- wykształceni Hiszpanie zbierają pomidory
- wykształceni Hiszpanie są na wymarciu
- miasto to wieś (trochę absurdalne, wiem, ale cóż...)
- TENERYA to raj (do końca życie będę to pisać wielkimi literami)
- można znać 6 języków obcych a we własnym robić błędy ortograficzne jak dziesięciolatek.
A najlepsze jest to, że obie Panie uważają pracę przy truskawkach jako coś strasznie upokarzającego. Jak to mówią - zapomniał wół jak cielęciem był.